Rozdział 3 - Wizyta w psychiatryku

182 14 2
                                    

Mijały godziny, dni, aż w końcu nadszedł ten dzień, w którym moja mama miała mnie zawieść do psychiatryka. Byłam na nią zła, ale jednocześnie wiedziałam, że chce mi pomóc. Tyle, że mi już nic nie pomoże, a na pewno nie jakaś izolatka czy miliardy leków i wydanych pieniędzy.

Był pochmurny, ale ciepły dzień. Obudziła mnie jak zwykle moja kochana współlokatorka. Tak bardzo nie chciałam dzisiaj wstawać z łóżka. Wiedziałam, że kiedy tylko przekroczę bramę tego zakładu Sophie nie będzie już przy mnie. Tego się chyba najbardziej bałam. Ona prawie zawsze była ze mną. Bałam się. Po prostu się tego bałam.

W dzieciństwie słyszałam dużo bajek o psychiatryku. Podobno z niego nie ma wyjścia. Podobno dzieją się tam dziwne rzeczy. Próbowałam sobie wmawiać, że to tylko brednie, kłamstwa, plotki. Przecież nie może być chyba aż tak źle.

- Lill - usłyszałam głos mamy i usłyszałam, że wchodzi po schodach. - Jeszcze śpisz? - zapytała wchodząc do mojego pokoju. - Wstawaj i zapakuj sobie wszystkie najważniejsze rzeczy.

- Po co? - udawałam, że nie wiem o co jej chodzi i naciągnęłam kołdrę na głowę

- Dowiesz się w swoim czasie. Na 10:00 masz być gotowa. Łącznie ze śniadaniem, spakowaniem i ubraniem. Masz godzinę i 50 minut.

Dobrze, że spakowałam się już wcześniej. Przynajmniej tyle miałam mniej i mogłam poleżeć jeszcze 10 minut.

Ubrałam stare, trochę podarte i dużo za duże ubrania taty w których nie chodził już chyba z 10 lat. Chciałam w ten sposób trochę wkurzyć mamę, a równocześnie wyglądać na bardziej nienormalną. Przecież jadę do psychiatryka.

- Lilla co ty masz na sobie? - zapytała mama kiedy wchodziłam do kuchni z walizką.

- Ubrania, a co mam mieć?

- Możesz ubrać się jak człowiek?

- Nie dopóki nie powiesz mi po co jedziemy.

- Natychmiast masz się iść przebrać, rozumiesz?

Wpadłam na pomysł, że przebiorę się, ale tak, żeby mimo wszystko wkurzyć mamę. Ubrałam więc czarne dżinsy, T-Shirt z krótkim rękawem i napisem "FUCK" oraz czarną skurzaną kurtkę. Do tego obowiązkowo glany. Wiedziałam, że mama nienawidzi, kiedy tak się ubieram.

- Lilla, ponownie pytam co ty masz na sobie? - zapytała kiedy siadałam przy stole

- Ponownie odpowiadam, że ubrania.

- Idź się do cholery przebierz.

- Popatrz na zegarek - powiedziałam jedząc śniadanie. Była już prawie 9:00

- Jedz szybciej! - krzyknęła

Jadłam specjalnie najdłużej jak się dało i widziałam, że mamę mega to wkurza. Kiedy w końcu odstawiłam talerz, mama chwyciła moją walizkę i powiedziała, że za 5 minut mam być w samochodzie. Pożegnałam się z Sophie i wzięłam jeszcze telefon, słuchawki, zeszyt i gaz pieprzowy. No co? Może się przydać.

- No wreszcie. Już myślałam, że się nie doczekam - powiedziała mama kiedy wsiadałam do samochodu.

Jechałyśmy przez miasto. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęło padać. Pogoda była okropna. Idealna na wycieczkę do szpitala psychiatrycznego. Patrzyłam na te ponure budynki i krople wody spływającej po szybie. Miałam ochotę płakać, ale jednocześnie byłam tak niesamowicie wkurzona, że chciałam rozwalić to auto na szczątki. Po niecałej godzinie jazdy byłyśmy na miejscu.

- Nie ja nie wychodzę. Mam gdzieś takie wakacje. - powiedziałam kiedy mama zaparkowała na parkingu przy psychiatryku.

- Kochanie, to jest tylko dla twojego dobra. Posiedzisz tu chwilę i wyjdziesz.

- Akurat w wakacje? Musiałaś? Rozumiem, że nie wierzysz mi w to co mówię, ale... Czemu w wakacje? Lato, słońce, a ja posiedzę sobie w zakładzie zamkniętym dla debili skończonych takich jak ja. Bo przecież to, że widzę duchy to jest nienormalne. Może też bym chciała ich nie widzieć. Nie pomyślałaś, że też chciałabym być normalna? No właśnie. Nigdzie stąd nie wychodzę.

I tu wydarzyło się coś, czego nigdy nie spodziewałabym się po mojej mamie. Wzięła jakiś kij i uderzyła mnie w głowę. Oczywiście straciłam przytomność, więc mogła mnie bez problemu zanieść do psychiatryka...

PsychiatrykWhere stories live. Discover now