09.

6.4K 509 280
                                    

Udało mi się.

Powiedziałam komuś prawdę. 

William, który jako pierwszy dowiedział się o tym, w jakiej sytuacji się znajduję, wpatrywał się uważnym wzrokiem we mnie. Jego twarz była blada jak ściana. Był mocno zaskoczony. Widziałam to w jego szarych oczach. 

Naszło mnie okrutne przekonanie o tym, co z pewnością o mnie myślał. Czego taki stalker chciałby od kogoś takiego jak ja? Może zwykłych pieniędzy. Albo zabawić się mną i moimi nerwami.

— Od kiedy? — zapytał cicho. Zacisnęłam jedynie zęby.

Sprawdził szybko, kiedy przyszła pierwsza wiadomość. Mruknął pod nosem datę i przymknął powieki, zastanawiając się. Ja to pamiętałam. Do końca życia będę o tym pamiętać.

— Po tej kolacji — wychrypiałam. — Wiesz, tej, na której się poznaliśmy. Wieczorem... przyszła pierwsza wiadomość.

— Powiedziałaś komukolwiek?

Pokręciłam głową i zamrugałam. Miałam ochotę się rozpłakać. Ze strachu. Ale i ulgi. Bo w końcu ktoś inny wie. William czytał uważnie wszystkie wiadomości, unosząc brwi coraz wyżej. Jego kciuk, dotychczas przesuwający się po ekranie telefonu, zamarł. Zaklął w którymś momencie i podniósł wzrok. 

Szok. 

Gniew. 

— Dlatego zachowywałaś się tak dziwnie po tym, jak ten kretyn mnie stuknął autem — stwierdził. Potwierdziłam.

— Przeze mnie cię to spotkało. 

Cały czas będę się tym gryźć. Bo gdyby nie ja i znajomość ze mną, William nie zostałby potrącony przez samochód. Samochód stalkera. 

— Nie, nie, nie. — Pokręcił głową i zmienił miejsce. Usiadł obok mnie. — To nie jest twoja wina. Ani trochę. - Pogładził mnie po ręce. Jego twarz była szczera. — To ten psychol. Nie jesteś niczemu winna. — Objął mnie.

Matko. Pierwszy raz objął mnie ktoś inny niż tata, Anette czy Robyn. Zamarłam na chwilę. Dosłownie chwilkę. Ułamek sekundy, którego William nie zauważył. Niepewnie się w niego wtuliłam. Rany, czułam pod skronią jego twarde mięśnie. Gładził mnie delikatnie po plecach dużą, ciepłą dłonią. Słyszałam, jak mamrocze coś cicho o stresie i zbyt szybkiej utracie wagi. Boże, jakie on ma świetne perfumy. Miałam ochotę zaciągnąć się tym zapachem. Ot tak, żeby się pocieszyć.

Nie. Brianno, opamiętaj się. Po pierwsze, nie jesteś w jego typie, bo jest nim jego dziewczyna. Po drugie, William ma już dziewczynę, a ty do niego nie pasujesz, bo, jak wiesz z punktu pierwszego, nie jesteś. W jego. Typie. Amen.

— Mam pomysł — powiedział cicho William. Czułam przy uchu wibracje jego gardła. Podniosłam wzrok. 

Zobaczyłam jedynie linię jego szczęki.

— Jaki?

William odsunął się ode mnie i złapał w dłoń mój telefon. Objął mnie ramieniem i zaprowadził na górę, do swojego pokoju. Rzucił szybko, żebym zabrała szklanki, co zrobiłam.

Weszliśmy do jego pokoju, w którym nigdy jeszcze nie byłam.

— Sorki za bałagan, nie spodziewałem się dziś niczego takiego.

— Nie ma sprawy — mruknęłam.

William kiwnął głową w stronę niedużego, ciemnego fotela, na którym usiadłam. Rozejrzałam się. Typowy pokój chłopaka. Proste, szare ściany. Tylko jedna była koloru granatowego. Stało pod nią duże łóżko, niezaścielone. Obok niego szafka nocna z lampką i butelką wody. Z boku widziałam dwie pary innych drzwi, obie naprzeciwko siebie. Na jednej z szarych ścian były zawieszone dziwne kartki z wykresami. Pod nią stało wielkie biurko z dwoma komputerami i tonami kabli, przy którym zajął miejsce William. Złapał okulary w granatowej oprawce i nasunął je na nos.

✓ Stalker. One Way Or AnotherWhere stories live. Discover now