#1

863 48 17
                                    

Dziewczynka, jak zwykle poszła na plac zabaw. Był on niedaleko jej domu, przez co wymykała się z domu po kryjomu, aby pohuśtać się na ukochanej huśtawce. Nie musiała nawet przechodzić przez ulicę, ponieważ jej ukochane miejsce znajdowało się dokładnie sześć domów dalej.

Gdy już dotarła na miejsce, od razu pobiegła na huśtawkę, która o dziwo nie była zajęta. Lubiła bujać się wysoko, co było troszkę niebezpieczne, ale ona nie zwracała na to uwagi.

Plac zabaw był pusty; tylko ona i jakiś starszy od niej o trzy-cztery lata chłopak się na nim znajdowali. Nie zwracała na niego uwagi i po prostu się rozbujała. Zaczęła sobie nucić jakąś piosenkę pod nosem. 

Po jakimś czasie zaczęła bujać się wyżej i wyżej... Jednak szybko znalazła się w powietrzu. Działo się to szybko. Pisnęła dosyć głośno, lecz nieprzesadnie. Po mniej niż dwóch sekundach spadła boleśnie na tyłek. Jak to dziecko, po jej policzkach zaczęła płynąć słona ciecz. W czasie lotu jej noga trochę się przekrzywiła. Zaczęła ją boleć noga, jak i cztery litery. 

Zaczęła cicho szlochać, nawet nie zauważyła, że przygląda się jej ten chłopczyk. W mgnieniu oka, poczuła jak ktoś ją obejmuje. Przez chwilę myślała, że to może jakiś dorosły był świadkiem wypadku i postanowił zareagować, lecz się pomyliła. 

- Shhhh... Cichutko, zaraz przestanie boleć... Csiii... - uspokajał ją ktoś. 

W celu sprawdzenia kto ją ucisza, uniosła głowę i zobaczyła tamtego blondyna, który siedział sobie na zjeżdżalni.

- Już... już m-m-nie nie b-boli... - odpowiedziała po jakiś dziesięciu minutach, uspokajając się i pociągając nosem. - Dziękuję.

- Nie ma za co.

Tajemniczy chłopak uśmiechnął się leciutko i po czym jeszcze raz ją objął i trochę się odsunął, wstając. Podał jej jego odrobinę większą dłoń od jej rączki i pomógł wstać. 

- Jestem Luke, a ty? - przedstawił się, zachęcając ją uśmiechem.

- Skyllar - rzekła już spokojnie.

- To miło mi cię poznać, Sky.

- Mi ciebie też, Lulu.

Lulu L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz