1

16.7K 351 99
                                    

Katie Pov

- Naprawdę musisz się przeprowadzać?- spytała Victoria z lekkim smutkiem na twarzy.

-Niestety, ale chyba tak- powiedziałam i przytuliłam ją, by pocieszyć. Nie ukrywam, że ja też nie byłam tym ucieszona.

Nie uśmiechała się do mnie wiadomość, że czeka mnie nowy dom, szkoła i nowe osoby. Nie chciałam się rozstawać z przyjaciółmi. Martwię się jak tam będzie.

Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy poszliśmy do swoich klas. Niestety miałam geografię z wredną babką, która się wszystkiego czepiała, ale dobrze, że przynajmniej jest ze mną Victoria, z którą siedzę w ławcę.

-Gotowa na tortury?- Spytała z lekkim uśmieszkiem.

-Weź nawet mi nie przypominaj- powiedziałam posyłając jej znudzone spojrzenie.

-Oj nie przesadzaj. Do wakacji już tylko dwa tygodnie!- Pocieszała mnie tą wiadomością, bo naprawdę mam już dość szkoły.

Usiadłyśmy w swoich ławkach i czekałyśmy aż pani znowu zacznie na wszystko narzekać. Jest tak na każdej lekcji, więc już cała klasa się przyzwyczaiła.

Geografia minęła mi odziwo szybko. Już się w ogóle nie starałam, bo wiedziałam, że i tak nic nie poprawie.

- Nareszcie dzwonek- powiedziałam tak, by tylko Victoria usłyszała. Ona  popatrzyła się na mnie i  uśmiechnęła. Spakowałam szybko książki do torby i wyszłam z sali.

Po paru godzinach nareszcie byłam wolna, więc poszłam na autobus i czekałam. Gdy stanął na przystanku, drzwi się otworzyły, a ja weszłam i zajęłam wolne miejsce wpatrując się w szybę.

-Nareszcie w domu.- weszłam, zdjęłam buty rzucając torbę i poszłam od razu do swojego pokoju, aby rzucić się na łóżko. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

***
Obudziłam się i zobaczyłam, która jest już godzina. Była 19:00 więc po chwili wstałam i zeszłam na dół po schodach. Od razu poczułam zapach tostów.

Usiadłam przy stole a mama się odwróciła w moją stronę z talerzem w ręku, na którym leżały tosty. Podeszła i położyła je tuż przede mną.

-Smacznego- powiedziała popijając herbatę i posyłając mi uśmiech. Odwzajemniłam uśmiech i zaczęłam jeść.

Gdy już zjadłam wziełam torbę i poszłam do pokoju odrobić lekcje. Odrobiłam matematykę, geografię i historię.

Poszłam się umyć. Przebrałam się w dużą koszulkę mojego taty, którą mu zabrałam, bo była wygodniejsza niż piżama i znowu zasnęłam na moim ukochanym łóżku.

***
- To do poniedziałku- powiedziałam żegnając się z przyjaciółmi. Potem poszłam na autobus i wróciłam do domu.

W kuchni siedziała mama z tatą i przeglądali coś na laptopie.

-Co robicie?- zapytałam stając obok nich.

-Przeglądamy szkoły w Seattle dla ciebie- odpowiedział tata patrząc na mnie.

-Nie chce się przeprowadzać- mój głos był cichy. Nie wiem czemu ale nie mogłam niczego więcej powiedzieć.

-Wiemy kochanie, ale wiesz, że tam będzie nam lepiej- powiedziała mama.

-No właśnie nadal nie rozumiem komu tam będzie lepiej- już prawie krzyczałam na nich w złości.

Weszłam szybko po schodach do mojego pokoju. Położyłam się na łóżko a raczej rzuciłam i zaczęłam walić rękoma w poduszkę, by się uspokoić.

Poszłam się umyć i przebrać. Położyłam się na łóżku, wzięłam telefon do ręki i zaczęłam przeglądać facebooka i instagrama.

Gdy zobaczyłam, która jest już godzina zdziwiłam się bo była już 22:00 a położyłam się około 18 godziny.
Odłożyłam telefon i zasnęłam.

***

Obudził mnie budzik o 6:00 rano.

-Pieprzony budzik- powiedziałam cicho rzucając go na podłogę ale niestety się nie rozwalił, choć mógłby.

Wstałam i poszłam do łazienki, żeby załatwić potrzebę, umyć się i umalować. Potem poszłam się ubrać i zeszłam na dół zjeść coś.

Gdy weszłam do kuchni znalazłam karteczkę na blacie:

Ja i tata wyjechaliśmy na delegację. Przepraszamy, że ci nic nie powiedzieliśmy ale nie chcieliśmy cię denerwować, że znowu wyjeżdzamy. Babcia przyjedzie i będzie do końca naszej nieobecności.

kocham cię mama.

Zdenerwowałam się tym, bo często ich nie ma a babcia prawie u nas zamieszkała na stałe. Oczywiście nic do niej nie mam nawet się cieszę, że przyjedzie. Tak wiem mam 17 lat i się cieszę, że babcia przyjedzie. Po prostu świetnie gotuje i do tego ugotuje to co chce, więc nie mam nic przeciwko temu na dodatek, że jestem łakomczuchem.

Zjadłam śniadanie i wyszłam szybko z domu. Pobiegłam na przystanek. Akurat dobiegłam i przyjechał autobus.

Wsiadłam a gdy byłam już pod szkołą wybiegłam z niego śpiesząc się by się nie spóźnić. Podbiegłam do swojej szafki i wyjęłam szybko to co było mi potrzebne.

Podeszłam do sali, w której mam lekcję i przywitałam się z Victorią i resztą.

Odciągnęłam ją od reszty i powiedziałam jej o tym, że moi rodzice pojechali. Ucieszyła się i powiedziała, że przychodzi do mnie na noc i będziemy oglądać różne filmy i horrory.

Zadzwonił dzwonek i weszliśmy do sali zajmując swoje miejsca. Lekcja się zaczęła. Wyjęłam książki i zaczęłam rozmyślać o przeprowadzce.

Dzwonek zadzwonił a nagle wszyscy zaczęli się pakować i wychodzić. Też to zrobiłam bo nie chciałam już tu siedzieć.

Razem z resztą po kilku godzinach poszliśmy na lunch i zajeliśmy miejsca. Zaczęli gadać o planach na wakacje przez co zrobiło mi się trochę smutno.

-A ty Katie co robisz w wakacje?- zapytał mnie Tony.

Nadal patrzyłam się na pusty stolik obok i nie odpowiadałam na jego pytanie.

-Przeprowadza się do Seattle- Odpowiedziała Vicki. Na co Tony  popatrzył na mnie ze smutkiem w oczach.

-Przepraszam Katie ale nic nie wiedziałem- zaczął mnie przepraszać.

-Nie przepraszaj- popatrzyłam na niego i się lekko uśmiechnęłam ale ten uśmiech był wymuszony.

-Dobra idziemy?- Zapytał Greg po chwili milczenia.

-Okej- odparli wszyscy zgodnie i poszliśmy na dalsze lekcje. 

***

Hej. To moja pierwsza książka więc mam nadzieje, że się spodoba. Z góry sorki za jakieś błędy.
Do następnego.

To (nie) tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz