Local dreamer

35 5 1
                                    

Tyler Joseph - 21 letni chłopak, który został opętany przez demona
Josh Dun- 22 letni chłopak, który jest samotnikiem

                          ********
Tyler
Dziś będzie ciekawy dzień, dlaczego tak sądzę bo głos w mojej głowie znów się odzywa i nie daje mi spokoju. Był ciemny zimowy wieczór. Śniegu po same kolana. A co robię ja? No cóż złapałem za swój telefon i słuchawki. Ubrałem kurtkę, buty i wyszedłem z domu. Głos, który nie dawał mi spokoju nazwałem Blurryface. Ciekawe "imię" co nie?
Kiedy szedłem po ciemnych ulicach moją uwagę przykuły żółte włosy. Wystawały zza ściany wielkiego domu. Postanowiłem się tam udać. Kiedy wyjrzałem, spostrzegłem mój dawny "gang" (Tyler badboy 😏😏)

-O kto to do nas zawitał czyżby Tyler - usłyszałem bardzo znajomy mi głos, był to brendon a tuż za nim stał Dallon.

-Siemka, czy mogę zapytać co tu się odpierdala? - spojrzałem na żółtowłosego chłopaka, siedział na ziemi w ogóle nie spoglądając na nas.

-Ten skurwysyn nie chce dać nam kasy - odezwał się dallon i trzepnął żółtowłosego w głowę.

-Ej na spokojnie, trzeba po dobroci usiadłem obok zółtowłosego - jak masz na imię?

-J-josh, J-josh Dun - uniósł głowę do góry a ja ujrzałem piękne piwne oczy przypominające czekoladę. Spoglądając na niego poczułem się dziwnie ale chyba w dobrej intencji.

- Tyler, Tyler słuchaj to jest łatwa ofiara do pogrzebania. Tylko niech on da ci swoje zaufanie i bum już go mamy - dobrze wiedziałem kto to. Był to Blurryface.

-Nigdy Blurry, nie widzisz jaki on jest ładny? - po chwili ugryzłem się w język za to co powiedziałem.

- Z kim rozmawiasz Tyler? Przecież jest tu tylko ten frajer - brendon już się niecierpliwił, ponieważ bardzo potrzebował tych  pieniędzy.

-Słuchaj Josh ja im dam swoje pieniądze a ty po prostu wstań i sobie idź jakby nigdy nic się nie wydarzyło, ok? - szepnąłem a potem chłopak wstał, Brendon chciał do niego podbiec ale mu przeszkodziłem.

-Co ty odpierdalasz idioto?!?!

-Dam wam swoje pieniądze ale jego zostawcie - podałem im gotówkę i poszedłem sobię dalszymi ulicami szukając Żóltowłosego. Rozglądałem się dookoła ale nigdzie go nie było. Była dopiero 20 i postanowiłem iść do Taco bell. Kiedy znajdowałem się już w środku zamówiłem sobie jedno duże taco. Odeszłem od kasy i zobaczyłem Josha. Pił sobię colę i przeglądał coś w telefonie. Postanowiłem podejść i porozmawiać. 

-Cześć Josh - mówiąc to usiadłem na przeciw niego, a on lekko się uśmiechnął

-Hejka słuchaj bardzo ci dziękuję za to co zrobiłeś - spojrzał na mnie ale jego wyraz twarzy zmienił się na taki uroczy ehh stop ty go nawet dobrze nie znasz Tyler

-Spoko nie mogłem zostawić cię z nimi, zrobili by ci krzywdę - dostarczono mi moje taco do stolika podziękowałem i zacząłem jeść

-Smacznego. Mam pytanie do ciebie - spojrzałem z  zaciekawieniem na niego - Nie powiedziałeś mi jak masz na imię - zaczął się śmiać

A no tak jestem Tyler - uśmiechnąłem się, a taco zniknęło już z mojego talerza

   Na zegarku ukazała się już 21 a mi tak dobrze rozmawiało się z Joshem, że nie  miałem zamiaru wracać do domu. Postanowiłem pójść do kasy po redbulla ale kiedy się odwróciłem josha już nie było. Poczułem ukłucie w sercu ale spostrzegłem małą, żółtą karteczkę, a na niej widniało:

~Jeszcze raz ci bardzo dziękuję musimy częściej się spotykać tu masz mój numer 891370456  :3~

                                             
   ~Josh~😁

W tej chwili byłem szczęśliwy. Zabrałem karteczkę i włożyłem ją sobie do kieszeni. Wyszedłem z lokalu i zacząłem iść w stronę swojego domu. Kiedy już byłem już w swoim mieszkaniu poszedłem wziąć krótki prysznic. Założyłem czyste bokserki i koszulkę. Poszedłem spać. Około godziny 2 w nocy usłyszałem jak coś udeża w moje okno. To był on. Ubrałem jakieś pierwsze lepsze ciuchy i wybiegłem z domu szukając żółtowłosego. Pobiegł w stronę ciemnych ulic, które były zakazane. Udałem się tam za nim. On dalej biegł i się nie zatrzymywał aż po chwili zobaczyłem że wbiega do starego bydunku, były to stare ruiny jakiegoś domu. Drzwi były uchylone więc ostrożnie i powoli wszedłem do środka on stał ale się nie odwrócił. Ty jesteś Tyler Joseph co nie? Nie wiedziałem co się dzieje. To ty jesteś tym co ma w sobie demona. O co chodzi. Pobiegłem w stronę starej łazienki, spojrzałem w lustro moje tęczówki stawały się czerwone, szyja czarna. Nie dawałem rady tego powstrzymać więc upadłem na ziemię i zwijałem się z bólu. Po chwili ręce też były czarne. Miałem ochotę go zabić. Pozbyć się go.

-Na co czekasz, zrób to - Blurryface kusił mnie

-Nigdy - dalej turlałem się po ziemi jak głupi

-No dalej - usłyszałem jak mały nóż przesuwa się w moją stronę.

Złapałem go i dalej nie wiedziałem co się dzieje. Krzyczałem ze strachu i jednocześnie walczyłem z nim. Chciałem go pokonać ale nie udawało mi się. Wstałem i zamierzałem iść zabić Josha. Tak naprawdę nie miałem władzy nad moim ciałem. Tylko wszystko widziałem i słyszałem.  W tamtej chwili czułem się jak marionetka.

-Tyler co się dzieje? Chcę porozmawiać z tobą na poważnie.

-JOSH UCIEKAJ BŁAGAM - wydusiłem z siebie te trzy słowa a Joshua stał jak słup i wpatrywał się we mnie.

-Chcę ci pomóc - podszedł do mnie i chciał mnie przytulić ale ja go odepchnąłem

-UCIEKAJ JEŚLI NIE CHCESZ ZGINĄĆ AAŁA UCIEKAJ JUŻ - pamiętam tylko jak Josh uciekał a ja. Hmmm nie wiadomo co się ze mną w tedy stało. Rano ujrzałem wiadomość od josha znów na małej żółtej karteczce. Widziały na niej takie słowa:

~Chyba się zakochałem. I tą osobą jesteś ty. Pomogę ci to zwalczyć  tylko daj mi szansę~

                                            ~Jish~

Kocham go. Ale nie chciałem aby stała mu się krzywda. Moje tęczówki nadal były czerwone lecz szyja i ręce stały się normalne. Wróciłem do domu i nie miałem siły dalej ciągnąć tego gówna. Mogę jeszcze komuś zrobić krzywdę. Złapałem za pistolet, wcześniej go naładowałem. Zadzwoniłem do Josha i powiedziałem tylko:

-KOCHAM CIĘ ALE NIE CHCĘ ABY STAŁA CI SIĘ KRZYWDA.

-TYLER COŚ SIĘ STAŁO

-POCHOWAJ MNIE GDZIE CHCESZ I NIE ROZPACZAJ -po tych słowach pociąnąłem za spust a w telefonie było słychać tylko huk.

Josh złapał za swoją kurtkę i pobiegł to domu Tylera. Znalazł go na podłodze w jego salonie. Dwa dni później Josh pochował Tylera na nowym cmentarzu obok wielkiego lasu. Na pogrzebie był tylko on. I mama dun. Tydzień później znaleziono Josha na strychu. Powiesił się kilka godzin po pogrzebie Tylera. Teraz napewno będą szczęśliwi a Tyler może pozbył się Blurryface'a. Teraz będą tylko on i Josh. Już na zawsze.

********************************
Postanowiłam, że do każdej piosenki będę pisać Joshlera. Ten akurat mi się bardzo spodobał. A wy co o nim sądzicie? Ciekawy c'nie? To jaka następna piosenka?  Piszcie w komach ;) 

   Salutations

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 20, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Fairly local/ Joshler Where stories live. Discover now