Kaszanka i płyn do spryskiwaczy, czyli weekend w Wiśle [2]

1.5K 107 57
                                    

Na początek dziękuję wszystkim, którym chciało się przeczytać Prolog Letni a jeszcze bardziej tym, którzy zostawili komentarz lub dali gwiazdkę. To dużo dla mnie znaczy a mam nadzieję, że będzie Was jeszcze więcej i że chętnie będziecie śledzić alternatywną historię skoczków. Tak właściwie, to tę prawdziwą historię, o której nie mówią Apoloniush Tayner i Wkurzajewski ( ͡° ͜ʖ ͡°).

W tym odcinku dowiecie się:

Dlaczego Domen chodził po Wiśle w muzułmańskim hidżabie i dlaczego kupował kaszankę i płyn do spryskiwaczy w Biedronce i właściwie jak to możliwe, że znalazł się w Wiśle skoro nie skakał?

Któremu skoczkowi Andrzej Duda wręczył polskie obywatelstwo, o które z prośbą wystąpił po pijaku?

Który skoczek spijał setkę w krzakach na skoczni?

Jakie są zasady Grażyny i Janusza?

▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪

Inauguracja sezonu w Wiśle. Zapytacie, co sprawiło, że to akurat w Polsce zaplanowano pierwszy konkurs zimowy? Skoczkowie znają powody lepiej, niż kibice i media. Prosta sprawa. Sezon będzie pełen chlania, a gdzie najlepiej przygotować się do walenia wódy w dekiel lepiej, niż w kraju alko mistrzów? – spostrzeżenia wymieniali debiutanci pod Hotelem Gołębiewski.

Na ten właśnie konkurs przyjechała także rodzina ze Zduńskiej Woli*. Był to ich pierwszy wyjazd na tego typu imprezę, dlatego byli niebywale podekscytowani. Drużyna w składzie tata Janusz, mama Grażyna i ich 16-letnia córka Dżesika właśnie dojeżdżali pociągiem do Wisły.

Grażyna! Z syrem to kanapkę chcesz czy z kiełbaso?*– krzyczał Janusz do żony w zatłoczonym wagonie, gdyż małżonka nie stała blisko niego.

Grażyna nie zdążyła jednak zjeść kanapki ani z serem, ani z kiełbasą, gdyż nadszedł koniec podróży. Wysiedli gotowi na przygodę ich życia. Najbardziej podekscytowana była prawdopodobnie Dżesika, która skrycie liczyła, że uda jej się nawiązać znajomość ze skoczkami, a zwłaszcza z Andreasem Wellingerem lub Domenem Prevcem. Jej rodzice nie mieli pojęcia o miłościach swojej córki...

***

Skoczkowie tymczasem dzielnie przygotowywali się do pierwszych treningów. Hasali sobie po hali treningowej, pod którą na ich wielkie wyjście oczekiwały setki kibiców. Pod tę właśnie halę podążyła również rodzina ze Zduńskiej Woli.

Grażyna, pchej się. Pchej się – instruował małżonkę Janusz.
Nie mogę, kobita jakaś stoi przede mną!
Dżesika, pomóż no mamę!

Na komendę ojca dziewczyna ruszyła na pomoc matce. W pewnym momencie za szybą ujrzała swoją miłość w postaci Welliego.

Wellinger! – krzyknęła radośnie.
To szwaby trenujo? Te, Grażyna, to idziemy. Tam widziałem górale fajne koce za dwie dychy mają! – zareagował na ekscytację córki Janusz.
Nie, tato! Ja go lubię! Zostańmy! – broniła się 16-latka.
Esesmana lubisz? Polka jesteś czy Niemra?! – Janusz zaczynał się lekko denerwować.

Dżesika postanowiła nie kłócić się ze swym ojcem. Miała inny plan dorwania Andreasa Wellingera. Najlepiej z dala od rodziców. Ona MIAŁA plan. Plan, o którym nikt jeszcze nie wiedział...

***

Skoczkowie powoli zjeżdżali się w coraz większej liczbie na skocznie. W domku Słoweńców panowała atmosfera zadumy, choć nikt nie znał jej powodów. Wpływ na nią miały zapewne ostatnie wyniki SLOSKI team, które mogłyby być o wiele lepsze.
Z drużyną Słoweńców do Polski przyleciał także Domen. Miał nie skakać ze względu na formę, ale Goran Janus postawił mu ultimatum:
Albo przestajesz się panicznie bać polskich hotek, albo nigdy nie będziesz skoczkiem. One są wszędzie, zapamiętaj to sobie. W Japonii też. Będziesz się przyzwyczajał i uczył walki z napalonymi nastolatkami.
Nie pomagały argumenty, że one rzucają się i nie patrzą na kogo. Nie pomagało tłumaczenie, że na rzucenie się właśnie na niego są nastawione odkąd tylko zobaczyły jego twarz. Nie docierało, że są gotowe na wszystko i uzbrojone...
Młodziutki Słoweniec stał przy oknie i wpatrywał się gdzieś w las. Nagle zauważył jak w krzakach wódę wali Junshiro Kobayashi. 18-latek nie jest jeszcze obyty z konkursami PŚ dlatego myślał, że to niecodzienny widok.
Pero, ale jaja! Kobayashi wali setkę w krzakach – wykrzyknął ze zdziwieniem.
No i? Wczoraj się urodziłeś? Tu każdy wali setkę po krzakach – odpowiedział mu beznamiętnie jego brat – A, wszyscy, prócz ciebie – dodał po chwili.
Mam 18 lat i każda, rozumiesz, każda Karyna z monopolu na świecie sprzeda mi wódkę, czy tego chcesz czy nie – obruszył się najmłodszy Prevc.
Matka kazała mi cię pilnować. Zwłaszcza w Polsce, gdzie okazja do picia czai się za każdym rogiem.
Domen nic nie odpowiedział bratu. Monotonnie wpatrywał się, jak Kobayashi gazuje bez popity, pomimo, że nie ma słowiańskich korzeni.

SKOK PO PICIE [Ski jumping satyryczne story]Where stories live. Discover now