Ja: Wystraszyłam kolejnego faceta. Ten jednak w odróżnieniu od tych dotychczasowych wydawał się fajny. Cóż... wracam do rzeczywistości. Jak dzisiejszy zasób sukcesów?
Vento: Sądzisz, że wystraszylas? Sukcesów brak - odpisał wyjątkowo szybko.
Ja: Sploszyl się jak gołąb, choć pewnie sądzi, że zachował wszelkie zasady ostrożności.
Vento: Spodobał ci się?
Ja: Fizycznie... bardzo. Ma coś w sobie jednak znajomego. Coś, co dziwnie przyciąga. Nie wiem... Za krótko żeby ocenić. Poza tym trudno stwierdzić czy to moja doskwierajaca samotność, czy obiektywny osąd.
Vento: Czyli nieudana randka?
Ja: Nasze drugie spotkanie było dalekie od tego, co pewnie uznajesz za randkę. Żadnych miłosnych uniesień, intymnych zblizen i czułych gestów. Zwyczajna rozmowa... Tyle i aż tyle.
Vento: Jak plecy?
Ja: Dziś okazały się właśnie powodem naszego spotkania. Owy ON dzielnie pomógł dotrzeć mi do mieszkania.
Vento: Wypuściłaś faceta do mieszkania i żadnych iskier?
Ja: To, że jest dopiero drugim po mężu przyjaciółki, nie ma takiego znaczenia jakbyś sądził. Byłam zmuszona okolicznościami, a mój stan raczej nie czynił ze mnie mistrzyni flirtu. Zresztą już chyba nie wiem nawet jak to się robi.
Vento: Nauczyć cię?
Ja: Po californijsku?
Vento: Po ludzku.
Ja: Chcesz nasze rozmowy zamienić w soft porno?
Vento: Umialabys?
Ja: Jeśli ostatni seks z moim udziałem był siedem lat temu, to zgadnij?
Vento: Żartujesz????
Ja: Wyznałam ci właśnie najbardziej wstydliwy, żenujący i okrutnie słaby fakt z mojego życia. Jestem bardzo daleka od żartowania.
Vento: Nie wierzę...
Ja: Ja też... To się nazywa życie.
Vento: Na pewno miałaś okazję.
Ja: To nieco bardziej skomplikowane. Jednak okazje były mało kuszące.
Vento: A ta sprzed chwili?
Ja: Raczej nie jestem w jego targecie. Nie ma znaków. W ogóle mało wiem...
Vento: A ty... On jest w twoim?
Ja: Nie każ mi odpowiadać czy po dwóch dniach znajomości, mam ochotę znaleźć się z kims w łóżku.
Vento: Nie chcesz mówić, bo się wstydzisz?
Ja: Nie... Jestem raczej na etapie poszukiwania czułości, a nie cielesnych wariacji.
Vento: To ładne...
Ja: Teraz już na pewno przekonałeś się, że nie jestem Bella, skoro mam tyle dziwactw w tej materii.
Vento: ?
Ja: No wiesz... Brak faceta, nieudane randki, uciekający potencjalny ktoś, kilka lat bez seksu i ochota na subtelne gesty. Klasyczny zestaw brzyduli.
Vento: Mam zupełnie odmienne zdanie.
Ja: Miły jak zawsze...
Vento: Przepraszam... Muszę kończyć.
Ja: Uciekasz...
Vento: Odbieram kogoś z lotniska.
Ja: Kogoś, czy Jakąś?
Vento: Odpoczywaj... Molto Bella.
Ja: Bo pomyślę, że uczysz się włoskiego.
Vento: Mocno kusi mnie żeby zacząć. Pa!
Ja: Pa! Kolejny uciekający mezczyzno.
Próbowałam sprawdzić na ile ból kręgosłupa odpuścił i powoli zaczęłam zmieniać pozycję do siedzącej. Udało się już właściwie bez problemu wstać. Więcej w ruchach było ostrożności niż ograniczeń. Zatem to dobry sygnał na prysznic, dresowe spodnie i przeglądanie rynku nieruchomości. Oczywiście zakup domu byk jeszcze nieco odległy, ale lubiłam mieć rękę na pulsie. Lubię wiedzieć co, gdzie i za ile. I może faktycznie skorzystam z rady Avy żeby wzbogacić swoją szafę o kilka innych pozycji niż dżinsy, koszulki i trampki. Odległe czasy studenckie kiedy byłam mocno modną dziewczyna zamieniły się nieoczekiwanie pod skrywana praktyczność i szarość. O! Przepraszam... światłem w tunelu są dwie sukienki od Diora, które Demi podarowała mi niemal ze łzami w oczach, kiedy jej rozmiar przeskoczył po ciąży o dwa numery w górę.
- Si? - bez entuzjazmu odebrałam z idealnym włoskim akcentem, wracając po telefon do kawowego stolika, gdy byłam już niemal poza kuchnią.
- Czy Ava już zdecydowała, co chce na urodziny?
- Jak co roku psa i dom z basenem.
- Mogłaby mieć jedno i drugie gdyby jej uparta matka wróciła do Rzymu - slyszac sarkazm westchnelam głęboko przywołując ulatujacy spokój.
- Kup jej co zechcesz. Cieszy się ze wszystkiego od dziadków.
- Wybieracie się do Włoch? - nie do nas, nie do mnie, do Włoch. Potrafię czytać z własnej matki jak z podręcznika medycznego.
- Byłyśmy w tamtym roku. Na długo mi wystarczy.
- Nie uważasz, że to nieuczciwe pozbawiać dziecko kontaktu z rodzina?
- Poczekaj... mówisz o tej samej rodzinie, która siedem lat temu namawiala mnie do aborcji? - to był nóż wbity wprost w jej serce. Ale bolesnej prawdy nigdy nie słucha się przyjemnie.
- Przeprosilam już za to... - nadal surowy ton.
- Myślę, że mam wiele więcej spraw wam do wybaczenia.
- Dzwonię w sprawie Avy, a nie rozgrzebywania przeszłości.
- Zostawiam wolny wybór. Jak zwykle trafisz doskonale - odpuściłam zniżając głos.
- Twoja siostra otwiera kolejny gabinet - ocho! Czas na przechwalanie.
- A ja nie. Wybacz, muszę kończyć. Zaczynam operację - doskonałe kłamstwo z doskonałym działaniem.
- Rozumiem. Wszystkiego dobrego. Prezent wyślemy jutro.
- Na pewno dotrze na czas. Pa!
- Pa!Ja: Gdybyś pytał, plecy już w porządku. Wszystko w świetnym porządku. Rzeczy przekaże Demi. Trzymaj się...
David: To dobrze...
No tak... I to tyle z nowej znajomości... - pomyślałam wchodząc już do łazienki.
YOU ARE READING
BIAŁE NOCE
RomanceTo nie jest podróż do dalekiej Skandynawii... to w zasadzie historia zza rogu. Deszczowe Seattle i życie ginącej każdego ranka wśród pędzącego do pracy tłumu - trzydziestopiecioletniej Patricii. To opowieść o kobiecie, której beztroskie lata i młodz...
Rozdział 5
Start from the beginning