1. You're A Good Man

95 3 2
                                    

- Julka! Zaraz się spóźnisz do szkoły!
- Idę! - zbiegłam po schodach potykając się i upadając na podłogę, co nie było przyjemnym spotkaniem. - Oj,Jula - moja mama stanęła w progu i obrzuciła mnie tym swoim wrogim spojrzeniem, ale wiem że i tak mnie kocha. W końcu jak nie ona, to kto? Tata z całą pewnością tego nie robi, gdyby tak było, nie zostawiłby nas dla młodszej kobiety, swojej studentki. Brzydzę się nim, zachował się jak gówniarz. Przez niego, wszystko się popsuło. Straciłam swój dom, a co najważniejsze swoją rodzinę. Mamę nie było stać na utrzymanie naszego wielkiego domu, więc musiałyśmy go sprzedać. W tym samym czasie mama dostała propozycję przeniesienia swojego miejsca pracy do innego miasta. Stwierdziłyśmy obie, że to super okazja, aby zacząć wszystko od nowa. Bez taty, bez bólu. Mama kupiła ten mały dom, jest bardzo przytulny i bardzo przypomina mi mój pierwszy dom. Bardzo za nim tęsknię. Był moim miejscem na Ziemi, moim azylem. Jednak rozumiem decyzję mamy. Najważniejsze nie jest przecież budynek, a to z kim w nim mieszkamy, co nie?
Także mieszkam w stanie Kalifornia w mieście Riverside od całych 2 dni. Ciągle kojarzy mi sie z tym słynnym serialem "Riverdale". A ja jestem raczej taką Betty. A dzisiaj idę do nowej szkoły, do której zaraz się spóźnię. W sumie nic nowego.
- Możemy jechać, czy będziesz tak stać i udawać, że jesteś na mnie zła?
- Pogadamy, jak wrócisz.
- Jak wolisz. - wzruszyłam ramionami.
Wsiadamy do samochodu i zmierzamy do danego miejsca. Nie obyło się bez nieustannej paplaminy mojej rodzicielki. Bądź miła. Nie bój się zagadać. Spróbuj zrobić jak najlepsze wrażenie. Ciekawe, jak ma się to udać z moim strachem społecznym. Szkoła. Boże, jak jej nienawidzę. O wiele więcej nauczyłabym się w domu, sama. Nikt by mnie nie rozpraszał, nie gapiłby się bez powodu, co w moim przypadku często się zdarza. Nie musiałabym się bać tego, że się zbłaźnię. Obecnie jestem na profilu matematyczno-fizycznym. Najgorszy błąd życia, ale lepsze to niż Human. Chyba. Wysiadam z auta i zmierzam do szkoły szybkim krokiem, modląc się w duchu o to, aby ten dzień był jak najbardziej nudny i aby nic się nie działo. Nic, oprócz tego co absolutnie konieczne. Moje szczęście właściwie to nie istnieje więc, nie mogło być inaczej niż zazwyczaj i przypadkiem wpadam na jakiegoś chłopaka. Nagle on i cała jego elita okrąża mnie i śmieje się szyderczo w twarz. Staram się zachowywać spokojnie, ale w środku trzęsę się ze strachu. Zawsze mi się takie rzeczy przytrafiają. Już ich "guru" miał mną szarpnąć, ale jakiś chłopak podbiegł i swoim ciałem mnie ochronił i sam dostał. Nic mu się chyba nie stało, bo nawet nie drgnął. Guru się za to wkurzył, myślę, że tym bardziej, że nieznajomemu ten cios nie zrobił różnicy.
- Wynocha stąd, mały!
- Mówisz do siebie? Musisz być poważnie chory.
- Prosisz się o łomot, cwaniaczku.
- Jeśli chcesz się wyżyć, uderz mnie. No spróbuj, wiem że chcesz. - popatrzył na niego ze wściekłością w oczach - Gdyby nie to, kim jesteś to już dawno byś zginął - szepnął pewny siebie. Dobra, to było dziwne i niepokojące.
- Spadamy stąd, chłopaki. - cała elita odeszła. Wszyscy byli wkurzeni i zawiedzeni brakiem bójki, w przeciwieństwie do mnie.
- Dziękuję - powiedziałam, gdy odwrócił się do mnie przodem
- Nie ma za co, gdyby do Ciebie uderzali w jakikolwiek sposób to mów. Uwielbiają znęcać się nad słabszymi od siebie. Przerażające hobby. - wygładził trochę swoją koszulkę w miejscu, w którym oberwał.
- Nic się nie stało? - zapytałam trochę zmartwiona. Nie zasłużył na to, aby oberwać, tym bardziej, że chciał tylko mi pomóc. - Nie, wszystko jest w porządku. Nawet nie zabolało. Tata mówił, że siłownia czasem uratuje mi życie i chyba miał rację. - zaśmiał się - Nie znamy się chyba. Jestem Will. - podał mi rękę
- Julia - uścisnęłam ją i przeszedł mnie delikatny dreszcz. - Nie znamy się, bo dopiero się tu przeprowadziłam. To mój pierwszy dzień.
- Rozumiem. Może pomóc Ci? Nie wiem, oprowadzić cię czy coś w tym stylu. Ta szkoła jest trochę duża, nie trudno się zgubić. - Nie, nie trzeba. Poradzę sobie, chyba. - wymusiłam delikatny uśmiech. Nie wiem, kogo chciałam bardziej przekonać - jego czy samą siebie.
- W porządku. Chodzę do 2e, jeśli będziesz potrzebowała jakiejś pomocy.
- Jasne, dzięki za pomoc i za dobre chęci.
- Nie ma za co, naprawdę. Do zobaczenia. - machnął szybko ręką, a ja pochłonięta jego obecnością patrzyłam jak odchodzi jak zaczarowana. Po mojej głowie wciąż rozchodziły się myśli na jego temat a najbardziej to, co powiedział ten koleś. Gdyby nie to, kim jesteś to już dawno byś zginął. Will. Kim ty jesteś?

Romeo i JuliaWhere stories live. Discover now