1. "Dla nich zawsze będę dziwadłem"

4.9K 284 9
                                    

- Jabłoński! - wrzasnął WF-efista do Kuby z drugiego końca boiska. Ten facet chyba nigdy nie nauczy się mówić do uczniów po imieniu - Kończysz to okrążenie, migiem! Reszta zrobiła już trzy kółka!

Kuba odetchnął ciężko i oparł się dłońmi o najbliższe drzewo. Było mu słabo, a powietrze zdawało się być coraz bardziej ciężkie. Czuł, że dalej nie da rady.

- Ej, Jabłoński ty cioto! Rusz się, bo nie możemy zacząć grać! - krzyknął ktoś z grupy, która ze znudzeniem stała i wyczekiwała, aż chłopak skończy dystans.

- Bez wyzwisk, panowie - powiedział karcąco nauczyciel, chociaż również nie był zadowolony z pracy swojego podopiecznego.

Kuba z powrotem zaczął biec truchtem, ale już po paru krokach zwolnił. Po chwili poczuł w nogach nieprzyjemne mrowienie i... stracił w nich władzę. Upadł na asfalt, a po krótkim pulsowaniu w skroniach, po prostu zemdlał. Pomiędzy szumem słyszał tylko głośne krzyki nauczyciela i męskiej części klasy.

Kuba ocknął się w gabinecie pielęgniarki. Jego zdziwieniu towarzyszyły uciążliwe zawroty głowy. Powoli usiadł i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Chłopak nie znosił tu przebywać, zresztą nie bywał tu często. Pokoik pielęgniarki kojarzył mu się głównie z ważeniem i podstawowym doglądaniem jego ciała. Nienawidził tego. Wzdrygnął się na widok szafki z lekami i przeczesał palcami rozczochrane włosy. Zastanawiał się, czy może opuścić pokój, ale wtedy w drzwiach pojawiła się znajoma postać pani Koseckiej - szkolnej pielęgniarki.  Powoli podeszła do automatu z wodą i nalała do plastikowego kubka przezroczystej cieczy.

- Napij się - poleciła chłopakowi i podała mu kubeczek. Kuba niechętnie przyjął naczynie, ale łapczywie wypił jego zawartość - Mam nadzieję,  że już czujesz się lepiej, Kuba.

Pielęgniarka usiadła na obrotowym krześle i zaczęła pisać coś ma kartce. Kubę zawsze zaskakiwała jej powolność, bo kobieta była młodą osobą, sprawiającą wrażenie energicznej i zorgnizowanej. Co chwilę powtarzała ten sam, irytujący gest, czyli przygładzanie włosów tuż przy wielkim blond koku.

- Wszystko jest w porządku - skłamał Kuba - Ale co się właściwie stało?

- Zemdlałeś na boisku - oznajmiła tamta - Adrian Janta przyniósł cię tutaj na własnych ramionach.

- Adrian? - zarumienił się Kuba - Naprawdę?

- Niepokoimy się o ciebie, Kuba - przerwała mu Kosecka - Podobno przestałeś regularnie ćwiczyć na zajęciach WF, a jeśli już to bardzo często robi ci się słabo. Tak samo na pozostałych lekcjach.  Często miewasz migreny? To może być związane z...

- Naprawdę nic mi nie jest - chłopak wstał z łoża - Tylko... Nie czuję się dzisiaj najlepiej. Zjadłem wczoraj coś niestrawnego - skłamał po raz kolejny.

- To dziwne, pierwszy raz słyszę, aby ktoś zemdlał z powodu niestrawności - zaśmiała się ironicznie tamta - Niezwykły przypadek. A jeśli już mówimy o przypadkach. Jakim cudem nie znalazłeś się w moim gabinecie trzy miesiące temu? Każdy uczeń miał obowiązek to zrobić.

Kuba spuścił głowę i gorączkowo próbował wymyślić jakąś wymówkę. W życiu nie przyznałby się do swoich problemów.

- Nie było mnie wtedy w szkole - powiedział w końcu, odwracając wzrok.

- Nie kłam mi tu Kuba, dobrze wiem kto jest, a kogo nie ma w szkole.

"Jesteś beznadziejny w kłamaniu, dobrze o tym wiesz" , pomyślał Kuba i wstał.

- Mogę już iść? Spóźnię się na matematykę - spytał, rozglądając się za swoim plecakiem.

- Idź... - westchnęła pielęgniarka z rezygnacją - Ale nie myśl, że na tym skończyliśmy. Porozmawiamy jeszcze o tym. Spróbuję skontaktować się z twoimi rodzicami,  być może oni będą bardziej skłonni do rozmowy.

Kuba opuścił gabinet pielęgniarki i z irytyjacją wywrócił oczami. Czy oni muszą tak się czepiać?

Z notatnika Kuby
" Postanowiłem nie przejmować się gadaniem tej blondi. Matka i tak pewnie będzie zbyt zajęta, aby odebrać od niej telefon. Zawsze tak było i raczej nic nie miało się zmienić. Przyzwyczaiłem się do takich sytuacji.
Każdego dnia z radością wracałem do domu, wiedząc, że nie muszę się więcej użerać z tymi idiotami. Nie, nie czuję się źle mówiąc tak o nich. Dla nich zawsze będę dziwadłem, które nigdy nie wyjmuje słuchawek z uszu i jest zapatrzone w swoje ulubione zespoły.
I mają rację. Muzka jest dla mnie wszystkim, to moje ukochane zespoły są ze mną, kiedy czuję, że upadam. Oni nigdy tego nie zrozumieją i nie muszą zrozumieć. Czasami mam wrażenie, że jestem jedyną osobą w szkole, która nie udaje kogoś innego. Codziennie widzę tych wszystkich ludzi, którzy z fałszywym uśmiechem próbują być dla siebie przyjaciółmi, podczas gdy obgadują się za własnymi plecami.
A może to nieprawda?
Może naprawdę jest coś ze mną nie tak?
Szczególnie zastanawia mnie dlaczego ten cały Adrian zgodził się, aby się mną zająć. Przecież naraziłby się na wyśmianie przez całą szkołę i jego żywot w tej budzie skończyłby się dokładnie tak, jak mój.
A mnie wcale nie pociesza fakt, że ktoś mógłby razem ze mną wylądować w tym gównie..."

"Chłopak z Anoreksją"Where stories live. Discover now