Rozdział 9

3.8K 206 10
                                    

Jedliśmy w ciszy zerknąć co róż na siebie. Żadne z nas jednak nie zamierzało rozpoczynać rozmowy. Przeżuwaliśmy więc to co udało się uratować udając, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.  Cała ta sytuacja była na prawdę dziwna. Znów poczułam jakbyśmy byli razem, a te parę lat były zaledwie dniem. 

Ogarnij się dziewczyno, ten facet cię zdradził! Wraz z tą myślą znów przyszły negatywne emocje związane z jego osobą. Odebrały mi one apetyt, więc odłożyłam sztućce i odsunęłam od siebie talerz. Zakładając ręce oparłam się o krzesło i przyglądałam się z nienawiścią jego osobie. Wyczuł chyba, że w moim spojrzeniu jest coś nie tak i sam przerwał swój posiłek.
- O co chodzi?  - Ta niepewność i ciekawość w jego głosie spowodowały, że we mnie aż zawrzało. A jak myślisz kretynie? - Szepnął głosik w mojej głowie - Na pewno nie o to, że dzień zaczął się dziś dla mnie  za wcześnie...
- O nic. - Automatyczna odpowiedź padła z moich ust.
- Znamy się nie od dziś.  Powiedz co cię trapi,  a postaram Ci się pomóc.
- Więc zrób coś ze sobą i będzie dobrze. - Nie mogłam się powstrzymać więc wypaliłam to dziecinne zdanie przeładowane paletą emocji.
Ten jedynie uniósł brew nie wiedząc o co mi tak na prawdę chodzi.  Zamiast serwowania wyjaśnień , zaczęłam szukać swojego telefonu. Ethan w milczeniu ruszył za mną i bacznie obserwował moje poczynania. Wezwałam taksówkę i zdeterminowana ruszyłam w stronę drzwi.
- To wszystko? - Zapytał gdy trzymałam rękę na klamce ubrana jedynie w jego koszulkę, co najwyraźniej w tym momencie wcale mi nie przeszkadzało.
- Miłego dnia. - Rzuciłam na odchodzę i najmocniej jak się dało trzasnęłam drzwiami.

*
- Otwieraj idioto!   - Krzyczałem ile sił w płucach dobijając się do jego mieszkania.- Jak cię kurwa dorwę to przysięgam, że nie ręczę za siebie! 
Nie musiałem jednak długo czekać na odzew.  Drzwi otworzyły się,  a ja z impetem wpadłem do środka, ponieważ opierałem się o nie całym swoim ciężarem. Szybko się ogarnąłem i rozjuszony niczym diabeł Teksański dorwałem do niego i przyparłem do ściany. W jego zaskoczonych oczach widziałem swoją wściekłą twarz. Ocuciło mnie to na tyle, że poluźniłem swój uścisk.
- Gdzie ona jest? 
- Kto?
- Dobrze wiesz kto. Nie udawaj idioty. 
- Nie mogę uwierzyć, że robisz to wszystko dla jednej kobiety. Ty jej prawie w cale nie znasz. - Strzepnął moje dłonie niczym niechcianych kurz z marynarki i zamknął drzwi. -I dla twojej informacji, nie ma jej tu.
- Jak to jej nie ma?
- Normalnie. Wyszła chwilę przed twoim przybyciem.  Musieliście się minąć. 
-Ty skończony idioto.- Już miałem się znów na niego rzucić gdy w głębi korytarza zauważyłem okruchy porozbijanej porcelany. - A tu co się działo?
Ethan podążył za moim spojrzeniem i zmieszany przeczesała dłonią włosy.
- Kobiety...- Jego krótka odpowiedź mówiła wszystko. 
-Tak...-mimowolnie przyznałem zapominając o swojej złości i tym co ją wywołąło.- Potrafią urządzać dobre poranki.

 
*

Dzięki Bogu nie musiałam długo czekać na taksówkę. Transport podjechał zaraz po moim wyjściu z mieszkania. Koszulka była krótka,  a poranek dość chłodny,  dlatego cieszyłam się niemiłosiernie, że nie musiałam czekać na tym zimnie. Kierowca był mile  zaskoczony moim widokiem. Facet po prostu wygrał dziś na loterii.
W trakcie jazdy zadzwoniłam do Mel by przygotowała odpowiednią sumę. W złości zapomniałam o tym, że nie miałam grosza przy duszy,  a torebki w mieszkaniu Ethana nie widziałam. W sumie nie przypominałam sobie bym ją w ogóle zabierała na imprezę.
Przyjaciółka, tak samo jak taksówkarz,  była zaskoczona moim ubiorem lecz go nie skomentowała. Wściekła jak stu diabłów ruszyłam na górę  i dowlokłam się do łazienki. Miałam nadzieję, że ciepła woda zmyje ze mnie wszystkie żale i rozczarowania. W tedy przy stole,  wszystko wróciło jedną wielką falą. Nie mogłam uwierzyć w to, że moje zranienia serce przez sekundę poczuło do niego to co kiedyś. Jak to w ogóle się stało? Jak mogłam soebie na to pozwolić?
Oparłam głowę o rozgrzane już kafelki i starałam się otrząsnąć z tych uczuć. Było jednak ciężko. Mimo tego, że niemiłosiernie mnie zranił, gdzieś wewnątrz, nadal go kochałam. 

Niewolnica milioneraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz