No i kolejny rozdział, ciut krótszy, ale następny będzie naprawdę długi ^^ obiecuję 😙
Miłego czytania 😊
************************
Budzi nas trzaśnięcie drzwi.
Arnar jako pierwszy niemal od razu zrywa się na równe nogi. Podnosi się na łokciach i już ma wyskoczyć z łóżka, kiedy zauważa, że osobą, która weszła do pokoju z łoskotem jest jego własna matka. Opada z powrotem na poduszki i zakrywa oczy przedramieniem.
– Boże, mamo, musisz mnie tak straszyć – mamrocze pod nosem.
Mam wrażenie, że serce wyskoczy mi z piersi. Nadal siedzę wyprostowana jak struna, a oczy niemal wychodzą mi z orbit. Takiej pobudki nie życzę nikomu.
Matka Arnara podchodzi do naszego łóżka, a na jej ustach króluje – według mnie – niemal szaleńczy uśmiech. Odsuwam się lekko nie wiedząc, czego mogę się po niej spodziewać.
– Dlaczego nie wspomniałeś nawet słowem o takiej nowinie?!
Na szczęście to pytanie pełne wyrzutów nie jest skierowane w moją stronę.
– Nie wiedziałem do wczoraj – odpowiada, przewracając się na drugi bok.
– Jak to nie wiedziałeś?! Nie powiedziałaś mu od razu? – tym razem to pytanie skierowane jest do mnie.
Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie jakbym w tym momencie była łajana przez moją własną matkę. Mam wrażenie, że muszę się przed nią tłumaczyć, choć nie mam takiego obowiązku.
– Nie powiedziałam od razu– przyznaję. – Chciałam...
– Ale jak to?! – przerywa mi. – Powinien być pierwszą osobą, która się o tym dowiedziała... od razu...
– Nie chciałam nikomu dawać fałszywej nadziei, tak? – odpowiadam zdenerwowana, że wtrąca się w nieswoje sprawy. Tymi słowami zamykam jej usta. – Teraz mogę być bardziej pewna, że ciąża się utrzyma.
– No dobrze. – Kobieta siada na brzegu łóżka, co sprawia, że znów się odsuwam. Wiem, że to zauważa, ale nic nie mówi. – Teraz najważniejsze jest twoje zdrowie. Kazałam przygotować dla ciebie różne mydła i olejki – oznajmia, uśmiechając się.
– Dlaczego pani to robi? – pytam, nie rozumiejąc jej zachowania.
– W końcu będziemy kiedyś rodziną, prawda? Musimy o siebie dbać.
Nie wierzę w jej nagłą dobroć, ale mimo to uśmiecham się przyjaźnie.
***
Myśląc, że teraz wszystko będzie w porządku, byłam w błędzie. Myśląc, że teraz będziemy mogli żyć w spokoju, musiałam być naiwna. W moim życiu nigdy nie będzie beztroski, póki Stowarzyszenie Kobry istnieje.
Wiadomość o wojskach gromadzących się u granic mojego królestwa trafia do mnie nagle. Posłaniec dociera do mnie w parę dni po naszym wyjeździe. Razem z Arnarem postanowiliśmy zatrzymać się na dłużej u jego rodziców, patrząc na to, że przedstawiciele innych królestw także zostali na dłużej.
Jednak nagłe pojawienie się posłańca, krzyżuje nam plany.
– Jest pani proszona do salonu – oznajmia pewnego dnia służący, kłaniając się nisko.
W pośpiechu wstaję od stolika, przy którym siedzą jeszcze trzy inne osoby. Sadzę duże kroki, pędząc za służącym. Zaprowadza mnie pod drzwi salonu, a ja nawet nie jestem w stanie mu podziękować, gdyż mój niepokój bierze w górę i niemal od razu wpadam do pokoju.
CZYTASZ
Tigre 2 - Diamond Queen
FantasyOdkąd Jasmin ujawniła swoją tożsamość, jej życiu grozi coraz większe niebezpieczeństwo. Dziewczyna dowiaduje się o wielu sekretach swoich przyjaciół i bliskich, które sprawiają, że nie wie już komu tak naprawdę ufać. Arnar zaczyna się dziwnie zach...