Rozdział #17

320 16 1
                                    

Rozalia

  Po tym jak James mnie odprowadził to szybko udałam się do swojego pokoju w celu przygotowania się na wieczorne spotkanie. Na moje szczęście w domu nie było nikogo poza mną, więc nikt nie truł mi dupy pytaniami typu: gdzie idziesz? Z kim idziesz? O której wrócisz? itp.

  Podeszłam do szafy z ubraniami i zaczęłam szukać sobie czegoś do ubrania na to spotkanie. Niestety na nic nie mogłam się zdecydować. W końcu wybór padł na czarną sukienkę z białym paskiem, do tego wzięłam czarno-białe addidasy. A wybrałam akurat to, ponieważ przed chwilą dostałam od Jamesa SMS że mam się ładnie ubrać.

  Szybko ubrałam na siebie to co wybrałam, a potem poszłam do łazienki. Tam oczywiście poprawiłam makijaż, oraz ogarnęłam włosy, które zawiązałam w kitka i zostawiłam grzywkę luźno. Następnie zrobiłam jeszcze kilka czynności i opuściłam pomieszczenie.

  Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Tam zobaczyłam, że mam jeszcze całe dwadzieścia minut. Postanowiła sobie trochę poczytać. Udałam się do salonu, podeszłam do pułki z książkami mojej mamy i sięgnęłam jedną książkę. Usiadłam na kanapie i zaczęłam czytać.

  Lektura mnie tak pochłonęła, że nie zwróciłam uwagi kiedy minęło te dwadzieścia minut. Z transu oczytania wyrwał mnie dźwięk telefonu. Oczywiście nie zdążyłam odebrać, ale za to wiedziałam kto dzwonił. Był to James.

  Odłożyłam książkę i wstałam z kanapy, potem wyszłam z domu. Za nim jednak opuściłam teren podwórka to zamknęłam drzwi na klucz. Wyszłam z podwórka, a przy płocie zobaczyłam nikogo innego jak Jamesa. Uśmiechnęłam się i podeszłam do chłopaka.  

- Muszę przyznać, że wyglądasz całkiem, całkiem - powiedział chłopak

- Dzięki. Ty też całkiem nieźle

  Uśmiechnął się do mnie. A potem oboje z niecierpliwością czekaliśmy na Ricka. Na szczęście już po chwili jego samochód zaparkował pod moim domem. Kierowca pojazdu zatrąbił, więc wspólnie z Jamesem, podeszliśmy do pojazdu, a potem zajęliśmy miejsca. Ja usiadłam z tyłu obol Carrie, a szatyn natomiast zajął miejsce obok kierowcy.   

  Pojazd ruszył. Jechaliśmy z piosenką na ustach. Dosłownie. A dlatego, że w radiu leciała piosenka, którą wszyscy znaliśmy, co przyczyniło się do tego że zaczęliśmy śpiewać.


PrzeklętaWhere stories live. Discover now