Udało mi się.
Powiedziałam komuś prawdę.
William, który jako pierwszy dowiedział się o tym, w jakiej sytuacji się znajduję, wpatrywał się uważnym wzrokiem we mnie. Jego twarz była blada jak ściana. Był mocno zaskoczony. Widziałam to w jego szarych oczach.
Naszło mnie okrutne przekonanie o tym, co z pewnością o mnie myślał. Czego taki stalker chciałby od kogoś takiego jak ja? Może zwykłych pieniędzy. Albo zabawić się mną i moimi nerwami.
— Od kiedy? — zapytał cicho. Zacisnęłam jedynie zęby.
Sprawdził szybko, kiedy przyszła pierwsza wiadomość. Mruknął pod nosem datę i przymknął powieki, zastanawiając się. Ja to pamiętałam. Do końca życia będę o tym pamiętać.
— Po tej kolacji — wychrypiałam. — Wiesz, tej, na której się poznaliśmy. Wieczorem... przyszła pierwsza wiadomość.
— Powiedziałaś komukolwiek?
Pokręciłam głową i zamrugałam. Miałam ochotę się rozpłakać. Ze strachu. Ale i ulgi. Bo w końcu ktoś inny wie. William czytał uważnie wszystkie wiadomości, unosząc brwi coraz wyżej. Jego kciuk, dotychczas przesuwający się po ekranie telefonu, zamarł. Zaklął w którymś momencie i podniósł wzrok.
Szok.
Gniew.
— Dlatego zachowywałaś się tak dziwnie po tym, jak ten kretyn mnie stuknął autem — stwierdził. Potwierdziłam.
— Przeze mnie cię to spotkało.
Cały czas będę się tym gryźć. Bo gdyby nie ja i znajomość ze mną, William nie zostałby potrącony przez samochód. Samochód stalkera.
— Nie, nie, nie. — Pokręcił głową i zmienił miejsce. Usiadł obok mnie. — To nie jest twoja wina. Ani trochę. - Pogładził mnie po ręce. Jego twarz była szczera. — To ten psychol. Nie jesteś niczemu winna. — Objął mnie.
Matko. Pierwszy raz objął mnie ktoś inny niż tata, Anette czy Robyn. Zamarłam na chwilę. Dosłownie chwilkę. Ułamek sekundy, którego William nie zauważył. Niepewnie się w niego wtuliłam. Rany, czułam pod skronią jego twarde mięśnie. Gładził mnie delikatnie po plecach dużą, ciepłą dłonią. Słyszałam, jak mamrocze coś cicho o stresie i zbyt szybkiej utracie wagi. Boże, jakie on ma świetne perfumy. Miałam ochotę zaciągnąć się tym zapachem. Ot tak, żeby się pocieszyć.
Nie. Brianno, opamiętaj się. Po pierwsze, nie jesteś w jego typie, bo jest nim jego dziewczyna. Po drugie, William ma już dziewczynę, a ty do niego nie pasujesz, bo, jak wiesz z punktu pierwszego, nie jesteś. W jego. Typie. Amen.
— Mam pomysł — powiedział cicho William. Czułam przy uchu wibracje jego gardła. Podniosłam wzrok.
Zobaczyłam jedynie linię jego szczęki.
— Jaki?
William odsunął się ode mnie i złapał w dłoń mój telefon. Objął mnie ramieniem i zaprowadził na górę, do swojego pokoju. Rzucił szybko, żebym zabrała szklanki, co zrobiłam.
Weszliśmy do jego pokoju, w którym nigdy jeszcze nie byłam.
— Sorki za bałagan, nie spodziewałem się dziś niczego takiego.
— Nie ma sprawy — mruknęłam.
William kiwnął głową w stronę niedużego, ciemnego fotela, na którym usiadłam. Rozejrzałam się. Typowy pokój chłopaka. Proste, szare ściany. Tylko jedna była koloru granatowego. Stało pod nią duże łóżko, niezaścielone. Obok niego szafka nocna z lampką i butelką wody. Z boku widziałam dwie pary innych drzwi, obie naprzeciwko siebie. Na jednej z szarych ścian były zawieszone dziwne kartki z wykresami. Pod nią stało wielkie biurko z dwoma komputerami i tonami kabli, przy którym zajął miejsce William. Złapał okulary w granatowej oprawce i nasunął je na nos.
![](https://img.wattpad.com/cover/81347119-288-k612099.jpg)
YOU ARE READING
✓ Stalker. One Way Or Another
Mystery / ThrillerOn zaczął, a ja nie mogłam tego zakończyć. Nie wiedziałam, jaki miał cel w tym, co mi robił. Znał mnie lepiej, niż moja własna rodzina. Znał moje tajemnice. Widział każdy mój ruch. Słyszał każde moje słowo. I czerpał przyjemn...