Odcinek 8

86 8 0
                                    

23.12.2017,
18:10

Siedziałem naprzeciwko Omara.
-Ja wiem stary jak to brzmi...

-Mało prawdopodobnie...-przytaknął.-Ale jak tak mówisz...-uniósł ręce w geście bezradności.
-No właśnie, ale potrzebuję twojej pomocy, odpłacę ci się za to kiedyś.
-Co? Jak niby? Datkami na kościół w Afryce, czy paczuszką dla wiernych?-uśmiechnął się.- Ale tak na poważnie, to jak ty sobie to sobie wyobrażasz? Jak do tego w ogóle mogło dojść?
-A ja wiem...będę musiał w domu z nią porozmawiać na ten temat.- Popatrzyłem się na swoją córkę. Cały czas podsłuchiwałem ich rozmowę. Wiem jak to brzmi, ale po prostu od dłuższego czasu zżerała mnie już ciekawość. Chciałem się w końcu dowiedzieć, czego ten sąsiad od niej chciał...dlaczego, aż tak bardzo zależało mu na tym spotkaniu. 
24.12.2017,

Nieznana Godzina

Wrzucił mnie do ciemnej celi. Sam natomiast odszedł, nie kierując w moją stronę już ani jednego słowa. Słyszałem jedynie jego kroki, jak powoli się ode mnie oddalał. Obolały położyłem się na jednej z prycz, którą po omacku znalazłem. Chwilę później zacząłem zastanawiać się nad losem młodego mężczyzny, którego języka nie rozumiałem. Widziałem jak wcześniej olbrzym niósł go w podobną stronę. Nie widziałem, ani nie słyszałem go jednak tutaj. Może po prostu spał. W końcu to całe przesłuchanie... co mogę powiedzieć nawet poprzez swoje doświadczenie musiało być bardzo męczące, nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Sam zostałem stamtąd wyprowadzony, a co dopiero mówić o nim...Brakowało mi kilku kończyn. Czy było to efektem przesłuchania, czy może po prostu taki tu trafił? Dlaczego nikt nie zawiózł go do szpitala? A jeżeli tak samo potraktowana Omara, tylko że w innym miejscu. To mi się wcale nie podobało. Cud jednak, że w ogóle wyszedł z tego cało, podobnie jak ja. Szkoda tylko, że nie wiedziałem która jest godzina...bo mój zegarek podczas tego ,,przesłuchania" niestety stanął w miejscu, ale i tak nie rozczytałbym wskazówek w tej ciemności. Leżąc na pryczy czułem się lekko przygnębiony. Smutno było mi z wielu powodów. Jednym było to, że nie miałem się do kogo przytulić, że nie byłem w swoim domu...tak chciałem do swojej żony. A drugim to, iż nie wiedziałem co się dzieję z moim przyjacielem. Może on wcale nie wyjechał z tamtego lasu. Może ten policjant go tam po prostu zakopał...po co inaczej robił by to wszystko tak ślamazarnie...
23.12.2017,
18:15
Siedzieli przy stole, nic nie zamawiając. W sumie to i tak nie zdołałbym ich dzisiaj obsłużyć. Miałem w pełni załadowany bagażnik i musiałem go jakoś opróżnić...najlepiej to w takim miejscu, gdzie nikt nigdy nie wpadłby na pomysł, żeby szukać. Gdybym jednak wiedział ile zajmie mi ta rozmowa z Omarem, to spytałbym by ich o to czy coś im podać...a tak biedni siedzieli głodni. Przeżyją.
-Z jakiego powodu ci niby przykro?-moja córka spytała Chucka.

-No wiesz...
-Bo z tym co przed chwilą się wydarzyło nie miałeś nie wspólnego, mam rację?
-Nie wiem o czym mówisz, miałem akurat na myśli wydarzenia sprzed czterech lat, kiedy to bez żadnego pożegnania tak po prostu cię opuściłem...właśnie za to chciałem ciebie przeprosić.

-Mam gdzieś to co było przed laty...przyszłości nie można ufać. Przed chwilą właśnie chciał mnie zgwałcić mój najlepszy przyjaciel. Człowiek, którego oboje znaliśmy. I jak tu komukolwiek można ufać?

 -Hmm? To co było przed laty mocno leżało mi na sercu...Może ty sobie jakoś z tym poradziłaś, ale ja nie potrafiłem. Czułem się bardzo źle z tego powodu, że bez pożegnania cię opuściłem.

-Pewnie miałeś jakieś ważne sprawy- zauważyła.

-Pieprzona kłótnia w domu...to niby miała być jakaś ważna sprawa?-spytał starając się nie podnosić głosu, a ja starałem się nie ingerować w ich rozmowę i jej nie przerywać, bo jeszcze potem córka miałaby mi to za złe.

KARCZMAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz