N o r a.
Powrót do domu okazał się boleśniejszy, niż mogła sobie wyobrazić. Poczucie winy ciążyło tak mocno w jej żołądku, że każda próba przełknięcia czegokolwiek kończyła się długimi godzinami męczarni nad toaletą.
Dwa długie dni minęły od czasu, jak spaliła dom Remusa Lupina. Dwa długie dni patrzyła w lustro i nie poznawała samej siebie. Dwa długie dni nie mogła uwolnić się od okropnego zapachu palonych włosów i smrodu wyrzutów sumienia.
Ciche pukanie wyrwało ją z transu. Nie odpowiedziała, więc po niespełna minucie drzwi się uchyliły i zobaczyła w nich dwie, na pierwszy rzut oka identyczne, twarze. Fred i George wślizgnęli się do jej pokoju i bez zaproszenia rozsiedli się na brzegu łóżka. Uśmiechnęli się jak na komendę, a potem spojrzeli na nią pełnym współczucia wzrokiem.
Nie zasługuję na to – pomyślała. – Powinniście mnie potępiać, a nie przychodzić i pocieszać.
– Jak się masz? – zapytał Fred, wyciągając rękę, którą cofnął po sekundzie.
Chciał poczochrać jej włosy, zawsze tak robił, kiedy myślał, że ta drobna czułość poprawi jej samopoczucie. Tym razem zrezygnował, bo najzwyczajniej w świecie nie było czego czochrać.
– Super – burknęła, a mężczyźni wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
– To nie twoja wina – zaczął George, a Ginny uciszyła go gestem dłoni i pokręciła głową.
– Proszę, przestań – wyszeptała. – Nikt, nic nie rozumie, nie macie nawet pojęcia, co ja narobiłam przez swoją chorą brawurę.
– Nie panowałaś nad sobą. Faktycznie, jest to trochę dziwne, ale zawsze miałaś w sobie trochę więcej mocy – rzekł Fred.
– Dokładnie – przytaknął drugi z braci. – Tata rozmawiał ze Snape'em. Nasz drogi nietoperz zamienia się pomału w drugiego Dumbledore'a, trzeba przyznać... może nawet brodę zapuści?
Ginny prychnęła mimowolnie, wyobrażając sobie największy postrach Hogwartu z brodą do pasa i w charakterystycznych okularach – połówkach. Pokręciła z niedowierzania głową.
– I co powiedział Snape? – spytała.
Zapadło milczenie, które raczej nie zwiastowało niczego dobrego. George wlepił wzrok w widok za oknem i wydawał się być nim tak zainteresowany, że zapomniał o reszcie świata. Natomiast Fred wygiął nerwowo knykcie.
– Nie należy się nim przejmować – rzekł, machając ręką od niechcenia.
– Najpierw mi powiedz, co on myśli o tym wszystkim.
– Uważa, że trzeba cię trochę przygasić – wytłumaczył George.
– Przygasić? – powtórzyła, a jej głos zadrżał delikatnie. – Powinnam się zacząć bać?
– Chyba tak – oznajmił Fred tak poważnie, że Ginny poczuła, jak po plecach przebiega jej dreszcz. – Bo mówił, że w Hogwarcie zajmie się tym osobiście.
Dziewczyna musiała wyglądać na naprawdę przerażoną, bo jej bracia wybuchli krótkim, nerwowym śmiechem, a George objął ją ramieniem i potrząsnął energicznie.
– No co ty, nie spinaj się tak – powiedział. – Przecież nic ci nie zrobi.
– Ale pocieszenie, nie ma co...
Kolejne milczenie. Tym razem jednak wygodniejsze od poprzedniego. Ginny usiadła pomiędzy braćmi i ewidentnie nie mogła się zdecydować, do którego z nich powinna się przytulić. Po krótkiej walce z samą sobą położyła głowę na kolanach George'a i pozwoliła mu gładzić to, co zostało z jej pięknych, długich włosów.
YOU ARE READING
Zakończony || Serce Wybrańca || Ginny Weasley & Remus Lupin
FanfictionNa początku była wielka radość, bo Harry Potter pokonał Voldemorta. Zabił go, uwalniając tym samym świat czarodziejów od terroru. Ale potem zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Wybraniec padł na ziemię. Wielu myślało, że to z powodu wycieńczenia, ale ki...