***
— I macie uważać — instruował nas tata. — Codziennie dzwonicie. Jakbym pisał, odpisujecie jak najszybciej.
— Tak, tato — powiedziałam poważnie, trzymając w ręce telefon, którego nie widziałam od kilku dni. Jeszcze nie sprawdziłam wiadomości. Miałam nadzieję, że nie będzie tam żadnych nowych. Gdyby stalker przysyłał cokolwiek w ciągu tych paru dni, tata w ogóle zmieniłby zdanie i pojechałabym tylko do swojego łóżka z nadajnikiem, krótkofalówką, makijażem ochronnym i racjami żołądkowymi w pudełku.
Nie no, bez przesady. Dostawałabym obiady w normalnych naczyniach.
— Gdybyście zobaczyli coś, co was zaniepokoi, informujecie kogokolwiek. Żadnego kozakowania. Zwłaszcza ty, Williamie. Jesteś dorosły, powinieneś był od razu skontaktować się ze mną, kiedy Brianna powiedziała ci o tym psycholu. Zachowałeś się nieodpowiedzialnie.
William kiwnął głową z poważną miną. Po jego zmarszczonych brwiach wnioskowałam, że nie był zadowolony z tej przemowy. W końcu kto by chciał być pouczanym przez znajomego ojca? Poniekąd podzielałam jego nastrój. Bez względu na to, jak bardzo chciałam lecieć do Szkocji, nie zamierzałam odwalać niczego głupiego. Tylko wakacje... i próba złapania stalkera. Wiedzieliśmy wszystko, co mówił nam mój tata.
— I, na miłość boską, uważajcie na siebie. Żadnych szaleństw. Żadnych głupot. Zero alkoholu, narkotyków, zacieśniania relacji z hipisami, Szkotami, żadnego robienia dzieci...
Ukryłam twarz w dłoniach. Poczułam się ZAŻENOWANA.
— Tato — warknęłam.
— Spokojnie, panie Walker — odezwał się William. — Zero alkoholu i narkotyków. Ja tam wolę trawkę. Ale w Szkocji dostaniemy raczej końskie łajno.
I ja, i tata obrzuciliśmy go groźnymi spojrzeniami.
— Chryste — westchnął ojczulek. — Szlag. Dobra. Ufam wam, dzieci. Williamie, masz wszystkie papiery z upoważnieniami?
— Dzięki. — Przewróciłam oczami.
— Lećcie bezpiecznie. — Tata objął mnie mocno. Odwzajemniłam uścisk i odetchnęłam. Zapamiętywałam zapach jego perfum. Na wszelki wypadek?
Miałam nadzieję, że po tym tygodniu moje życie zmieni się. Na lepsze.
Kiedy zostałam sama z Williamem, poprawiłam torbę na ramieniu i złapałam rączkę od walizki.
— Idziemy — powiedział cicho chłopak. Kiwnęłam głową i ruszyłam za nim.
Po odprawie ruszyliśmy do samolotu. Razem z innymi pasażerami załadowaliśmy się do samolotu. Siedziałam przy oknie, a William tuż obok mnie. Kiedy wszyscy się pojawili, zamknięto drzwi do samolotu. Kiedy usłyszałam ten dźwięk, przeszły mnie niepokojące dreszcze.
Musiałam spojrzeć prawdzie w oczy. Radość z wyjazdu do Szkocji została częściowo wyparta przez strach. Bałam się tego, co mnie tam spotka.
***
— Hej, podoba mi się — odezwał się William.
— Mi też — odparłam wesoło. Rozejrzałam się.
Taksówka z lotniska zabrała nas do niedużego hotelu niedaleko centrum Inverness. Byłam zachwycona. Szkockie powietrze, wyjątkowo dobra, pogoda, otoczenie, piękne miasto! Mogłam tu zostać na zawsze. W trakcie jazdy wyglądałam przez okno, oglądając budynki, ulice, ludzi. O tak. Szkoci w kiltach byli. Tabliczki informacyjne pokazywały drogi do pensjonatów, zamków i innych atrakcji.
YOU ARE READING
✓ Stalker. One Way Or Another
Mystery / ThrillerOn zaczął, a ja nie mogłam tego zakończyć. Nie wiedziałam, jaki miał cel w tym, co mi robił. Znał mnie lepiej, niż moja własna rodzina. Znał moje tajemnice. Widział każdy mój ruch. Słyszał każde moje słowo. I czerpał przyjemn...