2. Jak ty to sobie wyobrażasz?

9.5K 699 363
                                    

Karo: Hmm... Uwielbiam to ff, strasznie przypadło do gustu i mam nadzieję, że z wami tak samo będzie x

Ola: I będziemy wdzięczne, za każdy komentarz czy gwiazdkę, bo to daje mega kopa 💚💙

⏺️⏺️⏺️

Harry szedł na tyle pewnie, na ile jego umysł mu pozwalał. Słyszał rozchodzące się echem, przez co mógł stwierdzić że pomieszczenie w którym się znajdują jest puste i dość spore. Sunia nie pozwalała by Harry'emu stała się krzywda i z wywalonym jęzorem na wierzch, dzielnie prowadziła swojego pana.

- Witaj w moim królestwie Harry. - w głosie Louisa było słychać dumę.

- Wiesz, jak ja nawet nie wiem, gdzie jesteśmy i co tu jest Lou. - zaśmiał się loczek i udawał, że rozglądał się uważnie po pomieszczeniu - Jak to wygląda? Wiesz, te moje rozglądanie.

- Byłoby w porządku gdyby nie fakt, że praktycznie stoisz przed ścianą. - Tomlinson starał się nie zaśmiać.

- Osz ty! Ładnie to się śmiać  niewidomego? - droczył się, uśmiech nie chciał schodzić z jego ust. To wszystko było  dla niego takie nowe.

- Sam się uśmiechasz. - zauważył Louis - Chodź, uważaj schody. - złapał bruneta pod rękę i pomógł pokonać kilka stopni.

- Lucy... Mam nadzieję, że mała nic nie nabroi. - szedł pewnie, czując ciało Louisa i nie bał się stawiać kolejnych kroków.

- Spokojnie. - odparł niebieskooki - Jesteśmy aktualnie na wybiegu.

- Ile osób będzie mogło oglądać całe wydarzenie? - spytał ciekawy.

- Koło stu pięćdziesięciu? To nieduży pokaz. - zastanawiał się.

- Okej, ale... - wymacał wolną ręką dłoń szatyna - Dlaczego mnie tu przwiozłeś? - czuł jak Lucy puszczona, grzecznie usiadła przy jego nodze.

- Poczekaj tutaj chwilę i lepiej nie ruszaj się. - mruknął szatyn i odszedł szybkim krokiem.

Harry wyprostował się jak struna i ponownie złapał swojego psa, a dokładniej smycz. Po chwili Tomlinson wrócił i podszedł blisko bruneta.

- Wyciągnij rękę. - poprosił.

Styles zmarszczył brwi  i niepewnie wyciągnął swoją prawą rękę.

- To są takie małe douszne słuchawki, masz na tyle długie włosy że je zasłonią. - odparł szatyn kładąc urządzenia na dłoni Harry'ego.

- Ale po co mi to? - ścisnął małe słuchawki w dłoni.

- Ja mam krótkofalówkę połączoną z nimi, będziesz cały czas mnie słyszał, będę mówił ci gdzie iść i one też trochę wyciszą otoczenie. - wytłumaczył.

- Co? Ty chcesz bym wystąpił? - zdziwił się i puścił Lucy, która i tak nigdzie nie poszła.

- Naprawdę potrzebuję na jutro modela twojej postury. Nie mam żadnego znajomego, którego mógłbym zaangażować który by miał tyle wzrostu co ty. - westchnął.

- Jak ty to sobie wyobrażasz? Ja nie dam rady Lou. - pokręcił głową i spojrzał w stronę, gdzzie myślal, że jest szatyn.

- Możemy spróbować? Jeśli powiesz po tym nie, nie będę nalegał. - obiecał.

Harry chwilę rozważał jego propozcję, zanim westchnął głośno.

- Chociaż weź gdzieś Lucy, bym mógł się przetestować, bo ona jest nauczona, że musi przy mnie chodzić, a jutro będę musiał dać radę bez niej. - uniósł prawy kącik ust.

When I see your face || Larry Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt