JEDEN

72 9 5
                                    

Dasz radę - pomyślałam.

Zapukałam do drewnianych drzwi z numerkiem 36. Odczekałam 3 sekundy i weszłam.

Na moment wstrzymałam oddech. Moje źrenice za pewne zrobiły się ogromne, a usta przypominały jakąś wygiętą linię. W sumie miałbyć to uśmiech jednak słabo mi to wyszło i był on nieco... Krzywy.

2 pary oczu skierowały się w moją stronę. Pierwsze były piękne, brązowe, ale dziwnie wykrzywione. Wykrzywione bo należały do jakiejś azjatki. Drugie natomiast miały jeden z odcieni błękitu i szybko poruszały się na różne strony. Przecież moja sylwetka była cały czas lustrowana.

Przez jakiś czas panowała cisza. Bardzo niekorzystna cisza. Nie podobała mi się ona.  Dołowało mnie to, bo kilka minut stałam w wejściu i byłam stale oglądana.

- H... Hej? - wymruczałam. Tym razem zwróciłam na siebie uwagę blondynki z pięknymi brązowymi tęczówkami.

Popatrzyła się chwilkę i znów odwróciła głowę. Nie chcąc przeciągać tego dziwnego incydentu, bo w końcu to niecodzienne, podeszłam do wolnego łóżka i usiadłam.

- Jak masz na imię?

Usłyszałam obok wysoki, nieprzyjemny wręcz głos. Oblizałam powoli usta, następnie marszcząc brwi.

- Jestem... Jestem Jane. - uśmiechnęłam się. - No co?

Momentalnie się oburzyłam słysząc jej kpiący śmiech. Tak w sumie to nawet posmutniałam. To było jak porzucenie znajomych. Tylko, że ona wyśmiała mnie na początku.

- Tak. - opanowała się. - Sorry. Ja jestem Emma, a tamta to Leah. - Przedstawiła się. Nareszcie! - Nie zwracaj uwagi na jej humorki, zwykle jest sceptycznie nastawiona do nowych osób. - szepnęła i zakryła dłonią twarz tak, aby azjatka jej nie zauważyła.

Pokiwałam głową na znak, iż rozumiem. Mi też jest ciężko poznawać się z obcymi osobami, szczególnie dlatego, że zwykle najpierw patrzę na wygląd. Dopiero później mam okazję poznać ową postać z charakteru.

*

- Mam nadzieję, że chesz wybrać się na powitalną potańcówkę, huh?

Zamrugałam kilkukrotnie.

- Dla mnie?

- Poniekąd. - powiedziała znudzonym głosem. - No to co? Trzeba ciebie jakoś doprowadzić do porządku... Ach i zapoznać z resztą moich znajomych. - ułożyła dłonie na swoich krągłych biodrach.

Pokiwałam głową. W końcu miałam się tu dobrze bawić, więc dlaczego mam rezygnować z pierwszej imprezy. Przecież nie może być źle.

Ogólnie to częściowo zdążyłam się tu zaklimatyzować. Emma wskazała mi toaletę i inne potrzebne pomieszczenia. Już wiem, gdzie mam powkładać swoje ubrania oraz kosmetyki. Niestety nie poznałam jeszcze Leah. Cały czas mnie obserwuje, a gdy staram się nawiązać jakąś rozmowę lub głupi kontakt wzrokowy, to jestem ignorowana. Bardzo mi to ciąży, nie mam ochoty narobić sobie od razu wrogów.

- Halo? Jenna? Nie... Jane! - usłyszałam. - Czy ty mnie w ogóle słuchasz?

Cholera! Znów się zamyśliłam. Uśmiechnęłam się i przytaknęłam.

Wysłuchując blondynki dowiedziałam się, iż na początku mam zachowywać się... Po prostu tak, aby zrobić conajmniej dobre wrażenie.

Już wiem kogo będę dobrze wspominać - pomyślałam. Emma stale doradzała mi z kim mam się zadawać, a z kim nie, co ubrać w dany dzień, co przynieść na każdy wykład i do czego się przykładać.

W duchu dziękowałam Bogu, za to kogo mi tutaj zesłał. Emma Marley to cudowna osoba. Tak, tak. Wywnioskowałam to po pierwszych kilki godzinach od poznania. Trochę mnie to przygnębiło, bo zdałam sobie sprawę, iż może to być fałszywa znajomość jednak na tamtą chwilę się tym nie przejmowałam.

Po jakiś 30 minutach przejrzałam dię w lustrze i musiałam przyznać, że wyglądałam świetnie. Kilkukrotnie dziękowałam znajomej za "zaopiekowanie" się moją osobą.

- Tylko pamiętaj, nie pij na pierwszej potańcówce, ok? - doradziła.

- Ok. - powtórzyłam dając znak o potwierdzeniu.

*

Gdy stanęłyśmy pod ogromną salą, dłonie zaczęły mi drżeć. Nie wiem czy to ze stresu, czy z zimna.

Obstawiam to pierwsze.

- Nie wejdę. - stanowczo oznajmiłam, następnie wyprostowałam się odważnie.

Dziewczyna tylko westchnęła i powiedziała "wejdziesz". Otworzyła za mnie drzwi i wpechnęła do budynku. W środku panował gorąc. Na moment przestałam oddychać kiedy poczułam brzydki zapach potu.

Emma złapała mnie za dłoń i pociągnęła za sobą do jednego ze stolików, przy którym siedziało kilkoro osób.

Pierwsza postać jaka rzuciła mi się w oczy to była bardzo wysoka brunetka. Przez migające światła nie mogłam ujrzeć koloru jej tęczówek. Jej twarz nie grzeszyła pięknością, a usta wykrzywiały się w grymas.

Na pewno mi się nie spodobasz.

Kolejnym osobnikiem był... Ten sam chłopak, którego "potrąciłam" na lotnisku. Jego ciemne włosy były roztrzepane i... Tłuste?

Na twarz wlepiłam krzywy uśmiech. W ten sposób miałam zamiar ponownie go przeprosić.

Następnie poznałam jeszcze dwie dziewczyny i chłopaka, który chyba najbardziej mnie zaintrygował z tego grona.

Miał jasne włosy i mocno zarysowaną szczękę. Jednak najbardziej moją ciekawość przykuło wiele tatuaży biegnących w stronę jego kręgosłupa. Wyglądały one tak jak historia życia na jednym rysunku i to mi się niezwykle spodobało.

You're MineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz