Słodziutki Epilog

347 52 60
                                    

- Tatusiu czemu płaczesz? - Słodki głosik Bandit oderwał mnie od listu napisanego już dawno temu. Zgiąłem zniszczoną kartkę w pół i szybko otarłem pojedynczą łzę spływającą po policzku. Mimo że minęło już tyle lat, a ja czytałem to tysięczny raz, to nadal bolało tak samo bardzo.

- Nic złotko - odparłem biorąc ją na kolana. - Nie powinnaś już spać księżniczko?

- Chyba tak - ziewnęła szeroko - ale wujek Kellin mi nie daje.

Westchnąłem ciężko, uśmiechając się jednak pod nosem. Kellin przychodził tu codziennie a wieczorem Vic musiał go wyciągać od nas prawie siłą.

- Kellin ty psychopato! - Mój krzyk rozniósł się po całym domu. Z kuchni usłyszałem śmiech Lynz i Vica. - Bandit ma jutro pierwszy dzień w szkole, musi się wyspać!

Do salonu z naburmuszoną miną wpadł Kellin aka psycho niania. Zaraz za nim wszedł jego mąż krztuszący się ze śmiechu. Musiałem przyznać, że byli naprawdę słodką parą.

- Właśnie kotku idźmy już - dał mu całusa w policzek a Bandit pisnęła ucieszona. Kell tylko westchnął i ze spuszczoną głową skierował się do wyjścia. Dziewczynka zerwała się z moich kolan, podbiegła do niego i mocno przytuliła.

- Dobranoc wujku Kellinie. Dobranoc wujku Vic. - Już miała lecieć do pokoju ale zatrzymała ją nasza niezawodna niańka.

- Nie zapomniałaś o czymś młoda damo? - Spytał i postukał się palcem po policzku. Bandit zaśmiała się i pocałowała w policzek najpierw jego potem Vica i pobiegła do pokoju. - Do jutra - pomachał mi a ja uśmiechnąłem się pod nosem i odmachałem mu, życząc dobrej nocy.

- Nie wątpię - w progu, opierając się o framugę staną Frank. - Dobrej nocy chłopaki - przytulił ich po kolei i odprowadził pod same drzwi, żartując w między czasie.

- Ja chyba też będę już lecieć - mruknęła Lynz stając w przejściu do kuchni. - Nie lubię wracać kiedy jest całkiem ciemno.

- Jeśli chcesz, to cię potem odprowadzę - zaoferował Frank, chowając ręce do kieszeni i znów opierając się o framugę drzwi.

- Zwariowałeś? To drugi koniec miasta - zaśmiała się cicho aby nie obudzić dzieci. - Lecę pa pa pa - przytuliła mocno Franka. - Na razie Gee - pomachała mi a ja powtórzyłem jej gest. - I nie martw się tak o nią bo osiwiejesz. Jest sprytna da radę. - Jeszcze raz ścisnęła Franka a zaraz już jej nie było.

Chłopak zamknął drzwi na klucz, zajrzał jeszcze do dzieci a potem opadł na kanapę obok mnie. Przez chwilę siedzieliśmy w przyjemnej ciszy. Z pokoi obok było słychać tylko miarowy oddech naszych małych szkrabów. Które niestety nie były tak do końca nasze i wcale już nie takie małe.

- Dom wariatów - westchnął w końcu Franki.

- Dosłownie - zaśmiałem się. - Mamy nawet naczelnego psychopatę. - Pomieszczenie wypełnił jego cichy śmiech. Dźwięk, który kochałem najbardziej na świecie. - Ale kocham to wiesz?

- Och ja też - potaknął gorliwie. - Mimo że czasami marzę tylko o tym żeby rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady - znów się zaśmiał a ja zmarszczyłem brwi

- Co to?

- Góry w Polsce - wyjaśnił. - Jak zapytasz co to Polska to cię jutro wyślę razem z Bandit do przedszkola. - Najśmieszniejsze było to, że mówił całkiem poważnie.

- To akurat wiem - tym razem to ja się zaśmiałem. Zaraz jednak moja mina z powrotem stała się poważna. - Martwię się o nią - wyznałem.

- Spokojnie skarbie - objął mnie ramieniem. - Wytłumaczyliśmy jej wszystko a jest na tyle cwana, żeby sama sobie poradzić, jeśli ktoś będzie jej dokuczał.

- A jeśli nie?

- To ja to wtedy załatwię - musnął wargami mój policzek. - Nie masz się o co bać.

- Przekonałeś mnie - uśmiechnąłem się delikatnie i przejechałem opuszkiem palca po jednym z jego tatuaży. - Jestem padnięty a jutro musimy wcześnie wstać. Chodźmy spać dobrze?

- Teraz to ty mnie przekonałeś - uśmiechnął się i wstał z kanapy podając mi rękę. Przyjąłem ją i wstałem z westchnieniem. Potem podążyłem za moim mężem i jedyną miłością do naszej wspólnej sypialni, szczęśliwy jak co wieczór.









Witam wszystkich w oficjalnym zakończeniu tego ff. Mam nadzieję, że nie dostaliście przy nim raka albo podobnej choroby.

Pajfasty chciałaś Bieszczady to masz 😘XD

Mam teraz taki plan, żeby do wakacji (czyi 22 czerwca) zrobić sobie przerwę a potem zacząć pisać 30 Day OTP challenge (oczywiście w frerardowej edycji), co wy na to? Rozdziały pojawiały by się tam codziennie.

Alboo zacząć pisać po prostu kolejne ff po może tygodniu przerwy od tego. Co wolicie? Bo ja mam mnóstwo pomysłów i na to i na to

I czy w ogóle będzie to ktoś czytał?...

Dziękuję wszystkim, którzy czytali, gwiazdkowali i komentowali ten shit. Mam nadzieję, że wam się przynajmniej trochę podobało

Trzymajcie się tam i do zobaczenia w następnej książce (mam nadzieję)



SEXBEEBO

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 18, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Can I be the only hope for you?/ FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz