3

3.3K 153 9
                                    


Za miesiąc idę na trzeci rok w Hogwarcie, a mój młodszy braciszek na pierwszy. Jutro ma się z nim spotkać pierwszy raz od śmierci rodziców, a na dodatek ma urodzinki, więc jadę z Hagridem i Lupinem po niego. Od pierwszej klasy prawie nic się nie zmieniło nadal tak samo nie lubimy się z Black'iem, nadal rywalizuję z nim o tytuł Króla(Królowej) Żartów i
nadal wszyscy mówią, że jestem jak mój ojciec tylko w damskiej formie i Leonowi mówią, że jest podobny do swojego taty.

Od samego rana czekałam, by jechać po mojego brata i wreszcie ten moment nadszedł. Stoję przed drzwiami domu Dursleyów z tortem urodzinowym dla Harry'ego.
Zapukałam do drzwi otworzył mi niski chłopak z kruczoczarnymi włosami i okularami na nosie. Popatrzyłam chłopcu w oczy identyczne do mojej matki. Rzuciłam się chłopcu na szyję lekko i niepewnie mnie objął, a po moich policzkach poleciały łzy. Odsunęłam się od chłopaka i popatrzyłam na jego zdziwioną twarz.
-Ale ze mnie gapa. Jestem Liv Potter- powiedziałam z ogromnym uśmiechem.
Popatrzył się na nas chwilę dziwnie.
-Pewnie nie wspominano ci, że masz jeszcze inną rodzinę-odparł Lupin. Harry pokiwał twierdząco głową. Lupin chciał coś jeszcze dodać, ale w drzwiach tuż za moim bratem pojawił się wuj Vernon.
-Co tu się wyprawia-krzyknął.
-Witam jestem Remus Lupin i przyszedłem po Harry'ego ,  zabrać go do końca wakacji. Zamieszka ze mną i jego siostrą. Po wakacjach pójdzie do szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie-poinformował Lupin przy okazji pokazując pismo.
-Z kim? Gdzie? I Jak?-Zapytał Vernon razem z Harrym.
Remus powtórzył, a po moim bracie było widać, że się ciesz, bo wreszcie nie będzie musiał przebywać z nimi. Szybko pobiegł do swojej kańciapy i zaczął się pakować.
-Miłego dnia-powiedziałam, gdy Harry stał już koło mnie-Teraz chwyć się mocno za moją rękę i nie puszczaj.
-Dlaczego?-zapytał chłopak.
-Może coś Ci się stać podczas teleportacji-chłopak nie zdążył nic odpowiedzieć, gdyż staliśmy już w naszym domu.
Harry przejrzał się po pokoju, w którym byliśmy.
-Witaj w domu braciszku.-powiedziałam z ogromnym uśmiechem.
-Liv opowiedz mi więcej o sobie, o rodzicach i o tym całym Hogwarcie. Proszę-poprosił mnie chłopak.
-Najpierw pójdziesz się rozpakować do swojego pokoju-powiedziałam idąc w stronę schodów.
-Będę miał swój pokój?-zapytał chłopak z małymi iskierkami w oczach.
-Oczywiście. Chodź za mną to ci go pokaże-machnęłam ręką w stronę schodów pokazując by szedł za mną.
Szybko doszliśmy do jego pokoju, znajdował się na przeciw mojego. Gdy otworzyłam drzwi Harry promienie się uśmiechnął. Położył kufer koło łóżka i go otworzył, zaczął się rozpakować, więc mu pomogłam w tym. Wyjęcie rzeczy nie zajęło nam dużo czasu, bo nawet nie miał ich za wiele. Usiedliśmy na jego łóżku.
-To teraz mi opowiesz?-zapytał z nadzieją.
-Tak. Jak już wiesz jestem Liv, a dokładnie Olivia jestem od ciebie starsza o trzy lata i jestem metamorfomagie -powiedziałam, krótko.
-Metamor..czym?-zapytał
-Pokaże ci-Harry popatrzył się na mnie i pomachał głową.
Najpierw pomyślałam o zmienieniu koloru włosów na różowy. Harry patrzył na mnie uważnie śledząc, każdy mój ruch. Następnie wyobraziłam sobie myszkę, w którą po chwili się zmieniłam. Po przemianie w moją normalną postać, Harry poprosił, bym dalej opowiadała. Przerwaliśmy dopiero po paru godzinach, gdy do pokoju mojego brata wszedł Lupin z pytaniem czy nie jesteśmy głodni.

☆☆☆☆
Harry dostał w swoje urodziny list z Hogwartu, więc Lupin zapowiedział wyprawę na ulicę Pokątną, gdzie zrobimy odpowiednie zakupy na pierwszy rok w szkole magii dla Harry'ego.

Niestety Lupin nie mógł z nami pójść na Pokątną, więc poprosił Hagrida, o zabranie nas na miejsce. Poszliśmy do banku Gringotta i podaliśmy goblinowi klucz i numer krypty 687. Podczas konwersacji ze stworzeniem, Hagrid podał mu jakąś kopertę z pieczęcią Hogwartu i powiedział numer skrytki 713, podobno znajduje się tam kamień filozoficzny.
Nagle poczułam lekkie pchnięcie w plecy, po czym obróciłam się w kierunku szturchnięcia. Stał za mną Harry popychając mnie lekko do naszej krypty. Zabraliśmy trochę galeonów na zakupy i na późniejsze wydatki. Po wyjściu z banku rozdzieliliśmy się z Hagridem, bo musiał coś załatwić.
Gdy kupiliśmy prawie wszystko, oprócz różdżki. Skierowaliśmy się do sklepu Olivandera.
-Witam panienkę Potter widzę, że przyszłaś z bratem-przywitał się mężczyzna.
-No jak pan widzi-uśmiechnęłam się miło. Brat podszedł do blatu i zaczął wybierać sobie różdżkę. Po dobrych dwóch godzinach Harry'ego wybrała różdżka z ostrokrzewu z rdzeniem zrobionym z pióra z ogona feniksa. Po zakupienia i wyjściu ze sklepu od razu spotkaliśmy Hagrid niosącega ze sobą białą sowę w klatce. Harry patrzył się na sowę z oczami wielkości galeonów. Gdy olbrzym podszedł do nas i wręczył mojemu bratu ptaka.
-Liv pomożesz mi wybrać imię dla niej-zapytał Harry.
-Oczywiście-odpowiedziałam z ogromnym entuzjazmem i ruszyłam z nim za Hagridem.
W domu razem usiedliśmy na kanapie przy kominku. Harry postawił na stole sowę.
-Liv jak byś dała jej na imię-zapytał młody.
- Może Friga-podałam swój pomysł.
-Nie przekonuje mnie jakoś-powiedział chłopak.
-Podobnie brzmi ale może ci się spodobać Hedwiga-podałam kolejną propozycję.
-To mi się podoba. Jest śliczne. Dzięki siostra-podszedł i mocno mnie przytulił.

Uważaj na Siebie Panno PotterUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum