**Wprowadzenie**

67 7 9
                                    

Ooo Hej, cześć mam na imię Azazel, jestem upadłym demonem półkrwi.
Kiedyś byłem bliski zajęcia miejsca mego ojca, samego władcy śmierci. Jednak mój dziadek sam Lucyfer ujrzał we mnie potęgę, której sam zaczął się obawiać dlatego usiłował mnie zgładzić, nigdy mu się to nie udało.
A w tej opowieści opowiem ci jak to się skończyło, może nie od samego początku, ale wszystko co istotne..

Co zdziwiony, że wiem, że jestem w książce? Czemu? Przecież ty też wiesz, że czytasz książkę a i tak budujesz w swej wyobraźni obrazy tego co aktualnie dzieje się w fabule, tego w czym aktualnie jesteś oczytany..

A może to tylko sen?
Kolejny dziwny sen w tej dziwnej piwnicy?
Przecież tu i tak nic nie ma logicznego sensu, wszędzie te nawiązania do mitologii, Biblii, Satanistycznych ksiąg, znaków i demonów, oraz do różnych innych dziwnych wierzeń.

Jedyne co wiem o tym miejscu, to że w końcu tu odrosły mi dawne skrzydła i tu właśnie podczas jednej z walk poniosłem ogromne obrażenia. Straciłem polowe jednego rogu, znów rozszarpano mi skrzydła, byłem już prawie w stanie agonii, pogodziłem się już z nieuniknionym spotkaniem z mym starym towarzyszem samą śmiercią.
W końcu kiedyś byłem jej wysłannikiem i wykonywałem wyroki by ona mogła wziąć dusze ze sobą do swego idealnego świata. No nie zawsze nam się tak dobrze współpracowało, bo czasem sam chciałem się zabawić z duszą, a gdy uznawałem ją niegodną śmierci wysyłałem do najgorszego miejsca gdzie dusza może trafić, nie ważne czy w piekle, czy w niebie czy gdziekolwiek indziej nie było gorszego miejsca niż próżnia, biała bezkresna próżnia, gdzie dusze trwały na wieczność i nie mogły już nigdy się wydostać. Ale wracając do mnie konającego, gdy boss miał już zadać mi ostatni cios wtedy weszła ona, piękna czarnowłosa dziewczyna. Na oko miała może z 17 lat. Była blada, włosy opadały jej do ramion a w nich miała splecionego martwego kruka, co mnie bardzo zdziwiło. Wyjęła z pochwy na plecach swój srebrny śliniący jak niegdyś me skrzydła miecz i kilkoma ruchami rozcięła bossa w kilka części, po czym rozsypał się on drobnym złocistym proszkiem i ślad po nim zniknął. Natomiast pojawił się kamień, na którym leżał jakiś przedmiot. Zdziwiło mnie bardzo gdy ujrzałem, iż tym przedmiotem jest złota aureola. No bo przecież tylko anioł może taką nosić, i nie pamietam, by któryś kiedykolwiek swoją zgubił. Nie miałem sił już o tym myśleć, w końcu byłem wtedy konającym. Dziewczyna po pokonaniu bossa powiedziała
-Siema, jestem Eve, a ty dzięki mnie nie jesteś jeszcze trupem. Maggy pomóż mu i spadam
-Dziękuje za pomoc - odrzekłem lecz jej już nigdzie nie było
Weszła teraz do pokoju inna dziewczyna, ta miała może z 14 lub 15 lat tak na pierwszy rzut oka, mała nie tak blada jak poprzednia, choć też karnację miała jasną, blond włosa, choć jej włosy były bardziej żółte, z czerwoną kokardką.
-Jestem Magdalene, a ciebie jak zwą niezwykły przybyszu? - zapytała
- Jeee...eee...stem Aza..zel
-Dobrze już się nie przemęczaj i nic nie mów, weź te pigułkę a poczujesz się lepiej
Wziąłem pigułkę i nagle od razu mogłem wstać na nogi, nie była to żadna regeneracja, a raczej tak jakby dodatkowe siły, spojrzałem przekierowując twarz jak ptak na swoje skrzydła, które nagle odrosły i znów mogłem latać. Jednak z rogu została już tylko połowa. Maggy wytłumaczyła mi nieco działanie tego dziwnego świata..
Dodała również, że pigułka, którą mi dała jest w tym świecie nazywana balls of steel. Dała mi jeszcze taką jedną bym miał na później.

-Azazelu możesz powiedzieć jak tu trafiłeś?

-Yhm, tylko się nie wystrasz

-Po tym co tu widziałam ciężko będzie mnie wystraszyć

-W takim razie więc posłuchaj mej historii



Zaczęło się od tego, że żyłem kiedyś jako normalny chłopak na ziemi, byłem powiem nieskromnie bardzo przystojny i większość dziewczyn zabijała się o me względy, lecz jakoś mi to nie odpowiadało. Była tylko jedna, która naprawdę coś dla mnie znaczyła.
A teraz przenieśmy się dwa lata w przód. Poszedłem do niej, długo nie otwierała drzwi, nie odbierała telefonu to też po dłuższym usiłowaniu udało mi się siłą wejść do środka. To co zobaczyłem mnie przeraziło. Martwe ciało z dziurą w głowie. Była to rana postrzałowa.
Wiedziałem, że była dziwną osobą, miała fioła na punkcie śmierci, a nawet czasem lubiła się pociąć. Ale nigdy by nie popełniła samobójstwa, a już na pewno nie pistoletem, kochała przecież ból.
Obiecałem sobie, że znajdę sprawcę morderstwa i go zabije.
Po 3 miesiącach już wiedziałem kogo muszę zabić, podszedłem do niej pewnego deszczowego szarego dnia, najpierw niewinnie spytałem o drogę gdzieś, ale już nie pamiętam gdzie. Po odpowiedzi już się nie zastanawiałem i wyjąłem nóż z kieszeni, wbiłem jej w brzuch. Zdążyła krzyknąć nim wbiłem go po raz drugi w jej serce.
Wyrzuciłem gdzieś nóż i uciekałem ile sił w nogach. Stanąłem gdzieś w ciemnej uliczce i ujrzałem nagle pojawiający się czerwony pentagram na ziemi. Coś mnie podkusiło by do niego wejść i znalazłem się tuż przed tronem samego Lucyfera.
Wtedy poznałem prawdę o swoim ojcu Samaelu, demonie i władcy samej śmierci. Tak właśnie stałem się demonem.
W piekle zacząłem robić coś czego nigdy nikt by się po mnie nie spodziewał. Zostałem młodym demonem śmierci, ale nikt mi prawie nic nie mówił, więc zakradałem się do biblioteki do działu ksiąg zakazanych i czytałem. Dzięki temu poznałem wiele rytuałów. Jednym z nich był ten okrutny, który zastosowano na mnie jak przed wieloma laty na mojej matce. Odcięcie skrzydeł i zesłanie do próżni. Jakimś cudem w próżni odnalazłem matkę, odrosły mi skrzydła i się z niej wydostałem. Ale nie wróciłem tam gdzie chciałem tylko wpierw znalazłem się w niczym nie naruszonej bezkresnej czerni by po chwili znaleźć się tutaj.
To co zwiecie piwnicą jest wymiarem dla niechcianych dusz, ani przez Boga i anioły, ani przez wszystkie demony piekła.
Jedyną osobą, która chce nas stąd wyrwać jest śmierć, ale nie by nam pomóc tylko nas uśmiercając.
Czytałem o tym świecie w jednej z zakazanych ksiąg. Przepowiednia głosiła, że kiedyś pojawi się tu mały chłopiec, którego matkę opęta mój ojciec Samael pod wpływem czarów Lucyfera snącego knowania z samą śmiercią. Samael przedstawi się jako jej Bóg, i każe poświecić syna dla większego dobra.
Ten syn jednak nie wie, że ma ratunek siebie i nas tuż pod swoimi stopami. Bowiem w jego pokoju znajduje się portal prowadzący do tej piwnicy.
Musimy wraz z nim wyruszyć na sam dół i pokonać ostatniego bossa by wyrwać się z uwięzi tej mrocznej, pełnej niebezpieczeństw krainy.
Jest tu ktoś jeszcze czy tylko wy?

- jest jeszcze kilka osób: Cain, Judasz, Łazarz, Eden, Apollyon i pewnie ktoś jeszcze ale zawsze zapominam kogoś przedstawić, a może to wszyscy? Ale ja głupiutka jestem 😅
-Chodź Azazelu przedstawię cię reszcie, i może im opowiesz o naszym przeznaczeniu według tej diabelnej książki..

_____________
Więc tak jest to moja pierwsza książka tutaj, inspiruje się na grze The Binding of Isaac, ale opowiadam własną zmyśloną historię. Rozdział zawiera ~1110 bez tego biadolenia.
Coś zmienić? Coś poprawić?
Jakieś rady dla początkującego?

Dom Niechcianych DuszWhere stories live. Discover now