o n e

8 2 0
                                    

🌹

Głośne pikanie dobiegło do moich uszu. Poruszyłem się niespokojnie już na dobre budząc się ze snu. Swoje dłonie zwinąłem w piąstki, którymi przetarłem swoje zlepione powieki. Podniosłem się do siadu podpierając się jedną ręką o podłogę ,a drugą przeczesałem swoje ciemne, gęste włosy. Zaraz... Podłoga? Gdzie moje łóżko?

Otworzyłem szeroko oczy już na dobre spędzając sen z powiek. Szybko podniosłem się z podłoża, na którym prawdopodobnie spałem, który okazał się być... biały? Rozejrzałem się wokół marszcząc brwi ze zdziwienia. To z pewnością nie był mój pokój i nie spadłem po prostu z łóżka na twardą podłogę podczas snu, tak jak myślałem dotychczas.

Zamiast granatu, który panuje w moim królestwie wszędzie była biel. Dosłownie. Najgorsze było to, że nie widziałem żadnych osób, a nawet jakichkolwiek rzeczy! Była tylko pustka przepełniona bielą.

Przez chwilę miałem wrażenie, że zaraz potwornie rozboli mnie głowa jednak nic takiego się nie działo.

Nie miałem pojecia co się właściwie dzieje. Gdzie ja byłem?

Byłem przerażony myślą, że zostanę tu już na zawsze. Samotny. Już teraz powoli zaczynałem wariować.

Wzrokiem szukałem jakichkolwiek drzwi lub cokolwiek innego co mogłoby być wyjściem z tego okropnego pomieszczenia. Jednak nic takiego nie widziałem co mnie przerażało.

Postanowiłem w końcu przestać kręcić się w kółko a ruszyć przed siebie. Zacząłem truchtać. Kiedy zacząłem zbliżać się w kierunku białej ściany, ta jak na złość, magicznie zaczęła się oddalać. Zmarszczyłem brwi jednak biegłem dalej. Postanowiłem przyśpieszyć, przez co mój dotychczasowy trucht zmienił się w sprint. Kiedy tylko przyśpieszyłem, ściana zaczęła jeszcze szybciej się oddalać.

W końcu to do mnie dotarło.

Jestem w pustce.

W nicości.

Samotny.

🌹

Zrozpaczony upadłem na kolana. Łzy bezsilności wolno spływały po moich bladych policzkach. Krzyknąłem w akcie złości i równocześnie rozpaczy. Nie chciałem tu być. Prędzej bym zwariował.

Jestem słaby.

Pociągnąłem rękoma swoje brązowe końcówki włosów.

Wiedziałem to.

Wiedziałem, że jestem słaby, a mimo to nie potrafiłem nic z tym zrobić.

Wiedziałem, że zaczynałem świrować. W sumie to nie dziwiłem się sobie. Kto normalny by nie ześwirował?

Tymbardziej, że nie miałem pojęcia dlaczego się tu znalazłem. Nie pamiętałem co się wydarzyło przed trafieniem tutaj. Nie pamiętałem nawet...

Cholera, pomyślałem.

Kolejne łzy wypłynęły z moich oczu kiedy uświadomiłem sobie, że właściwie nie pamiętam nawet swojego imienia. Nie wiem o sobie nic.

Wpatrywałem się zszokowany w białą podłogę. Straciłem pamięć... Nie wiem kim jest moja mama, gdzie się urodziłem i gdzie mieszkam...

Mój oddech wyraźnie przyśpieszył i stał się nierówny. Zacząłem brać głębsze wdechy niemal dławiąc się łzami. Czułem jak powoli mój tlen się kończy. Dostałem ataku paniki w miejscu gdzie nikt mi nie może pomóc. Nie chciałem tak umierać, nie w tej nicości. Nie samotnie.

Nie chcę...

Starałem się uspokoić, jednak to nic nie dawało. Zacząłem się dusić i poczułem mocny ból w klatce piersiowej. Desperacko pragnąłem zaczerpnąć powietrza, czego nie potrafiłem zrobić. Nachyliłem się do przodu opierając się prawą ręką o podłogę. Na chwilę przymknąłem oczy, a kiedy ponownie je otworzyłem przed oczami pojawiły się czarne plamy.

Przez pewien moment zdawało mi się, że coś usłyszałem, jakby otwieranie drzwi. Zignorowałem to jednak, skupiając się na oddychaniu co szło mi niefortunnie.

-Dlaczego nie mogę zostać w swoim pokoju? - nagle usłyszałem męski głos. Wydawało mi się, że powiedział to ktoś będący tuż przy mnie jednak nikogo tu nie było. Zastanawiałem się skąd w takim razie on do cholery pochodzi? -Mam dzielić salę z tym umarlakiem?

Zmarszczyłem brwi, gdyż w tym momencie nie rozumiałem już kompletnie nic. Jaki 'umarlak'? Kim jest chłopak, którego właśnie słyszę? Zwariowałem już do reszty? Cholera...

-Nie jestem pewna czy pamiętasz ale obecnie w twoim pokoju jest remont bo wczoraj go zalałeś! Do tej pory się zastanawiam jak to zrobiłeś? - Tym razem usłyszałem kobiecy głos o dziwnym akcencie. Nie byłem w stanie jednak go określić.

W głowie miałem jeden wielki bałagan. Czyżby mój umysł płatał mi figle? Czy to jakaś paranoja?

Zacisnąłem mocno powieki nie chcąc już słyszeć tych tajemniczych głosów. Kiedy ponownie  je otworzyłem,nadal widziałem przed sobą tą samą biel. Jednak oprócz tego zauważyłem już, że swobodnie oddycham. Właściwie, stało się niemal od razu po tym jak usłyszałem głos chłopaka.

Otworzyłem szerzej oczy i podniosłem głowę, gdy nagle je zobaczyłem.

Drewniane, brązowe drzwi stojące zaledwie kilka metrów dalej ode mnie.

Załkałem jednak tym razem ze szczęścia. Podniosłem się na drżących nogach i zacząłem stawiać ostrożnie kroki w kierunku drzwi. Obawiałem się, że te tak samo jak ściany zaczną się ode mnie oddalać z każdym moim krokiem, jednak teraz nic takiego nie miało miejsca.

Odetchnąłem z ulgi przywołując na twarz delikatny uśmiech. Właściwie to nie miałem pojęcia co znajdzie się za nimi, jednak wolałem dosłownie wszystko niż tą nicość.

Poczułem nagły przepływ siły, dzięki czemu moje kroki stały się szybsze. Byłem podekscytowany, nie mogłem się doczekać momentu kiedy w końcu przejdę przez próg drzwi.

Wydawały mi się one w tym momencie takie piękne...

Kiedy w końcu je dopadłem, desperacko szarpnąłem klamką mając nadzieje, że będą otwarte. Na moje szczęście - były.

Otworzyłem szeroko drzwi, mrużąc oczy. Zza drzwi wypłynęło potężne światło. Zastanawiałem się co teraz zrobić, jednak moje nogi podjęły decyzję za mnie. Ruszyłem przed siebie, ignorując rażące mnie światło, a potem...

A potem była ciemność.

🌹

Witajcie!~
W sumie stwierdziłam, że fajnie byłoby w końcu ruszyć z tą książka więc oto pierwszy rozdział.
Miłego wieczoru! 💙

FinallyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz