Rozdział 11 c.d

276 9 2
                                    

Na zewnątrz chłód stawał się nie do wytrzymania. Jesień się już kończyła. Wszystkie liście spadły, kwiaty zwiędły, po prostu istna umieralnia. Do tego zimno przechodziło przez warstwe obuwia i sprawiało, że palce u nóg chciały odpaść. Nie wiem jak w koncu udało mi się opuścić mieszkanie, ale już byłam w połowie drogi do firmy. Dziekowałam Mel, że nie mieszkała daleko. Miałam zawsze dwie możliwości żeby dotrzeć do pracy. Dziś wybrałam szybki spacer dla zdrowotności i zebrania myśli.

Dni mijały spokojnie, pracy przybywało, a ja za wszelką cenę starałam się utrzymać nadane sobie tępo. Michael kontaktował się ze mną tylko w sprawach służbowych, wychodził wcześniej ode mnie, przychodził po mnie i dziękowałam za to Bogu. Nie byłam jeszcze pewna co tak właściwie czuje do mojego szefa. Jego zapach sprawiał, że moje ciało w jednej chwili napinało się i rozluźniało. Nie byłam w stanie stwierdzić czy to zauroczenie czy po prostu zwykłe pożądanie. Starałam się jednak samej sobie wytłumaczyć, że uczucie- jakiejkolwiek by nie było- nie powinno się w ogóle narodzić. Nie chciałam stracić pracy i możliwości jakie dawała na przyszłość.

Pracownicy dzisiejszego dnia byli wyjątkowo aktywni. Każdy kręcił się po budynku, szukał u mnie dokumentów i cały czas zawracał mi głowę, przez co musiałam się odrywać od swoich obowiązków. Nie sądziłam, że bycie sekretarką w tej firmie wiąże się z wieloma innymi obowiązkami niż parzenie kawy i łączenie telefonów do głównego biura. Musiałam przyznać, że dostawałam dużo zadań związanych z rozliczeniami, fakturami i cyferkami, które tak na prawdę powinna wykonywać księgowość. Czyli to co tak na prawdę mnie interesowało. 

Jedna z pracownic  wytłumaczyła mi, że rozliczam tylko prywatne dokumenty szefa i dlatego powinnam być ostrożna. Dzięki niej byłam w końcu w stanie zrozumieć dlaczego moje stanowisko jest tak dobrze opłacalne i czemu oprócz mnie na stanowisko sekretarki zatrudniono jeszcze jedną dziewczynę. Siedziała jednak ona w głównym holu przed biurem Michela i oddzielała nas gruba ściana. To ona była tą od parzenia kawy. Ja byłam sekretarką z mózgiem, ona zaś z wyglądem. I trzeba było przyznać, że wyglądała na prawdę zniewalająco. Dla takich właśnie kobiet szefowie tracili głowy i małżeństwa.

-Czy możesz to proszę oddać szefowi?-Z myśli wyrwał mnie męski głos. Gdy podniosłam głowę dostrzegłam młodą twarz, wręcz chłopięcą, która patrzyła na mnie z iskierkami w oczach. Mężczyzna był wręcz anielskiej urody. Blond włosy uczesał do tyłu i widać było, że nie golił się od paru dni.

-Czy nie jesteś za młody by pracować w takim miejscu?-wypaliłam nim zdążyłam się powstrzymać i ugryźć w język. Nie był jednak zaskoczony i nim odpowiedział, położył dokumenty na moim biurku tak, żeby mi nie przeszkadzały.

-Często to słyszę. Uwierz mi jednak, że jestem pełnoletni.-Obdarzył mnie uśmiechem, który mógł pozazdrościć sam grecki Bóg.

-Ile tak właściwie masz lat?-Nie mogłam zrozumieć dlaczego wzbudził we mnie takie zainteresowanie. Owszem, był nieprzeciętnej urody, ale nie sprawiał bym mdlała na jego widok.

-Dziewiętnaści. Jestem Rafael. Prawa ręka naszego szefuńcia.

-Skoro jesteś jego prawą ręką, a ja pracuje tutaj od trzech tygodniu, to powiedz mi jak to jest możliwe, że jeszcze się nie spotkaliśmy? No i czemu nie pójdziesz do niego sam? Aaaa i jak to możliwe, że taki młodziak tutaj pracuje i to na takim stanowisku?

-Cholera, dużo tych pytań.-Roześmiał się i usiadł na wolnym krześle, które stało zawsze dostawione do mojego biurka.

-Przepraszam. Po prostu mnie zaskoczyłeś-starałam się wytłumaczyć.

-Nie ciebie pierwszą. -wzruszył lekko ramionami i swobodnie rozciągnął na krześle.-Michael to mój stryj. Gdy byłem młodszy okazałem się jednym z tych dzieci co wykazują smykałkę do takich interesów. Przeskoczyłem parę klas, skończyłem studia z kilkuletnim wyprzedzeniem, a teraz uczę u boku wuja by w przyszłości zacząć coś swojego.

-O cholera. - Zdołałam jedynie wydukać. Ten dzieciak jak widać jest jednym z tych co nie przykładają wagi do swojej niesamowitości.

-Cholera.-Powtórzył za mną i sięgnął po jedną z Krówek która leżała na biurku.-Przyznam, że ty również robisz wrażenie. Najlepsza na roku, praca w firmie która prosperowała na prawdę dobrze i z niewiadomych przyczyn upadła jak klocki domino, a potem puff zniknęłaś gdzieś i znalazłaś się tutaj. Mój wuj ma szczęście, że w końcu trafił na kogoś kto jest kompetentny. Ostatnim razem zatrudnienie pierwszej lepszej osoby skończyło się nieciekawie.-Nie pytałam nawet skąd wiedział o mnie te rzeczy. Miałam nadzieje, że wyczytał to jedynie z mojego CV.

-Nieciekawie? Co masz na myśli ?

-Ahh to ty nic nie wiesz?- Zapytał przełykając kęs odgryzionej krówki.

-Jak sam widzisz, jestem odgrodzona od świata który kręci się za ścianą. Zaś pracownicy chyba nie pałają do mnie sympatią bo nie zapuszczają się tutaj na ploteczki. Tak wiec powiedz czego nie wiem.-Odłożyłam długopis i zachęciłam go gestem, żeby mówił.

-Nie wiem czy powinieniem ci to mówić... W sumie nie jest to żadną tajemnicą w firmie.

-Skoro nie jest tajemnica to nie trzymaj mnie w napięciu.

-A mówili, że jesteś nieśmiałą osobą. -To by wyjaśniało czemu wszyscy trzymają się ode mnie z daleka. Pewnie myślą, że ucieknę w popłochu. -Widać praca w dużych firmach kształtuje charakter. No dobrze wiec-kontynuował-opowiem ci o tej strasznej kobiecie która pracowała tutaj, na tym samym stanowisku co ty i wbiła nam nóż w plecy.

*

Historie którą opisał mi Rafael była wręcz niemożliwą żeby się wydarzyła. Z każdym jego słowem coraz bardziej byłam zaskoczona, a moja mina mówiła sama za siebie. Ten dzieciak wiedział na prawdę wiele rzeczy, przez to byłam skłonna, uwierzyć mu na słowo, że jest prawą ręką Michaela.

W firmie zatrudniono doświadczoną kobietę, która przez wiele lat zdobywała doświadczenie po różnych firmach. Po roku okazało się, że wykradała informacje o nowych projektach , które tworzył Michael ze swoją kadrą, co doprowadziło do masowych zwolnień, upadku projektu i utraceniu środków na sfinansowanie nowego miejsca pracy. W skrócie doprowadziła ona do utraty milionów, których firma nigdy nie odzyska. Co gorsza, pracowała na dwa fronty, a konkurencji nic nie udowodniono. Michael nie zagłębiał się w szczegóły i zamiótł problem pod dywan tak, że gazety się o tym nie dowiedziały.

-Tak wiec sama widzisz. Trzeba uważać komu się ufa.

-A wy co tak sobie tutaj plotkujecie jak na spotkaniu kółka wzajemnej adoracji?-Naszą rozmowę przerwał Michael. Byłam tak pochłonięta tym co mówił Rafael, że nawet nie usłyszałam, gdy drzwi od biura się otworzyły.

-Oh wujaszku, ciebie również miło widzieć.- Mówiąc to, chłopak wstał i uściskał Michaela. Ten odwzajemnił gest z czułością i już wiedziałam, że tych dwoje łączy wyjątkowa więź. Obiekt moich niekontrolowanych westchnień przejechał dłonią po włosach Rafaela, co spowodowało niezadowolenie u młodzieńca, który już usilnie starał się poprawić nienaganną wcześniej fryzurę.

-Jak wyjazd?-Wyjazd? To by tłumaczyło czemu nie spotkałam go wcześniej.

-Sam wiesz jak jest w domu. Mama zajęta ogarnianiem spraw rodzinnych, ojciec jak zwykle pochłonięty pracą, a Sara nie daje ludziom odetchnąć.

-Jak tak dalej będzie to ta mała przejmie władzę nad całym domem.

Wpatrywałam się w tych dwoje jak w obrazek. Miło było zobaczyć Michaela tak rozluźnionego jak teraz. Zwłaszcza, że od tygodnia nie zamienił ze mną ani jednego zdania oprócz prostych słów przynieś, wydrukuj i wyślij. Odnosiłam wrażenie, że coś jednak wydarzyło się między nim a Ethanem tamtego dnia na bankiecie. Coś co sprawiło, że stał się zimny i udawał obojętnego mimo nocy spędzonej w moim łóżku, uchlany w trupa. Nie rozumiałam jego obojętności dlatego też dla własnego dobra starałam się po prostu go ignorować i odkładać wiszącą rozmowę jak najdłużej się dało.

Jednak w sercu czułam, że między nami wydarzył się coś ostatnim razem. Coś co sprawiło , że przestał być mi obojętny i z szefa stał się tą niewygodną myślą w mojej głowie, która nie pozwalała mi spokojnie zasnąć.

Niewolnica milioneraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz