"mixed souls"

1.1K 148 119
                                    

"Where will you be when you're not here?

How many lives in this earth time?

You are my soul and this you are,

two souls intertwined that's what we are"

*

Louis idąc przez jedną z głównych ulic Manchesteru, myśli o tym, co się właściwie dzieje w jego życiu i czy naprawdę jest z niego zadowolony. Czy jest szczęśliwy?

Za chwilę wpada mu kolejna myśl - naprawdę nie jest.

Od jakiegoś czasu ciągle gryzie go rutyna, bo cholera, ma dwadzieścia sześć lat! Jest młody, a jego życie wygląda niczym wyciągnięte z filmu o załamanym czterdziestolatku. Ciągle robi to samo, a właściwie to po prostu pracuje, okazjonalnie spotyka się z Zaynem, który zainicjuje jakieś wyjście do klubu.

Zdecydowanie zwala winę na to, że nie znalazł jeszcze swojej drugiej połowy. Najgorsze uczucie jest takie, kiedy jesteś pewien, że już znalazłeś tego kogoś, tę duszę, z którą chcesz spędzić swoje życie... Jednak okazuje się, że nie jest ona dla ciebie.

Louis naprawdę przeżył rozstanie z Hannah. Nie wiedział, dlaczego to wszystko się zepsuło - wszyscy ją kochali. Jego rodzice, przyjaciele i znajomi. Była ułożoną i miłą dziewczyną. Jednak czegoś jej brakowało. Louis nadal nie wiedział czego.

Nie czuł motylków w brzuchu przy ich pierwszym pocałunku. On nawet nie lubił się z nią całować. Nie sprawiało mu to żadnej przyjemności. Co było z nim nie tak?

Zerwanie było trudne. Zabierał się do tego bardzo długo, nie chciał zranić dziewczyny. Była dla niego jak najlepsza przyjaciółka i to, że nie wyszło im ze związkiem to nie znaczy, że przestało mu na niej zależeć. Hannah domyśliła się sama. Rozmawiali z Louisem naprawdę długo - na spokojnie. Ten fakt bardzo cieszył szatyna, ponieważ rozeszli się w zgodzie. Jednak nie cieszył go fakt, że to nie było to. Znowu.

Louis naprawdę potrzebuje kogoś, dla kogo będzie mógł przelewać swoją miłość. Chce kochać i być kochanym. Uważa, że to jest to, co potrafi robić najlepiej. Jest romantykiem odkąd pamięta, zawsze był czuły i kochany wobec osób, które kochał. Chciał znaleźć kogoś, kto przełamie jego własną rutynę, sprawi, że w jego sercu po długich miesiącach zimy zagości wiosna.

Zamyśla się na tyle, że odchodzi już spory kawałek od domu, za co karci się w myślach. Siada na ławce pod daszkiem na przystanku autobusowym sapiąc cichutko. Nie dość, że męczą go filozoficzne przemyślenia, to niedługo załamie się myślą o swojej kondycji.

Zaczyna się rozglądać i kiedy odwraca głowę w lewo dopiero zauważa siedzącego około metr od niego długowłosego bruneta. Jest naprawdę przystojny, myśli Louis. Cóż, po co ma szczędzić słów - jest oszałamiający. Piękny. W oczy szatyna zaglądają zielone kryształy o tajemniczym, ale łagodnym spojrzeniu. Jego twarz okalają urocze, brązowe loki. Wzrok Louisa przykuwa mocno zaostrzona linia żuchwy. Mężczyzna naprawdę zapiera dech w piersiach.

I właśnie wpatruje się w Louisa z perlistym uśmiechem.

– Hej – odzywa się nieznajomy, przysuwając się. Louis podziwia go za taką śmiałość.

– Cześć – odpowiada Louis, trochę zawstydzony. Rzadko zagadują do niego tak piękne osoby i cóż, jest trochę zaskoczony.

– Co tutaj robisz, sam? – pyta kręconowłosy, badając Louisa wzrokiem.

– Um, biegałem i zmęczyłem się trochę. Wiesz, sport i te sprawy. – szatyn delikatnie się uśmiecha.

– Wybacz, kiepsko zaczynam rozmowy z ślicznymi chłopcami. – przeczesuje włosy mówiąc to i wyciąga do niego rękę. – Jestem Harry Styles.

mixed souls • larry osWhere stories live. Discover now