Część dziewiąta

2.8K 263 53
                                    

Po raz kolejny obserwowałam grę chłopców i poważnie zaczęłam zastanawiać się nad planem, który niedawno zrodził się w mojej głowie. Powoli zeszłam ze sceny, uważając na obolałą jeszcze łydkę i podeszłam do trenera Takedy. Mężczyzna w skupieniu przyglądał się grze, podczas gdy trener Ukai, wrzeszczał na licealistów.

— Przepraszam, sensei — zaczęłam, stając obok nauczyciela. Mężczyzna spojrzał na mnie nieprzytomnie, po czym uśmiechnął się i dłonią pokazał żebym usiadła obok niego na ławce. Po kilku treningach już zdążył przyzwyczaić się do mojej obecności na sali, chociaż nie byłam pewna czy zna moje nazwisko. — Ehm... Nie chciałabym się wtrącać w sprawy drużyny, ale wpadłam ostatnio na pewien pomysł, który nie daje mi spokoju.

— Tak? — zapytał trener z zaciekawieniem.

— Otóż... Zgodzi się pan ze mną, że Karasuno ma beznadzejny doping?

Mężczyzna westchnął i pokiwał głową.

— Więc pomyślałam, że przydała by się wam konkretna grupa, która byłaby za to odpowiedzialna.

— Masz na myśli...

— Drużynę cheerleaderek — dokończyłam. — Myślę, że to by się udało. Jestem pewna, że znalazły by się chętne dziewczyny, a chłopakom na pewno by to pomogło.

— Myślałem o tym — przyznał mężczyzna. — Ale i tak mamy dość słaby budżet i raczej nie znajdzie się nikt kto by to poprowadził, więc...

— Ja mogę — wypaliłam, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Byłam pewna, że spokojnie poradziłabym sobie z układami, figurami i tym wszystkim, ale bałam się, że moje nowe hobby odbije się negatywnie na gimnastyce. I tak treningi pochłaniały już większość mojego wolnego czasu.

— Naprawdę? — zapytał.

— Szczerze mówiąc, w obecnym stanie i tak nie mam nic lepszego do roboty — westchnęłam. — Na co dzień trenuję gimnastykę sportową — wyjaśniłam. — Ostatnio złapałam lekką kontuzję i zawiesiłam treningi. Myślę, że byłabym w stanie poprowadzić drużynę cheerleaderek i nauczyć je kilku "sztuczek" — powiedziała z uśmiechem, tworząc cudzysłów z palców przy ostatnim słowie. Trener wyszczerzył zęby.

— Muszę to jeszcze przemyśleć, ale jestem prawie pewien, że to mogłoby wypalić — powiedział. — Porozmawiaj jeszcze z Kiyoko, a ja utnę sobie pogawędkę z Ukaiem. Chłopakom na razie nic nie mówmy.

— Dobrze — przytaknęłam. — Dziękuję, sensei.

— Nie, nie, to ja dziękuję — powiedział.

***

Mój pomysł przyjął się wśród trenerów. Ukai stwierdził, że w sumie to mogłoby podnieść morale drużyny, Kiyoko uważała, że wyglądałybyśmy świetnie, a Takeda był tak zachwycony perspektywą udoskonalenia drużyny, że przyjął wszystkie moje plany z otwartymi ramionami. Przez trzy dni szukałam chętnych. Zgłosiło się tylko siedem dziewczyn, ale na początek to wystarczyło. Najważniejsze było to że każda z nich miała już jakieś podstawy. Dwie z nich były kiedyś cheerleaderkami, trzy chodziły na taniec nowoczesny, a dwie pozostałe na gimnastykę, jedna artystyczną, druga sportową. Cudem było to, że znalazłam te dziewczyny. Z ich doświadczeniem powinno być znacznie łatwiej.
Pierwszy trening zaplanowaliśmy na piątek po południu. Trener Takeda zapewnił, że odwoła siatkówkę chłopaków, żebyśmy mogły mieć całą salę dla siebie. Ja jednak miałam inne plany. Chciałam nauczyć dziewczyn podstawowych elementów takich jak przejścia, skoki, przerzuty i tym podobne. Przydałoby się także opanować kilka piramid i kroków tanecznych. Najlepszym miejscem na tego typu trening była oczywiście hala sportowa, w której zazwyczaj trenowałam. Zadzwoniłam wcześniej do swojej trenerki i poprosiłam żeby zostawiła mi klucz na piątkowy wieczór. Z racji, że wcześniej odbywał się trening gimnastyki, zaczęłyśmy dopiero o godzinie dwudziestej.

Weszłam do hali i zapaliłam światło. Reflektory rozjarzyły się, ukazując ją w całej okazałości. Usłyszałam gwizd pełen podziwu i odwróciłam się z dumą do swoich podopiecznych.

— No dobra. Powiem wprost — zaczęłam. — Od razu rzucamy się ma głęboką wodę, ale wiem, że damy sobie radę. Do pierwszego meczu zostało tylko kilka tygodni i do tego czasu musimy perfekcyjnie opracować układ, który, tak na marginesie, jeszcze nie powstał.

Dziewczyny zaśmiały się cicho. Uśmiechnęłam się.

— Pytania?

— Kiedy poznamy siatkarzy? — zapytała niska szatynka o imieniu Mei.

— Kiedy będziemy w stanie totalnie ich zachwycić — powiedziałam z mocą. Dziewczynom najwyraźniej spodobała się ta opcja, bo wyszczerzyły w uśmiechu swoje idealnie białe zęby. Co jak co, ale znalazłam naprawdę śliczne cheerleaderki.

— Dlaczego ćwiczymy tutaj, a nie w szkole? — zapytała Sumire, wysoka blondynka o nienaturalnie niebieskich oczach.

— Mówiłam, że rzucamy się na głęboką wodę? No właśnie. Tutaj mamy sprzęt, a w naszej sali gimnastycznej mogłybyście się zabić.

— Jak często będą treningi i jak bardzo wymagające? — tym razem odezwała się szarowłosa pierwszoklasistka imieniem Tomoko.

— Cztery razy w tygodniu — odparłam. — Raz tutaj i trzy razy na sali w szkole. Nie ukrywam, że będzie ciężko, ale mam nadzieję że wytrwacie do końca.

— Oczywiście — uśmiechnęła się Sumire, a reszta przytaknęła ochoczo.

— Dobra koniec gadania — powiedziałam. — Pora się czegoś nauczyć. Zaczniemy od rozciągania.

***

Weszłam do domu i od razu padłam bez życia na łóżko w pokoju. Akatsu siedział sobie w najlepsze u siebie, już dawno przebrany i umyty. Podniósł na mniej zaciekawniony wrok i uśmiechnął się.

— Randki są aż tak wyczerpujące? — zapytał.

— Głupi jesteś — mruknęłam, nie mając siły porządnie mu się odgryźć.

— Co tak późno wróciłaś, siostrzyczko? — zapytał, najwyraźniej rozbawiony stanem w jakim się znalazłam.

— Zgłosiłam się na trenerkę drużyny cheerleaderek — mruknęłam w poduszkę.

— Co?! Ty trenerką?! Cheerleaderek?! Nie no nie mogę — zaśmiał się. — Te dziewczyny jeszcze żyją?

— Mam wrażenie, że jestem bardziej wykończona niż one — odparłam.

— Ejejej, zaczekaj chwilę. Nie ćwiczyłaś, prawda?

— Nie, tylko im pomagałam. Wiem, że mam się oszczędzać, Akatsu. Nie jestem głupia.

— No z tym to ja bym dyskutował.

— Człowieku, choć raz sobie odpuść i mnie nie dobijaj — jęknęłam.

— Nie mogę Yuki. Jestem twoim bratem. W dodatku bliźniakiem. Moim obowiązkiem jest uprzykarzanie ci życia.

Udałam, że płaczę w poduszkę, jednak Akatsu znał mnie już na wylot.

— Ojej, taka biedna, mała Yuki — zakpił. — Chodź tutaj, będziemy spać razem, jak za starych dobrych dziecięcych lat.

Podniosłam na niego wściekły wzrok.

— Jesteś beznadziejny — powiedziałam i cała siłą woli zmusiłam się do dźwignięcia się z łóżka i doczołgania do łazienki.

— Też cię kocham, siostrzyczko — zawołał jeszcze Akatsu, po czym zgasił światło.

✔️W oczekiwaniu na księżyc || Tsukishima Kei x OCWhere stories live. Discover now