Do czasu był świetnym znajomym, ale skoro lubi tę samą płeć, jest skreślony... Żałosne.
Jedyne, co mnie cieszy, to to, że jednak dużo osób zmieniło o Nim zdanie w pozytywny sposób lub w ogóle nie zwróciło uwagę na to kim jest.

Na rozpoczęciu roku moim zadaniem było oprowadzenie nowych uczniów po szkole. Było nas kilku, każdy z nas dostał kilkuosobową grupę z różnych klas. W mojej grupie był On.
Trzymał się bardziej środka grupy. Nie znał nikogo, nikt z Jego starych znajomych nie poszedł do tej szkoły. Stał na tyle daleko, by nie być w tłumie, ale na tyle blisko, by słyszeć, o czym mówię. Nie zwracałem wtedy na Niego uwagi. Ot, byle nastolatek, jak każdy inny. Byłem na Jego miejscu rok temu, mnie też musiano oprowadzać. Nic nie zapowiadało się na to, że tak Go pokocham.

Gdy skończyłem ogólne oprowadzanie, miałem udać się do swojej sali. Jego klasa miała lekcję tuż obok mojej, więc wracałem razem z Nim i kilkoma innymi osobami.

Zagadałem. Przedstawiłem się, podałem Mu rękę. Odpowiedział. Był to też pierwszy raz, gdy zobaczyłem ten piękny uśmiech. Rząd białych zębów ukazał się zza bladoróżowych ust. Spojrzał na mnie swoimi ciepłymi, szaroniebieskimi oczami. Dalej nic nie zadzwoniło, wciąż był dla mnie zwykłym nastolatkiem.
Spytałem, czemu akurat ta szkoła, w jakim kierunku się kształci. Dosyć podstawowe pytania. Odpowiedział, że interesuje się psychologią, chciałby zostać psychologiem. Ciężki zawód. Tak właśnie odparłem. Wzruszył ramionami. Mówił, że da radę. W sumie wierzyłem Mu. W końcu nadszedł czas, kiedy musieliśmy rozejść się do swoich klas. Tego dnia więcej już się nie zobaczyliśmy.

Wieczorem postanowiłem wyszukać Go na Facebooku, przejrzałem Jego stare zdjęcia klasowe, zdjęcia ze znajomymi... Nie dodawał dużo. Znajomych też miał zaledwie 200, w porównaniu z moją przyjaciółką która ma 3000. Zaprosiłem Go i zostawiłem krótką wiadomość.

"Hej, nie wiem, czy mnie pamiętasz, jestem tym chłopakiem z dzisiaj, oprowadzałem cię po szkole, potem trochę rozmawialiśmy."

Odpisał po kilku minutach.

"Hej, tak, pamiętam! Pierwsza osoba z tej szkoły jaką poznałem, trudno zapomnieć."

"Nie masz tutaj przyjaciół? Żadnych znajomych z tamtej szkoły, czy coś takiego?"

"Nikt nie planował pójścia do tej szkoły, wszyscy wybrali inne. Jestem tutaj zupełnie sam."

"No więc od teraz już nie jesteś!"

W ten sposób zaczęła się nasza rozmowa. Pisaliśmy dosyć często, już przez ten wieczór rozmawialiśmy do późnej nocy. Dowiedziałem się o Jego zainteresowaniach. Lubił rysować, chociaż według Niego nie wychodziło Mu to dobrze (moje zdanie jest oczywiście inne). Nie podejrzewałem Go o bycie gejem, nie znaliśmy się na tyle dobrze, bym sam Mu o sobie powiedział. Mogłem dawać Mu gdzieniegdzie wskazówki, na które odpowiadał swoimi. Po jakimś czasie sam się domyśliłem. On chyba też.

Widywaliśmy się głównie na przerwach. Czasem rozmawiał z kimś z klasy. To dobrze, że w końcu się z kimś dogadywał.

Pierwszy raz spotkaliśmy się na wyjście na pizzę. Byłem tam ja, moja przyjaciółka, On, i jego dwóch znajomych; jakaś dziewczyna i chłopak.
W sumie bawiliśmy się dobrze. Zagraliśmy w bilarda. Wygrałem z Nim. Nie przejmował się tą porażką, ani żadną kolejną.
Przy znajomych był taki pełen życia, pełen miłości, szczęśliwy. Przeciwieństwo tego cichego skrytego nastolatka, jakim był, gdy Go poznałem. Imponowało mi to i fascynowało. Wydawał się takim optymistą.

Optymiści raczej nie popełniają samobójstwa.

Rozmawiał ze swoją znajomą gdzieś na zewnątrz. Ukradkiem wychyliłem się, by zobaczyć, gdzie są, ale usłyszałem, że rozmawiają o mnie.

"On naprawdę nieźle wygląda, mówię ci! Szkoda, że ta laska to pewnie jego dziewczyna."

Wyższa od Niego o kilka centymetrów szatynka mówiła, gasząc papierosa. Speszył się trochę, jakby się zawiódł.
Ta sama szatynka, która tak rozpaczliwie płakała na pogrzebie. Zrobiło mi się jej szkoda, zwłaszcza teraz, tak wspominając to wszystko.

Po chwili zaczęli wracać do środka. Na zewnątrz było dosyć chłodno, jak na połowę października. Kontynuowaliśmy jedzenie pizzy i ogólną rozmowę.
Po powrocie do domu napisałem do Niego.

"To nie moja dziewczyna, możesz swojej znajomej powiedzieć ;P Mogła sama spytać, skoro była ciekawa :v"

"Ah, nie no, już nieważne ^^ Naprawdę."

Nie wydawało się takie "nieważne", ale nie chciałem drążyć. Pisałem z Nim jeszcze jakiś czas i poszedłem spać, dosyć zmęczony całym dniem.
Spotkaliśmy się w szkole. Dalej był dziwnie speszony tamtą sytuacją. Nie rozumiałem o co chodzi, trapiło mnie to odrobinę.
Po szkole postanowiłem odprowadzić Go do domu, z nadzieją, że czegoś się dowiem.
Spytałem, czy ma coś na sumieniu. Trochę się zdziwił, ale zaprzeczył.
Spojrzałem dookoła, by być pewnym, że nie ma nikogo, po czym mocno go przytuliłem.

"Jeśli jest cokolwiek, co chcesz mi powiedzieć, to naprawdę możesz to zrobić."

Poczułem dziwne ciepło w sercu. On prawie roztopił się w moim objęciu. Gdy się odsunąłem, rumienił się jak głupi. Przytaknął. Śmiesznie robił pauzy w mówieniu. Aż tak go to speszyło?

Wtedy zdałem sobie sprawę, że On może jednak właśnie woli chłopców...

Na dzisiaj to tyle. Padam z wycieńczenia, dobranoc.
Chcę już do Domu.

✓ - i'm coming home • bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz