Rozdział #20

289 17 0
                                    

Po dłuższej chwili chłopak mnie puścił.

- Co jeszcze dzisiaj odwalisz? - zapytał śmiejąc się

- Oj dużo rzeczy - zachichotałam 

- Już się boje

Chwile się jeszcze pośmialiśmy, a potem stwierdziliśmy, że warto iść dalej.

Poszliśmy więc brzegiem rzeki, w celu sprawdzenia dokąd nas doprowadzi. Przeszliśmy spory kawał, aż w końcu udało się w oddali dostrzec stary, drewniany budynek. 

- Co to?

- Wydaje mi się, że stary tartak - powiedział chłopak

- Przekonajmy się - powiedziałam i ruszyłam w stronę budynku

Chłopak po chwili ruszył za mną. Jakieś dwie minuty później byliśmy na miejscu.

- Tak. Miałem rację, że to tartak, a przynajmniej tak myślę, muszę to sprawdzić - powiedział i obszedł budynek, poszłam za nim.

W pewnym momencie James zatrzymał się przy drzwiach budowli i głośno westchnął. Z jego twarzy zniknął uśmiech. Zaciekawiło mnie dlaczego.

- Co się stało? - zapytałam, szatyn spojrzał na mnie i ponownie westchnął

Podeszłam do miejsca któremu przypatrywał się James. Widniały tam dwa imiona "James & Dukler". Spojrzałam na chłopaka.

- To podpisy mój i mojego dziadka - powiedział - przychodziłem z nim tu, gdy miałem pięć lat. Zupełnie zapomniałem o tym miejscu

Nic dziwnego. Minęło jedenaście lat. Ciekawiło mnie tylko dlaczego jest taki smutny. Domyślam się, że jego dziadek nie żyje, ale coś mi mówi że nie tylko to jest powodem smutku chłopaka.

- James, wiem że może nie pora na to, ale ciekawość mnie zżera. A więc co dokładnie stało się z twoim dziadkiem? - zapytałam

- Widzę, że domyśliłaś się iż nie zmarł on z przyczyn naturalnych - powiedział

- Powiesz mi co dokładnie się z nim stało? Jeśli chcesz oczywiście - usiadłam na ziemi i wpatrywałam się w zielonookiego

- Jasne... A więc jak już wiesz mój dziadek nie odszedł z tego świata ze starości, powodem jego zgonu był fakt iż został zabity, a co gorsza na moich oczach...

Moje zdziwienie i jednocześnie złość były nie małe, gdy to powiedział. Zabito jego dziadka na jego oczach? To nie ludzkie. Domyślam się też że był dość zżyty z dziadkiem.

- Kto to zrobił? - zapytałam, a w moim głosie była wyczuwalna złość

- Wroga wataha, a dokładniej jej alfa... Bo widzisz Roza, sprawa jest taka że wataha ojca Ricka już od pokoleń ma problemy z tymi wilkami.  Ich alfa swego czasu chciał rozejmu z naszym alfą, ale wiązało się z tym oddanie terytorium, na co nasz alfa nigdy w życiu by się nie zgodził. Efes, bo właśnie tak brzmi imię tego gnoja który zabił mi bliską osobę, a teraz ojciec mojego przyjaciela jest jedną nogą w grobie. Rick mocno to przeżywa, ale ja go rozumiem w końcu znamy się od dziecka.

PrzeklętaWhere stories live. Discover now