4.Porwanie

4 0 0
                                    

Obudziłam się. Świat wirował. Wuszach piszczało. Otworzyłam lekko oczy. Kątem oka ujrzałam jakąśwychodzącą postać. Zamknęłam oczy. Okropnie boli mnie głowa. Wogóle, gdzie ja jestem? To nie moja komnata. Przypomniałam sobiewczorajszy bal. O nie! Zerwałam się z łóżka, a świat zawirował.Zachwiałam się. Rozejrzałam się powoli po pomieszczeniu w którymbyłam. Drewniane ściany i podłogi w tym samym kolorze. Dosyć dużełóżko na którym leżałam. Nie wyglądało na brudne. Tyledobrego. Na jednej ze scian małe okienko. Stół, krzesła, wszędzieświece. Byłam na statku. Wiedziałam odkąd się obudziłam.Wstałam i podeszłam do drzwi. Tak jak myślałam. Były zamknięte.Okno? Zbyt małe. Zresztą przecież to ocean... Jestem na statku.Statku piratów. Nie mogę w to uwierzyć. A więc tak zginę? Z rąkpiratów wyrzucona w morze? Złapałam się za wisiorek i poczułamulgę czując go w dłoni. Przez chwilę pomyślałam, że mi gozabrali, ale na szczęście, wciąż był na sowim miejscu.

Kiedy zastanawiałam się co sięstało z ojcem i Jess, do pomieszczenia weszło trzech mężczyzn.Jeden z nich był wyoski i gruby. Miał wielki kapelusz więc od razuuznałam, że to musi być kapitan. Za nim weszło dwóch kolejnychmężczyzn. Jeden chyląc głowę chował się za kapitanem, a drugistanął obok niego.

-Witam ksieżniczko. Mam nadzieję, żepodoba ci się podróż. - powiedział śmiejąc się sarkastycznieten najgrubszy.

-Czego chcecie? - spytałam. Zaschłomi w gardle. Mój głos był cichy i zachrypnięty.

-Czemu jesteś taka niecierpliwa?Zbieraj się i wyjdź na pokład. Will zajmij się nią. - powiedziałdo tego, który chował się w tyle. Skinął głową i poczekał ażmeżczyźni wyjdą.

-Chwila! Czego chcecie!? Wróć tunatychmiast!

Mężczyzna spojrzał na mnie iuśmiechnął się, po czym zamknął drzwi.

Zostaliśmy sami. Will zaczął krzątaćsię po pomieszczeniu.

-Co ja tu robię? - spytałam po razkolejny.

Mężczyzna spojrzał na mnie ipokręcił głową.

-Czego chcecie!? - spytałam lekkopodnosząc głos.

Mężczyzna spojrzał na mnie i wskazałna swoje usta, kręcąc głową.

-Nie mówisz... - stwierdziłamzrezygnowana.

Uśmiechnął się i wzruszyłramionami. Cóż, nie pozostało mi nic innego niż współpraca zniemową... Nie patrzył na mnie. Był wręcz nieśmiały. Wstałam ipodeszłam do niego, a on pokazał mi małe krzesełko na którymusiadłam. Rozpuścił moje włosy, które zapewne nie wyglądałypięknie po całym zdarzeniu, i zaczął je układać od nowa. Pochwili wskazał mi lustro aby pokazać, że jestem gotowa. No cóż...jak na pirata, potrafi nieźle układać fryzury. Złapał mnie zaramię i poprowadził do wyjścia. Szliśmy jakimś korytarzem. Pochwili skręciliśmy i zobaczyłam schody, które prowadziły nazewnątrz. Czułam, jak moje serce dostaje palpitacji. Tak bardzo siębałam. Chce do domu. Do taty. Nie chce tam iść. Jednak jeszczebardziej boje się tego, co by było gdybym została w moim nowympokoju. Zapewne przyszli by po mnie i siłą wyciągneli. Może teżpobili. Nie wiem. Tutaj wszystko jest możliwe... Przecież topiraci...

Wyszłam i to co zobaczyłam przerosłomoją wyobraźnię. Wszyscy biesiadowali przy wielkim stolewypełnionym owocami i krabami. Wino lało się strumieniami.Większość piratów była już pijana. To był zupełnie nowywidok. Było głośno i wesoło. Nie tak jak na wszystkich kolacjachna których byłam. Tu nie było kultury ani elegancji. Żadnejpowagi. Tylko śmiech i zabawa. Po chwili kapitan zauważył mnie iwstał. Nie uśmiechał się, ani nie był pijany. Spojrzał na mnie,a jego oczy były zimne i puste. Wręcz lodowate. Poczułam, jak mojeciało pszeszywa dreszcz.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 19, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

NeviniWhere stories live. Discover now