6 - Welcome to America

Zacznij od początku
                                    

Mimo cieknącej ślinki, cierpliwie czekał na gospodarza, aż ten wyjdzie spod strumienia kojącej wody.

I wyszedł, owinięty materiałem białej koszulki, obciśnięty w udach jeansem oraz zakręconą krztą puchu na głowie, objawiającej się pod postacią ciemnych loków. Nadgarstek obwiązany był skórkowym rzemykiem, twarz przyozdobiona szczerym uśmiechem.

Taehyung sam już nie wiedział, na czyj widok ślinił się bardziej.

°

Kolorowe ulice tętniły życiem, telefon Jungkooka co jakiś czas wibrował, a rzędy pnących się ku górze palm dawały prowizoryczne schronienie przed słońcem. Zegar nieustannie odliczał czas, pochłaniał kolejno godziny, których Kim nie był w stanie już odczuć. Piękno przytłaczało.

– Wybacz – mruknął Jungkook, zrównując z nim krok. – Musiałem ustalić z moim przyjacielem szczegóły naszego spotkania.

– Uhm – kiwnął głową blondyn, słysząc wytłumaczenie Jeona. – Kiedy więc ma się ono odbyć?

– Jutro – oznajmił krótko. – Oczywiście jesteś zaproszony.

– Och, takie wielkie szychy będą chciały gawędzić ze zwyczajną sprzątaczką i gosposią? – parsknął Taehyung półżartem, jednak celowo zaznaczając różnicę pomiędzy ich pozycją społeczną.

Jungkook nie wychwycił żartu. Nie wiedział, co mógłby odpowiedzieć, toteż nie odpowiedział nic. Po prostu milczał.

  °  

Ilość sklepów, które zwiedzili, w pewnym momencie stała się dla ciemnowłosego niepoliczalna. Dziewiętnastolatek chciał wejść dosłownie wszędzie, nie omijając nawet przydrożnych kiosków i sklepów spożywczych. Upierał się, że warto zaznajomić się z lokalnymi produktami, porównać ceny i asortyment konsumpcyjnej zwyczajności, za każdym razem wyśmiewając się z zupek błyskawicznych, jakoby te miały być chlebem powszednim w krajach azjatyckich, oraz robiąc maślane oczka do nieznanych mu łakoci.

Jungkook z każdego mniejszego sklepiku wychodził z jakąś niedostępną w Korei słodkością, poczynając od różowego Kit Kata, poprzez dziwne gumy, a kończąc na batoniku o smaku masła orzechowego, bowiem szczenięcy pyszczek Taehyunga sprawiał, że po prostu nie potrafił utrzymać swojego portfela na wodzy.

Czas mijał im na takim właśnie zwiedzaniu – prostym, aczkolwiek urokliwym.

Marsz wśród sklepowych półek został przerwany propozycją starszego, mówiącą, że być może zamiast kupowania tanich przekąsek, powinni zajść do jakiejkolwiek restauracji, aby najeść się do syta prawdziwych pyszności. Kim propozycję przyjął z nieopisanym entuzjazmem.

Rozejrzeli się po kolorowych szyldach i tabliczkach. Dwieście metrów dalej miała stać jakaś chińska restauracja, za rogiem sytuowała się włoska pizzeria. Wśród wysokich budynków wznosiło się jeszcze wyższe logo sieci McDonald's. Bliżej jednak, niemal tuż pod ich nosem, zachęcał szelest złocistych obrusów i wiszących w środku restauracji żyrandoli.

Mina Taehyunga jasno mówiła, gdzie chce iść. Ciemnowłosy nacisnął klamkę, przepuszczając młodszego w drzwiach.

I tęsknie spojrzał w stronę ogromnej sieciówki, do której wolałby pójść milion razy bardziej, aniżeli do tej drogiej restauracji.

Bo Jungkook czasami naprawdę chciałby zapomnieć o całym tym prestiżu i bogactwie, i po prostu pójść do najzwyklejszego miejsca, jakie kiedyś zwykł odwiedzać.

  °  

Siedzieli naprzeciwko siebie, pałaszując zamówione wcześniej potrawy. Obaj postawili na amerykańskość w czystej postaci, wybierając krwiste steki wołowe. Jeonowi do tego posiłku towarzyszyło czerwone wino, zaś Taehyungowi jedynie szklanka soku, bowiem nie mógł on jeszcze spożywać na terenie Stanów alkoholu (ale starszy i tak pozwolił mu upić łyczek wina ze swojego kieliszka, bowiem widział jego zawiedziony wzrok, iż on nie może sobie na to pozwolić).

Blondyn rozwodził się nad smakiem przepysznej wołowiny, a nawet profesjonalnie skomentował wino, co odrobinę zaskoczyło biznesmena. W końcu tak młody chłopak nie powinien mieć w tym temacie aż tak dużego doświadczenia, prawda?

– Jakaś wizja na resztę dzisiejszego dnia? – spytał brunet, podtrzymując luźną rozmowę.

Srebrne sztućce brzdękały o siebie wzajemnie, w tle było słychać nieliczne rozmowy.

– Chciałbym – zaczął Taehyung, odkładając schludnie nóż i widelec. – Chciałbym pojechać na plażę.

  °  

Ogłoszenia parafialne:

1) Jestem dzisiaj na taekookowym snapku, więc jak coś, to cieplutko zapraszam 💕

2) Byłam wczoraj na Quebo (musiałam się pochwalić)

3) W związku z rozpoczynającymi się od jutra maturami, życzę powodzenia wszystkim tegorocznym maturzystom💕 

4) Ja też jak jestem za granicą, to chodzę po wszystkich spożywczakach tylko po to, żeby pooglądać słodycze...

5) Wysyłam buziaki i życzę wam miłego dnia 💕

Lovely Maid | VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz