~3~

218 6 4
                                    

Drrrryn...drrrryn...
Zadzwoniłam dzwonkiem, a po chwili otworzyła mi Jennifer.

- hej- powiedziała. Wyglądała jakby dopiero co wstała z łóżka. Jej piękne blond włosy były zawiązane w małego koczka lecz połowa już powychodziła i był tam jeden wielki kołtun. Pod oczami były widoczne małe wory. Miała na sobie onesie kota i szare, puchate skarpety.

- cześć. Nie uwierzysz co się stało - powiedziałam, a nastrój Jen gwałtownie się zmienił. Szybko zaprosiła mnie do środka i domagała się opowieści.

- siadaj tutaj w salonie, ja idę zrobić herbaty i zaraz mi wszystko opowiesz - powiedziała podekscytowana.

- ok - odpowiedziałam jej i zrobiłam to o co poprosiła.

Po chwili dziewczyna zjawiła się z dzbankiem herbaty i dwoma kubkami. Usiadła na kanapie i powiedziała

- no gadaj. Co się stało?

- mamy nowego ucznia. - powiedziałam

- cooooo?? Kto to? Jak ma na imię ? - zapytała.

- ma na imię Johnny, ma 14 lat i przeprowadził się z LA ,a i jeszcze lubi śpiewać - powiedziałam.

- a jaki on jest? Gadałaś z nim wogóle?

- po pierwsze jest mega przystojny. Ma włosy w kolorze ciemnego blądu i niebieskie oczy. I tak rozmawiałam z nim raz. Mówił, że chciałby się z nami zaprzyjaźnić, więc umówiłam się z nim jutro popołudniu.

- Wow. To zaszalałaś. Nie spodziewała bym się tego po tobie.

- sama nie mogłam w to uwierzyć.

- no zobacz. Jeden dzień mnie nie ma a ty już sobie chłopaka znajdujesz.

- nie przesadzaj. On tylko szuka przyjaciół. Przecież jest nowy.

- no dobra wygrałaś. Oglądamy coś?

Oczywiście się zgodziłam. Oglądałaś my jakiś głupi film i tak się trochę zasiedziałam, lecz kiedy zaczęło się robić ciemno powiedziałam Jenny, że muszę już iść i tak też zrobiłam. W domu byłam koło 20:00 . Szybko odrobiłam lekcje, a potem poszłam pod prysznic i spać.

***

Następnego dnia obudziłam się jeszcze przed budzikiem. Wyłączyłam go szybko i wstałam z łóżka. Wyciągnęłam z szafy granatowe jeansy z dziurami na kolanach,czerwoną koszulkę z logiem Adidas i białe, wysokie trampki. Szybko się wykąpałam i przebrałam w zestaw. Zeszłam na dół, gdzie czekały na mnie kanapki a obok nich kartka.

Musieliśmy wcześniej wyjść do pracy. Wrócimy późno wieczorem.
Kochamy cię.
Rodzice.

Po przeczytaniu informacji zjadłam śniadanie i poszłam do szkoły.

***

Przez pierwsze kilka lekcji nie było szczególnie ciekawie. No może poza tym, że Johnny się na mnie gapił. To było trochę irytujące, ale zignorowała go. Był tu trochę, jakby to powiedzieć hmm... zagubiony? Nikogo tu nie znał. Dlatego na przerwie na lunch zapytałam czy nie chciałby z nami siedzieć. Oczywiście się zgodził.

***
Dziś po szkole miałam zajęcia taneczne więc dopiero o 15 byłam w domu. Musiałam się streścić, żeby zdążyć na spotkanie z Johnnym. Tak właściwie to byłam gotowa. Tylko wzięłam swój plecak- worek, spakowałam tam telefon, portfel i kilka innych najpotrzebniejszych rzeczy. Następnie przy wyjściu chwyciłam jabłko z kuchni i wyszłam z domu równo o 15:30. Akurat zdąrzę na czas. Po drodze zjadłam jabłko. Kiedy dotarłam do Central Parku przypomniało mi się, że nie umówiliśmy się w żadnym konkretnym miejscu dlatego po prostu usiadłam na pierwszej lepszej ławce i czekałam. W tym czasie wyciągnęłam telefon. Miałam nową wiadomość od Johnnego.

Spotkajmy się pod pizzerią.

Mam nadzieję, że miał na myśli tą samą pizzerię co ja. Dlaczego nie mógł sprecyzować. Przewróciłam oczami i ruszyłam w kierunku restauracji. Kiedy byłam już blisko zauważyłam chłopaka siedzącego na ławce niedaleko wskazanego miejsca.

- hej - powiedziałam

- cześć. Ładnie wyglądasz - skomplementował mój wygląd przez co lekko się zarumieniłam.

- dzięki - odpowiedziałam

- idziemy gdzieś, czy wolisz zostać tu? - zapytał

- może być tu - odpowiedziałam po czym usiedliśmy przy jednym ze stolików.

- a więc powiedz mi coś o sobie - powiedział Johnny

- cóż... Nie jestem zbyt ciekawą osobą...

- każdy ma w sobie coś wyjątkowego. No dalej. Co ci szkodzi? - powiedział co od razu dodało mi otuchy. On jest taki miły.

- nazywam się Mackenzie Ziegler, ale wszyscy mówią mi Kenzie. Mam 13 lat , 158 wzrostu i kocham tańczyć. To chyba tyle tak właściwie. A ty?

- już o mnie słyszałaś na lekcji, ale skoro chcesz to proszę. Nazywam się Johnny Orlando. Mam 14 lat i mam 150 wzrostu. Wiem jestem super niski. Kocham śpiewać.

- no to już się mniej więcej znamy. A dlaczego się przeprowadziłeś?

- mój tata znalazł tu pracę czy coś - odpowiedział.

Po chwili przyszła kelnerka . Postanowiliśmy zamówić pizzę hawajską na spółkę. Czas oczekiwania zleciał nam bardzo szybko. Mieliśmy tyle wspólnych tematów do rozmów. Okazało się, że Johnny ma dwie siostry i brata. Lecz Darian i Maddie już się wyprowadzili, a została tylko Lauren i on. Nagle przyszła nasza pizza. Po posiłku jeszcze chwilę gadaliśmy gdy przyszła kelnerka z rachunkiem. Chwilę kłóciliśmy się o to, że mam pieniądze i za siebie zapłacę, ale w końcu Johnny wygrał. Była już 19:00 kiedy wyszliśmy z pizzerii. Trochę się zagadaliśmy. Chłopak zaproponował że odprowadzi mnie do domu bo już się ściemnia i będzie mnie potem miał na sumieniu. On jest taki kochany. Pod moją furtką pożegnałam się z nim i weszłam do domu. Rodziców jeszcze nie było dlatego poszłam do siebie i położyłam się na łóżku.

-To był wspaniały dzień- pomyślałam po czym szybko się wykąpałam i poszłam spać.

❤❤❤
Bez notki jest 827 słów!! Coraz lepiej mi idzie. Mam nadzieję że rozdział przypadnie wam do gustu 😍 jak widzieliście zmieniłam imiona❤😁 komentujecie i piszcie co wam się podoba lub nie podoba. Cieszę się, że jest nas coraz więcej😍❤😘
Życzę wszystkim wesołych świąt
Kocham was!!!

❤❤❤

Kenzie |J.O|❤Where stories live. Discover now