Rozdział 1 - Balować każdy może.

39 2 0
                                    

Gdy czasem tak skaczę między wymiarami miewam wrażenie, że ludzie stają się coraz głupsi. Często wrzucam im do głowy wyrzuty sumienia do drugiej osoby, a oni jak na zawołanie wywołują kłótnie. Bawi nas to niezmiernie, mnie i moją ,,rodzinę" czyli pozostałą szóstkę. Tylko, że każdy z nas podsuwa ludziom pod nos co innego, w zależności od tego w czym się specjalizują. Czy wspominałam już o moich umiejętnościach? O sobie? Jestem gniewem. Najpodlejszą z grzechów, przynajmniej tak nazywają mnie bracia i siostry. Moje życie to pasmo nieszczęść, ludzkich rzecz jasna. Przechodzę właśnie nad domem w Japonii, znajduję się obecnie w Kofu, nie dużym mieście. Jest noc. Światła rozświetlają już ulice i domy. Pode mną mieszka nie jaki Yamakashi Ryu. Często go obserwuję, jest typem chłopaka, który co chwila wpada w tarapaty. Z nim zawsze jest zabawa. Ponoć dzisiaj miał uciec z domu na imprezę, przynajmniej tak słyszałam od demonów jego matki. Zeskakuję w dół, na dach. Widzę, jak na drugim piętrze okno powoli unosi się ku górze. Ryu rozgląda się na boki czy nikt nie patrzy, ale nie wie nic o mnie. Nie widzi mnie. Ludzie nigdy nas nie widzą, ale jesteśmy. Patrzę z góry na jego czarne włosy, po czym dostrzegam związaną supłami, wyrzucaną pościel za okno. Ryu schodzi powoli po ,,linie" w dół, a ja po cichu zeskakuję za nim, chociaż wiem, że i tak mnie nie dostrzeże. Teraz widzę go w pełni. Na plecach ma jasnoszary plecak. Czarne kosmyki włosów natychmiast odgarnia za ucho. Czuję jakby stał tam już w nieskończoność, ale to pewnie dlatego, że potrafię spowolnić czas jeśli tylko chcę. Jest wysoki, na oko metr osiemdziesiąt. Jego niebieskie oczy wyróżniają się spośród jego ciemnookiej rodziny. Ubrany jest w czarny T-Shirt i szare, dresowe spodnie. Wzrok przerzuca na okna, pewnie w poszukiwaniu cienia matki bądź też ojca. Nie ma łatwo, jego ojciec to alkoholik. Tak chamski, że czasem się zastanawiam czy nie ma w nim większej złości ode mnie. Gdy nic nie zauważył, uśmiechnął się przelotnie i pobiegł w stronę domu swojego najlepszego przyjaciela. Kyle, nie mieszkał tu od zawsze. Pamiętam go ze Stanów Zjednoczonych. Bywałam w jego domu tak często, jak teraz u Ryu. Teraz mam ich obok siebie, jak ironia losu. Idę za nim, a raczej lecę. Wspominałam już, że posiadam demoniczne, płomienne skrzydła? Nie? Co za pech. Z dala słyszę rozchodzącą się głośną muzykę. Podlatuje tam szybciej i wywołuję kilka bójek, tak jak na prawdziwą imprezę przystało. Śmieję się pod nosem i lecę w stronę Ryu. Kyle właśnie otwiera mu drzwi. Jego willa rzuca jasny blask na jezdnię. Kumple się witają i jeden wpuszcza drugiego do środka. Duży basen z tyłu jest już oblegany przez prawie całe liceum. Dziś rodzice Kyle'a pojechali w delegację i pewnie nie prędko wrócą, jak znam życie Zazdrość się jeszcze z nimi pobawi. Ewentualnie Nieczystość. Na samą myśl przeszły mnie dreszcze obrzydzenia. Hmm, a może ja też się dziś zabawię? Kiedy ja ostatnio bawiłam się w towarzystwie ludzi? Zeszłam na dół, na trawnik, ukryłam się za krzakiem i przemieniłam się w zwykłą nastolatkę. Blondynka, długie, falowane włosy do pasa. Ubrana jestem w czerwoną, błyszczącą sukienkę do kolan i szpilki. Gdy wychodzę zza krzaka wszystkie spojrzenia (zwłaszcza mężczyzn) lądują na mnie. Widzę jak jeden z nich, upity podchodzi do mnie z kuflem piwa w ręku.
- Witaj skarbie, ładnie ci w tej sukience.. Zobaczymy jak ci bez niej? - mówi, a pytanie wręcz szepcze mi do ucha. Po chwili uśmiecham się przebiegle i uderzam go w czuły punkt, a ten schyla się i wygląda jakby podawał mi piwo. Biorę je z chęcią i opróżniam kufel do końca.
- Mmm, przepyszne było. Szkoda, że się już nie napijesz. - oznajmiam, upuszczając przy tym naczynie, które z trzaskiem rozbija się o posadzkę, na szczęście hałas muzyki to zagłusza na tyle, że nikt nie patrzy w moją stronę. Przepycham się między ludźmi szukając Kyle'a i Ryu i jak na zawołanie, znajduje ich pijących w kuchni przy blacie. Wchodzę do pomieszczenia, czarno-białe kafelki na ścianach odbijały blask lampy, przez co musiałam zmrużyć oczy.
- Cześć. - uśmiecham się do nich szyderczo.
- Hej? - odpowiadają niemal równocześnie.
- Jesteś jakaś nowa w naszej szkole? - mówi Kyle.
- Nie, jestem z wymiany. Mieszkam u jednego z uczniów i zaciągnęli mnie tutaj. - uśmieszek nie schodzi mi z twarzy.
- A, coś słyszałem ty jesteś ta.. - Ryu łapie się za głowę przytrzymując puszkę z piwem. - Jenny, dobrze pamiętam? - skinęłam głową, nawet niezłe imię.
- O, czyli jesteś z moich okolic? Stany Zjednoczone. - Kyle uśmiechnął się w moją stronę.
- No mniej więcej. - uśmiecha się.
- Całkiem dobrze znasz już japoński. Od ilu lat się uczysz? - udawałam, że się zastanawiam podczas gdy odpowiedz jest zawsze ta sama, odkąd pamiętam znam każdy język na świecie.
- Coś około 5-6 lat. - odrzuciłam włosy do tyłu.
- Wow.. I tak szybko tyle umiesz? Chyba zakuwałaś dzień w dzień! Niezła jesteś. - Kyle się podsunął w moją stronę. Rozpaliłam nieco swoje poliki, by udać rumieńce. W rzeczywistości, jestem chodzącym gniewem i świetnym udawaczem.
Gdyby ktoś z was pytał, nie, grzechy się nie rumienią. No może ewentualnie Nieczystość. Fuj.
- Pochlebiasz mi, fajna impreza. - rzuciłam okiem na balangę w salonie, akurat w momencie kiedy jakaś dziewczyna wymiotowała do doniczki.
- Tylko takie robię. - Kyle się wyszczerzył. Ryu natomiast objął go ramieniem za szyję i odchrząknął.
- Chciałeś powiedzieć robimy. - wywróciłam oczyma, on jak zawsze ulega zazdrości. Zwłaszcza jeśli chodzi o kobiety.
- Eee, tak. Jasne. - powiedział lekko zdziwiony Kyle.
- Co ty na to, abyśmy cię przedstawili paru osobom? - odrzekł Ryu.
- Nie jestem raczej typem osoby, która lubi poznawać nowych. Was znam z widzenia, a ponieważ mi się nudziło i nie miałam do kogo otworzyć gęby, postanowiłam zagadać. - chłopcy się zaśmiali.
- No dobra, więc czym się interesujesz? - zastanowiłam się chwilę nad wymówką. Przecież nie powiem, że wzmagam gniew ludzi.
- A wiecie, imprezy i zabawa to drugie ja. - dosłownie, jak chcę się zabawić ludźmi to idę na przyjęcia. Najbardziej uwielbiam niszczyć wesela. To taki mój smaczek.
- To się na pewno dogadamy. - powiedział Ryu, a Kyle przytaknął.
- Hmm niech zgadnę.. Ty - wskazuję tu na czarnowłosego uciekiniera. - Urwałeś się z domu, żeby tu przyjść, mam rację? - chłopak zdębiał.
- Skąd to wiesz? - uśmiechnęłam się.
- Mam swoje tajemnice. - wzięłam piwo z jego dłoni, dopiłam i odeszłam machając im gestem dłoni, Ryu stał jak wryty i czułam narastający w nim gniew. Pobiegł za mną i chwycił mnie za ramię, mocno. Przewaliłam go na podłogę i przykucnęłam obok.
- Próbowałeś, ale jestem silniejsza. - puściłam go, wyszłam i zmieniłam się za krzakiem w swoją normalną postać. Teraz mnie nie widział, ale ja obserwowałam go. Szukał Jenny cały wieczór, ale jej nie znalazł, ponieważ ona jest czystym Gniewem.

| ѕєνєи ∂єα∂ℓу ѕιиѕ |Where stories live. Discover now