Arya

143 9 13
                                    



Ogień trzaskał, a Arya siedziała przy nim z zamyśloną miną. Kłębiła się w niej masa emocji. Była podniecona, przestraszona, zniecierpliwiona i stęskniona. Myśl o wygranej Robba napawała ją dumą i pewną nostalgią. Po tym, co zobaczyła w płomieniach, jeszcze bardziej pragnęła być już z ukochanym bratem. Ale stety, bądź niestety, Beric uznał, że najbezpieczniej będzie udać się do Riverrun bez względu na to, czy jej matka tam była.

Aryi marzył się też powrót do Winterfell, choć nie miało to zupełnie sensu, biorąc pod uwagę, że prawdopodobnie znajdował się tam jedynie Rickon i Bran. Chociaż z drugiej strony, byłby z nią Gendry, a z nim na pewno by się nie nudziła. Mogłaby go godzinami oprowadzać po zamku i opowiadać historie z dzieciństwa. Byliby wreszcie bezpieczni i mogliby na spokojnie zacząć się poznawać, nie bojąc się, że następnego dnia będą złapani przez lannisterskich żołnierzy.

Ale to były tylko marzenia, a ona nauczyła się, że konfrontacja z rzeczywistością była często bardzo bolesna. Sprawa z Gendrym, jeśli by się temu bliżej przyjrzeć, również nie wyglądała zbyt różowo. Chłopakowi nieszczególnie przypadł do gustu pomysł podróżowania z lordem Błyskawicą i jego ludźmi. Nie raz już starał się przekonać swoją przyjaciółkę, by ukradli im mapę i na własną rękę dotarli do Riverrun, ale dziewczynka uparcie odmawiała. Nie obchodził jej nawet fakt, że Beric chciał pobrać za nią coś w rodzaju okupu. Prawda była przecież taka, że należało mu się, za to wszystko, co dla nich zrobił, dzielił się bowiem jedzeniem, dał im konia, ciepłe miejsce do spania, a co najważniejsze, bezpieczeństwo. Nie ważne jak silny byłby Gendry, nigdy nie uratowałby Aryi, gdyby zostali zaatakowani.

Dziewczynka westchnęła i odegnała od siebie myśli, które ją dręczyły. Miała zadanie od Thorosa i to na nim powinna się skupić, a nie na uciążliwych problemach. Kapłan polecił jej wpatrywanie się w ogień i szukaniu różnorakich wskazówek. Mówił jej, by wyłączyła wszystkie myśli i pozwoliła sobie na złączenie się z ogniem. Arya nie miała pojęcia na czym polegać by miało owe złączenie, a po kilkunastu nieudanych próbach, była bliska dania za wygraną. Nie wiedziała, dlaczego niby Pan Światła miałby ją wybrać i szczerze wątpiła w swój wrodzony dar do widzenia tego, co dla zwykłych ludzi jest nieosiągalne. Wcześniejszy epizod z wizją o Robbie uznała za zwykły łut szczęścia.

– Znowu modlisz się do ognia o wieczną pożogę dla wszystkich grzeszników? – rzucił Gendry, który nagle się do niej przysiadł, dziewczynka wzdrygnęła się, ale widząc, że to tylko jej przyjaciel, uśmiechnęła się pod nosem.

– Modliłam się o to, żebyś przestał być obrażony – odpowiedziała nie patrząc mu w oczy. Niby pokłóceni nie byli, ale czuła, że rośnie między nimi pewna przepaść i bała się, że jeśli pozostanie bierna, powiększy się ona znacznie.

– Nie jestem obrażony, przecież wiesz. Tylko może trochę... zawiedziony? – powiedział i podrapała się nieporadnie po głowie. Kiedy Arya go poznała, miał bardzo krótko przycięte włosy, teraz sięgały mu one prawie do uczu. Chłopak zaczesywał je sobie do tyłu, dzięki czemu wyglądał dojrzalej. Bardzo spodobało się to Aryi, jednak fakt, że od pierwszego spotkania bardzo się zmienili i to nie tylko z wyglądu, sprawiał, że trochę się bała. Co jeśli z czasem nasza więź ulegnie zmianie?, myślała czasem.

– Gendry, to się już robi nudne. Ile razy muszę ci powtarzać, że nie mamy szans, by wrócić na własną rękę? – rzekła poirytowana.

– Widzisz i tu jest twój problem. Myślisz wyłącznie o tym, żeby wrócić do rodziny, a ja jestem tylko takim dodatkiem, który targasz ze sobą z przyzwyczajenia. Zastanów się, co niby będę robił w Riverrun. Szył ci sukienki? – rzucił. W jego głosie łatwo było wyczuć gorycz i zrezygnowanie.

Gra o Tron: Pokolenie KrólówWhere stories live. Discover now