Rozdział. 1 ,,Spotkanie"

5 0 0
                                    

Millie siedziała na kanapie w salonie gościnnym. Na przeciwko natomiast siedział Charlie z jej kuzynem. Ze skupieniem chłonęła kolejną w tym tygodniu książkę.
- Co czytasz? - pyta z głupim uśmiechem Charlie.
Ta tylko zerknęła na niego i zaczęła czytać dalej.
- A no tak... Gruba nie ma przyjaciół, więc nie ma co robić. - obdwoje roześmiali się głośno.
Dla 12-latki takie odzywki były tragiczne. Dziewczyna faktycznie była otyła, ale nigdy nie przejęła się takimi wyzwiskami aż do teraz. Nie wiedząc co zrobić powoli wstała.
- Fajne masz kucyki gruba. - Charlie kontynuował.
Millie chwyciła za dwa blond warkoczyki sięgające do ramion, a po jej policzku spłynęła łza. Nie wiedziała dlaczego tak zaregowała... Nigdy tak nie było.
- Chcesz ciastko?! - rzucił w nią jedzeniem.

Uciekła. Zamknęła się w pokoju i spojrzała w lustro. Poczuła obrzydzenie. Chwycila za nożyczki. Popatrzyła na siebie i zaczęła głośno płakać.
- Jesteś okropna. - szepnęła sama do siebie.
Szybkim ruchem odcięła warkocz. Później drugi. Wpatrywała się w swoje odbicie...

Nazywam się Millie Brown. Mam 17 lat i niedługo zakończę naukę w liceum. Mieszkam w Roosewod, małym miesteczku w Wielkiej Brytani. Od kąd pamiętam zawsze radzilam sobie sama. Nikt mi nie pomagał ani mnie nie wspierał. Moja matka jest zajęta rozwodem, swoim nowym niezwykle przystojnym i idelanym kochankiem oraz 2-letnimi bliźniakami. Ja natomiast zawsze byłam sama. Nie miałam i nie mam żadnych przyjaciół ani chłopaka co w ogóle mi nie przeszkadza. Mam poprostu samą siebie i swoje problemy, nie jestem typem dziewczyny, która ma obsesje na punkcie znajomych, szalonych imprez i sławay w social mediach. Ja wolę czytać, malować i robić zdjęcia...

Leżałam w swoim łóżku i rozmyślałam nad pewnymi kwestiami

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Leżałam w swoim łóżku i rozmyślałam nad pewnymi kwestiami. Minął właśnie drugi tydzień wakacji. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 9.46.
- Millie! Śniadanie! - słyszę głos matki dochodzący z kuchni.
Powoli zsunęłam się z łóżka. Podeszłam do lustra, związałam luźnego koka i narzucilam czarną długą bluzę. Nie chciało mi się jeszcze przebierać. Ostrożnie wyszłam z sypialni i jak najciszej próbowałam zejść na dół. Niestety... Mój ,,najukochańszy" ojczym mnie zauważył. Stał za rogiem.
- Gdzie się wybierasz? - zapytał przeszywającym szeptem.
- Chciałabym zjeść śniadanie. - odpowiadam oschło.
Pociągnął mnie za rękaw i przywarł  mocno do ściany.
- Puść proszę. - szepnęłam, a po policzku spłynęła mi łza.
- Rozmawialiśmy o tym. Żadnego płaczu, ani żadnych dźwięków tak? Przecież nie chcesz aby mama się dowiedziała tak?
Chwycił mnie za pośladki i zaczął całować po szyji.

To trwa już od kilku miesięcy. James (tak nazywa się ten potwór) wykorzystuje mnie kiedy tylko mu się nudzi. Zaczęło się od tego, że dopadł mnie gdy zostałam z nim sama w domu. Krzyczałam i płakałam, wtedy on mnie bił. Grozi, że jak mu się nie dam powie mamie, że to ja go zmuszam.

Po jakiś 5 min skończył i zwyczajnie sobie poszedł. Otarłam szybko łzy i ślinę potwora, a potem jak gdyby nigdy nic poszłam na śniadanie.
Usiadłam przy stoliku. Mama tylko podała mi talerz i bez słowa poszła karmić bliźniaki (moi przyrodni bracia - Zac i Chris). Po skończonym posiłku umyłam talerz i odstawiłam go na mjejsce. Już miałam wychodzić na górę lecz rodzicielka mnie zatrzymała.
- Millie... Chodź na chwilę.
- Tak mamo?
- Pamiętasz może naszych starych przyjaciół, rodzinę Lenehanów?
Skinęłam głową z przerażeniem.
- Nie byli u nas już ponad 5 lat. Ostatno znalzłam numer do pani Lenehan i zaprosiłam ich na weekend. Zostaną 3 dni. Proszę posprzątaj swój pokój i ubierz się ładnie będą o 18.00.
- Że co?! - uniosłam ton. - Nie pamiętasz co zrobił mi ten rozpieszczony blondasek?! Przez niego zachorowałam na anoreksję! - wrzasnęłam uderzając pięścią o stół. - Nie pozwolę aby postawił nogę w tym domu!
- Millie Elizabeth Brown proszę w tej chwili mnie przeprosić i pójść do swojego pokoju! To nie przez Charliego zachorowalaś, tylko przez swoją głupotę! Jesteś obrzydliwą, małą, kłamliwą królewną. Myślisz, że ci wszystko wolno?!
- I kto tu k*rwa kłamię?!
- W tym domu nie używamy takich słów!!!
Popatrzyłam na nią z obrzydzeniem i pobiegłam do pokoju.

*wieczór, godzina 17.38
Stanęłam przed lustrem i zaczęłam robić ostatnie poprawki swojego wyglądu. Miałam na sobie czarną sukienkę przylegającą do ciała, która odsłania dekolt. Moje włosy luźno opadały na ramiona. Zrobiłam delikatny makijaż. Umyłam zęby, użyłam perfum i byłam gotowa.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Przerażenie i strach narastały. Ten chłopak zniszczył moje życie, a ja muszę normalnie przyjąć go w domu. Słyszałam, że wszyscy zaczęli się witać. Już dawno powinnam zejść, ale zbyt się bałam. W końcu wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi. Zaczęłam powoli schodzić po schodach stukając przy tym obcasami. Nastała cisza. Pełna napięcia cisza. Schody skręciły... wtedy ich zobaczyłam. Wszystkie oczy skierowały się na mnie. Cisza dalej trwała... Zobaczyłam JEGO. Był dużo wyższy, dobrze zbudowany. Jego biała koszula przylegała do ciała... i nigdy nie myślałam, że to powiem, ale wyglądał dobrze. Znalazłam się na samym dole i stanęłam na przeciwko gości.
- Czy to jest... Millie? - pyta Karen (mama Charliego).
- Tak, proszę panią. - odpowiadam cicho.
Blondynka przytuliła mnie mocno.
- Kochanie jakaś ty piękna... Gdybyś mi nie powiedziała, że to ty... Ja myślałam, że to ktoś inny.
Uśmiechnęłam się tylko do niej. Spodziewałam się takiej reakcji na mnie... W końcu gdy mnie ostatnio widzeli nie wyglądałam najlepiej.
Moi rodzice zaczęli z nią o mnie rozmawiać.
W tym czasie przybiegła do mnie Brooke (siostra Charliego) i rzuciła mi się na szyję.
- W-Witaj Brooke. - mówię zaskoczona.
Mała popatrzyła na mnie ,słodko się uśmiechnęła i pobiegła do rodziców.
- Zapraszam. Obejrzyjcie dom. - mówi pogodnie matka.
W tym momencie powoli się odwróciłam.

P.O.V Charlie.
Millie odwróciła się. Popatrzyła na mnie, a moje serce stanęło. Uważnie się przyglądałem... I nigdy nie myślałem, że to powiem, ale... Ona jest wprost idealna. Nie miałem pojęcia co powiedzieć zważając na okoliczności jakie zaszły 5 lat temu, kiedy byłem tak głupi, że ją poprostu psychicznie niszczyłem. Jednego byłem pewien... Zje*ałem to nieodwracalnie.
- Charlie chodź z nami. - prosi go mama.
Zacząłem iść powoli w jej stronę, jednak zanim zniknąłem za drzwiami odwróciłem się i ostatni raz na nią spojrzałem.

*godzina. 19.40
Pomagałam nakrywać mojej mamie do kolacji. Ne odezwałam się do niej słowem od porannej kłótni.
- Millie. Uważam, że powinnyśmy się pogodzić, ale musisz przestać kłamać.
- Tak mamo... Przecież anoreksje dostałam dlatego, że chciałam zwrócić na siebie waszą uwagę. - syknęłam z sarkazmem.
Żadna z nas nie była świadoma, że Charlie przysłuchuje się tuż za rogiem. Chłopak wystraszył się i zaczał zastanawiać się czy Millie napewno jest taka idealna jak myślał.

Wszyscy siedzieli już przy stole. Atmosfera była przyjemna. Dorośli rozmawiali ze sobą. Ja tylko siedziałam i powoli jadłam swoją porcję spagetti. Nie mogłam się powstrzymać i spojrzałam na Charliego. Wtedy on spojrzał na mnie. Jego wzrok mówił dużo. W tym momencie wróciły wspomnienia.
- Gruba nie jedz tyle bo będziesz jeszcze grubsza, ale już chyba bardziej się nie da.
Charlie pchnął mnie do kałuży.
Nieświadomie po moim policzku spłynęła łza. Szybko ją otarłam i energicznie wstałam. Charlie był mocno zaskoczony sytuacją.
- Dziękuję, ale już nie jestem głodna. Po za tym strasznie chcę mi się spać więc...
- Jesteś pewna? - pyta ojczym.
- Tak. - odpowiadam i szybko biegnę na górę.
Zamknęłam drzwi na klucz. Stanęłam do nich tyłem i zsunęłam się po nich. Mój oddech był niesamowicie szybki i głośny. Zdjęłam obcasy i ze złością cisnęłam je na drugi koniec pokoju.

P.O.V. Charlie.
Minęło jakieś 10 minut, a myśl o tym, że dziewczyna uciekła na górę nie dawała mi spokoju. Wstałem.
- Przepraszam zaraz wrócę, idę do toalety.
Wybiegłem z jadalni i wspiąłem się po schodach na górę. Podczas zwiedzania domu widziałem drzwi do jej pokoju i  zapamiętałem je. Podszedłem powoli i bardzo cicho. Oparłem się o nie. Usłyszałem...
Millie płakała. Bardzo głośno płakała...

 Bardzo głośno płakała

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


C.D.N
Mam nadzieję, że się podoba. Przepraszam za błędy, literówki i tak dalej. Zachęcam do czytania (; Chciałabym aby ta książka dobrze się przyjęła bo dużo nad nią pracuję!💛
elvlenehan🌻




You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 14, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

• Let's run away • Charlie Lenehan •Where stories live. Discover now