Jedliśmy w ciszy zerknąć co róż na siebie. Żadne z nas jednak nie zamierzało rozpoczynać rozmowy. Przeżuwaliśmy więc to co udało się uratować udając, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Cała ta sytuacja była na prawdę dziwna. Znów poczułam jakbyśmy byli razem, a te parę lat były zaledwie dniem.
Ogarnij się dziewczyno, ten facet cię zdradził! Wraz z tą myślą znów przyszły negatywne emocje związane z jego osobą. Odebrały mi one apetyt, więc odłożyłam sztućce i odsunęłam od siebie talerz. Zakładając ręce oparłam się o krzesło i przyglądałam się z nienawiścią jego osobie. Wyczuł chyba, że w moim spojrzeniu jest coś nie tak i sam przerwał swój posiłek.
- O co chodzi? - Ta niepewność i ciekawość w jego głosie spowodowały, że we mnie aż zawrzało. A jak myślisz kretynie? - Szepnął głosik w mojej głowie - Na pewno nie o to, że dzień zaczął się dziś dla mnie za wcześnie...
- O nic. - Automatyczna odpowiedź padła z moich ust.
- Znamy się nie od dziś. Powiedz co cię trapi, a postaram Ci się pomóc.
- Więc zrób coś ze sobą i będzie dobrze. - Nie mogłam się powstrzymać więc wypaliłam to dziecinne zdanie przeładowane paletą emocji.
Ten jedynie uniósł brew nie wiedząc o co mi tak na prawdę chodzi. Zamiast serwowania wyjaśnień , zaczęłam szukać swojego telefonu. Ethan w milczeniu ruszył za mną i bacznie obserwował moje poczynania. Wezwałam taksówkę i zdeterminowana ruszyłam w stronę drzwi.
- To wszystko? - Zapytał gdy trzymałam rękę na klamce ubrana jedynie w jego koszulkę, co najwyraźniej w tym momencie wcale mi nie przeszkadzało.
- Miłego dnia. - Rzuciłam na odchodzę i najmocniej jak się dało trzasnęłam drzwiami.*
- Otwieraj idioto! - Krzyczałem ile sił w płucach dobijając się do jego mieszkania.- Jak cię kurwa dorwę to przysięgam, że nie ręczę za siebie!
Nie musiałem jednak długo czekać na odzew. Drzwi otworzyły się, a ja z impetem wpadłem do środka, ponieważ opierałem się o nie całym swoim ciężarem. Szybko się ogarnąłem i rozjuszony niczym diabeł Teksański dorwałem do niego i przyparłem do ściany. W jego zaskoczonych oczach widziałem swoją wściekłą twarz. Ocuciło mnie to na tyle, że poluźniłem swój uścisk.
- Gdzie ona jest?
- Kto?
- Dobrze wiesz kto. Nie udawaj idioty.
- Nie mogę uwierzyć, że robisz to wszystko dla jednej kobiety. Ty jej prawie w cale nie znasz. - Strzepnął moje dłonie niczym niechcianych kurz z marynarki i zamknął drzwi. -I dla twojej informacji, nie ma jej tu.
- Jak to jej nie ma?
- Normalnie. Wyszła chwilę przed twoim przybyciem. Musieliście się minąć.
-Ty skończony idioto.- Już miałem się znów na niego rzucić gdy w głębi korytarza zauważyłem okruchy porozbijanej porcelany. - A tu co się działo?
Ethan podążył za moim spojrzeniem i zmieszany przeczesała dłonią włosy.
- Kobiety...- Jego krótka odpowiedź mówiła wszystko.
-Tak...-mimowolnie przyznałem zapominając o swojej złości i tym co ją wywołąło.- Potrafią urządzać dobre poranki.
*
Dzięki Bogu nie musiałam długo czekać na taksówkę. Transport podjechał zaraz po moim wyjściu z mieszkania. Koszulka była krótka, a poranek dość chłodny, dlatego cieszyłam się niemiłosiernie, że nie musiałam czekać na tym zimnie. Kierowca był mile zaskoczony moim widokiem. Facet po prostu wygrał dziś na loterii.
W trakcie jazdy zadzwoniłam do Mel by przygotowała odpowiednią sumę. W złości zapomniałam o tym, że nie miałam grosza przy duszy, a torebki w mieszkaniu Ethana nie widziałam. W sumie nie przypominałam sobie bym ją w ogóle zabierała na imprezę.
Przyjaciółka, tak samo jak taksówkarz, była zaskoczona moim ubiorem lecz go nie skomentowała. Wściekła jak stu diabłów ruszyłam na górę i dowlokłam się do łazienki. Miałam nadzieję, że ciepła woda zmyje ze mnie wszystkie żale i rozczarowania. W tedy przy stole, wszystko wróciło jedną wielką falą. Nie mogłam uwierzyć w to, że moje zranienia serce przez sekundę poczuło do niego to co kiedyś. Jak to w ogóle się stało? Jak mogłam soebie na to pozwolić?
Oparłam głowę o rozgrzane już kafelki i starałam się otrząsnąć z tych uczuć. Było jednak ciężko. Mimo tego, że niemiłosiernie mnie zranił, gdzieś wewnątrz, nadal go kochałam.
CZYTASZ
Niewolnica milionera
RandomLilli nigdy nie należała do osób które tak łatwo się poddają. Nie zrobiła tego nawet wtedy, gdy straciła prace, mieszkanie i szanse na lepszą przyszlosc. Czemu wiec robi to dopiero gdy poznaje mężczyznę swoich marzeń ? Czy strach przed sprostaniem j...