#8

570 31 2
                                    

- Lulu?

Odpowiedziała jej cisza, która w tym momencie była dla niej jak najdłuższa i najgorsza kara. Miała bowiem problem, ale nie miała komu się wyżalić. Siedziała na huśtawce, podczas gdy na jej policzkach pojawiały się strużki łez. Bardzo żałowała, że wtedy zbyła Luke'a. Była po prostu nie w humorze, aby rozmawiać o jej problemach. Na pewno by się rozpłakała, a nie chciała pokazać innym, że jest słaba.

Siedziała tak na huśtawce rozmyślając, co by było, gdyby jednak opowiedziała wszystko chłopcu. 

Luke zastanawiał się gdzie w tej chwili mogła być jego przyjaciółka. Wiedział, że ma ona jakiś problem, o którym najzwyczajniej nie chciała mówić. Szukał jej wszędzie, oprócz jednego miejsca. Cały czas potem obwiniał się, że nie szukał tam na samym początku.

Zobaczył jego Sky. JEGO. Kochał ją najbardziej na świecie. Chociaż kochał ją jak brat siostrę. Podszedł cicho, aby nie spłoszyć dziewczyny, ale nie na tyle cicho, aby ją wystraszyć. Położył jej rękę na ramieniu, a ona wzdrygnęła zaskoczona. Powoli odwróciła głowę, aby ujrzeć kto zakłócił jej spokój. 

- Sky, co się dzieje? - nie zareagowała. - Sky, możesz mi zaufać.

Spojrzała na niego przez chwilę obojętnym wzrokiem, który w ciągu połowy sekundy zmienił się w smutny. Chciała go przytulić, ale było jej głupio. Najzwyczajniej głupio.

On zauważając to, szybko objął ją ramieniem. Pozwolił jej się wypłakać, uspokoić. 

- No już... Csii... Spokojnie - uspokajał.

Ona odkleiła się od niego, patrząc się prosto w oczy. Patrząc tak powiedziała:

- Przepraszam. 

Lulu L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz