#2

3.1K 143 41
                                    

Nie sprawdzony!

Maraton 2/5
28.12.2017

-Kaspian?

Mężczyzna nie zastanawiając się długo podszedł i zamknął mnie w silnym uścisku. Objęłam rękoma jego talie i rozkoszowałam się jego zapachem. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo mi go brakowało. Kochałam go całym swoim sercem i sama nie wiem jak mogłam wytrzymać bez niego tak długo.
Nie zorientowałałam się nawet gdy z moich oczu popłynęły łzy. Kaspian odsunął się ode mnie na wyciągnięcie ramion i wytarł je delikatnie wierzchem swoich dłoni.

-No już, już skarbie. Jestem tu. Nie płacz.- zaraz potem poczułam jak jego wargi delikatnie muskają moje. Ułożył swoje dłonie na moich policzkach i pogłębił pocałunek. Przez niego przekazaliśmy wszystkie nasze emocje. Tęsknotę, miłość, radość, szczęście.
Gdy oderwał się ode mnie oparł swoje czoło o moje. Tak cholernie mi go brakowało.

Tą piękną chwilę przerwało nam chrząknięcie.

-Wiem, że się bardzo stęskniliście ale my też tu jesteśmy.-Edmund wskazał na siebie i ma siostrę a ta zgromiła go spojrzeniem i dała kuksańca w bok.

Kaspian zaśmiał się dźwięcznie i podszedł do nich aby ich uściskać.

-Aaa! Zabierzcie go! Błagam!- na ten skrzeczący głos przewróciłam oczami. Odwróciłam się. Na ziemi Eustachy próbował zrzucić z siebie Ryczypiska. Czy nikt go nie nauczył dobrych manier? No błagam. Myszka próbowała jedynie otrzeć mu twarz co było widoczne na pierwszy rzut oka.

-Eustachy, zachowuj się!- krzyknęłam do chłopca.

-Błagam weźcie go ode mnie!-szamotał się dalej Eustachy. Dopiero gdy zrzucił mysz z siebie wstał i rozejrzał się do okoła.

-Gdz...gdzie ja jestem? Macie mi w tej chwili odpowiedzieć!-histeryzował chłopiec. Wspominałam już, że jest troszeczkę irytujący?

-Na pokładzie Wędrowca Do Świtu statku narnijskiej floty.- tym razem chłopiec zemdlał gdyż zobaczył przed sobą minotaura (w filmie to chyba był minotaur co nie?) Wszyscy parsknęli śmiechem.

-Powiedziałem coś nie tak?

-Nie, nie.- powiedział Kaspian który podszedł i objął mnie w talii patrząc na chłopaka leżącego na ziemi.- Zajmij się nim.

-Tak jest wasza wysokość.

Młody król odwrócił się do załogi.

-Żeglaże, złóżcie pokłon naszym rozbitkom. Oto król Edmund i królowa Łucja.-wszyscy natychmiast uklękli.

-Chodź.-szepnął do mnie Kaspian i pociągnął w stronę kajuty.

***

...po waszym odejściu zjednoczyliśmy wszystkie lądy. Jak widzicie pokój panuje teraz w całej Narni.- tłuamczył Kaspian jeżdżąc palcem po mapie.

-A zdążyłeś w tym czasie znaleźć sobie królową?-spytała ze śmiechem Łucja.
Wzrok Kaspiana natychmiast powędrował na mnie.

-Znalazłem już dawno.- powiedział cicho. Pod wpływem jego spojrzenia na mojej twarzy znalazły się dwa wielkie rumieńce. Zakryłam twarz włosami i uśmiechnęłam się pod nosem.
Jednak po chwili mój uśmiech zbladł. Przecież nie mogę tu zostać na zawsze. Tam jest mój świat. Z resztą jaką ja bym była królową. Zapewne beznadziejną.

Kaspian zobaczył moją zmianę nastroju i podszedł do mnie obejmując od tyłu.

Popatrzyłam znacząco na Łucję i dałam jej do zrozumienia, że potrzebu je zostać z nim sama. Dziewczyna zrozumiała mnie i wzięła brata za rękę wyprowadzając z kajuty wcześniej posyłając mi pełne troski spojrzenie i mały uśmiech.

Kaspian zaczął skaładać delikatne pocałunki na moim karku. Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą. Jednak zaraz odsunęłam się od młodego króla na bezpieczną odległość.

-Rey? Skarbie, co jest?- spytał z troską.

-Kaspianie ja...- nie wiedziałam co powiedzieć. Czy zraniłabym go mówiąc, że nie mogę tu zostać? Że dawałam my złudne nadzieje na to, że spędzimy wspólnie życie? Że nigdy nie będziemy razem? Zapewne tak ale najgorsze jest to, że mówiąc to zranie również siebie.

Odetchnęłam głęboko i zamrugałam szybko by stłumić łzy.

Kaspian podszedł do mnie i ujął moje ręce w swoje. Zaczął składać na nich delikatne pocałunki.
Teraz dopiero mogłam przyjżeć mu się dokładnie. Wyprzystojniał i wydoroślał. Na brodzie pojawił się  delikatny zarost a mięśnie były jeszcze bardziej zarysowane.

-Wypiękniałaś.- powiedział patrząc mi głęboko w oczy.

-Ty wydoroślałeś.- powiedziałam z lekkim uśmiechem.

-No jakby nie było od naszego ostatniego spotkania minęło prawie sześć lat.- zmrużyłam oczy.

-Sześć? U mnie minę0y zaledwie dwa.-Kaspian zaśmiał się cicho.

-Tęskniłaś za mną?-zapytał.

-Bardzo.

-Więc pomyśl jak ja bardzo tęskniłem. Przez sześć lat nie było dnia bym o tobie nie pomyślałam. Prawie każdej nocy nie spałem bo myślałem o tobie. Gdzie jesteś. Czy jesteś bezpieczna. Kiedy wrócisz.

-Kaspianie ja...- przerwało mi pukanie do drzwi.

-Proszę!- krzykną Kaspian.

-Wasza wysokość.-osobą która przerwała tą chwilę dla nas okazał się być Drinian.- Za dwie godziny dotrzemy na wyspę. Załoga czeka na rozkazy.

-Dobrze dziękuję. Już idę.- Drinian kiwnął głową i wyszedł zostawiając uchylone drzwi. Westchnęłam.

-Później dokończymy.- powiedział Kaspian. Złapał mnie za rękę i razem wyszliśmy z kajuty.

***
Średnio podoba mi się ten rozdział...
Ale przynajmniej moja wena powróciła :)))

Zostań ze mną...|NarniaWhere stories live. Discover now