now exit | Jumper x Jumper

712 58 10
                                    

- Kocham cię - mówisz, a ja czuję, że zaraz się popłaczę.

Mimo to, że nie słyszałem tych słów z wielu ust, jeszcze nigdy nie brzmiały one tak fałszywie jak te wypowiadanie przez ciebie. Leżę z głową złożoną na twoim torsie, a ty delikatnie głaszczesz mnie po plecach. Ktoś patrzący z boku mógłby wziąć nas za dobrze dobraną parę, którą w rzeczywistości nie jesteśmy. Chociaż bardzo bym chciał, jest to nierealne. Nigdy nie będziemy razem. Pomimo to, że kocham cię całym sercem, ty nie czujesz do mnie niczego oprócz pożądania. Przez potrzebę czucia twojej bliskości zgodziłem się na ten chory układ. Można by pomyśleć, że wszyscy są zadowoleni - ty masz mnie na każde swoje zawołanie, a ja chociaż przez chwilę mogę czuć twoją bliskość, ale nie. To mi nie wystarcza. Ja potrzebuję czegoś innego. Chcę nie tylko zasypiać, ale też budzić się w twoich ramionach. Chcę, żebyś nazywał mnie swoim skarbem i kochał najmocniej na świecie, ale kogo ja oszukuję? Wiem, że gdy tylko zasnę, wyjdziesz stąd i pójdziesz do następnego chłopaka. Nie jestem jedynym, z którym sypiasz, zdaję sobie z tego sprawę, a mimo to nie potrafię zakończyć tej niszczącej mnie relacji. Nie potrafię lub zwyczajnie nie chcę. Otrząsam się z zamyślenia i szczelniej okrywam kołdrą.

- Dlaczego jeszcze nie śpisz? - słyszę przy uchu twój cichy szept.

- Po prostu nie mogę zasnąć - przymykam oczy.

Słysząc te słowa przyciągasz mnie do siebie tak, że teraz prawie leżę na twojej klatce piersiowej i zamykasz w mocnym uścisku.

- Śpij, kochanie - składasz pocałunek na moim czole.

Przygryzam wargę przetwarzając te słowa. Jeszcze nigdy mnie tak nie nazwałeś. Zamiast skupić się na pójściu spać zastanawiam się ilu chłopaków przede mną, jak i po mnie tak nazwiesz i w tym momencie uświadamiam sobie, że zasługuję na więcej. Nie mogę dać się tak traktować.

- Pocałuj mnie - wymyka mi się zanim zdążę ugryźć się w język.

Nie pytając o nic, przyciskasz swoje spierzchnięte usta do moich, inicjując pocałunek. Niemalże od razu przejeżdżasz językiem po mojej dolnej wardze na co delikatnie rozchylam usta, a ty wykorzystując to wsuwasz go do mojej jamy ustnej. Żadnej walki o dominację, z tobą nie ma o co walczyć i tak bym przegrał, więc od razu się poddaję. Pocałunek staje się coraz bardziej gorący i namiętny. Nasze języki plątają się ze sobą, a zęby co chwilę stukają o siebie. Wsuwasz ręce pod kołdrę. Lewą dłoń kładziesz na moim biodrze, a prawą w połowie kręgosłupa. Powoli, niespiesznie zjeżdżasz nią w dół, w końcu zatrzymując ją na jednym z moich pośladków. Ściskasz go na co jęczę w twoje usta. Drugą dłoń także przenosisz na moją pupę, ale w tym momencie odsuwam się. Schodzę z ciebie i siadam obok. Chwytam jedną z kołder i okrywam się nią. Teraz albo nigdy.

- A teraz wyjdź.

- Co? - patrzysz na mnie zaskoczony.

- To co słyszysz - zamykam oczy próbując powstrzymać łzy cisnące się do oczu. - Wyjdź stąd. Zniknij z mojego życia i nie wracaj - zaczynam płakać. Nie chcę tego kończyć, ale ta relacja mnie niszczy.

Nie odzywając się ani słowem wstajesz z łóżka i zaczynasz zbierać swoje rzeczy porozrzucane po podłodze. Szczelniej otulam się kołdrą i patrząc na to, pozwalam łzom swobodnie spływać po policzkach. Niespiesznie ubierasz się, patrząc na mnie. Gdy zakładasz kurtkę i buty, dociera do mnie, że jest to definitywny koniec. Podchodzisz do drzwi i łapiesz za klamkę, mimo to nie otwierasz ich. Odwracasz się w moim kierunku i jeszcze raz lustrujesz mnie wzrokiem. Powoli ruszasz w moim kierunku. Siedzę zapłakany kiedy stajesz nade mną. Pochylasz się i składasz na mojej głowie delikatny pocałunek.

- Przepraszam, kochanie - szepczesz i nie odwracając się za siebie wychodzisz z pomieszczenia.

Dopiero wtedy pozwalam sobie na prawdziwy płacz. Opadam twarzą w poduszkę i zaczynam głośno szlochać, bo wiem, że już nigdy nie poczuję ciepła twojego ciała, ani twoich warg na moich, ale wiem też, że musiałem to zrobić. Zamykam ten rozdział z nadzieją, że następny będzie lepszy.

_______________________________________

Kolejne "smutne" coś. Juhuu.
Nie podoba mi się, ale na razie nie potrafię napisać niczego lepszego, więc publikuję.
Mam nadzieję, że chociaż w najmniejszym stopniu się podobało.
Miłego wieczoru i do następnego.
Kamila.

Hard way - ski jumping one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz