___PODRÓŻ___

402 28 7
                                    

Dojechaliśmy na miejsce. Lotnisko było pełne ludzi ale przy kasie gdzie kupowało się bilety do Nowego Yorku ani żywej duszy. Chodź to tylko moje spostrzeżenie i raczej nie jest ważne.

-Tom, pójdź kupić bilet. - powiedział mi Edd
-Matt, idź kupić bilet. - mruknąłem do mojego rudego kolegi.
Matt podszedł do kasy i powiedział: "Czy mógłbym prosić 3 bilety?"
-Proszę... A teraz spadaj! - dopiero teraz zauważyłem że kasę obsługuje Edduardo.
-Teraz pracujesz na lotnisku co? - zapytał ironicznie Edd
-Ja przynajmniej MAM pracę! - odpowiedział zirytowany Edduardo
-Możemy już kupić te bilety?! - moja cierpliwość naprawdę zaczynała się już kończyć.

Po jakimś czasie kłótni kupiliśmy bilety i wsiedliśmy do samolotu. Było tam bardzo cicho i pusto. Poza nami siedziała tam jakaś staruszka i mama z 4 letnim synkiem. To wszystko wydawało się bardzo podejrzane... Czy Nowy York nagle przestał być popularnym miastem? W każdym razie za dużo już miałem dziwnych przygód. Chciałbym żeby to były NORMALNE wakacje...

-Eeeeeeeeedd!!! - wykrzyknąłem.
Edd spał. I wydawało się że bedzie chciał tak spać przez całą drogę. W sumie to ja też bym chętnie pospał ale przed snem muszę napić się trochę smirnoffu...
-Matt, gdzie mamy smirnoff? - zapytałem się Matta
-Chyba jest gdzieś w twojej walizce... - odpowiedział mi niepewnie Matt
Zajrzałem do środka: ubrania, szczoteczki do zębów, komiksy, cola...
-Jest! - krzyknąłem uradowany -ale dietetyczny - schowałem butelkę do walizki i spróbowałem zasnąć bez napicia się...

-Tom? Tom, obudź się! - potrząsał mną przerażony Edd
-Żyjesz? - zapytał się Matt
-Tak, tak, żyje... - powoli otworzyłem oczy - jesteśmy już na miejscu?
-Tak! Dolecieliśmy już! - odpowiedział mi Edd. Ciągle jest bardzo ucieszony z tej wyprawy ale ja jakoś nie za bardzo.

Wyszedłem z samolotu i rozejrzałem się.
-Hmmmm... Więc to jest ten cały Nowy York... - powiedział Matt gładząc się po brodzie
-Chodźmy! - powiedział Edd i pobiegł w stronę miasta zanim zdążyłem powiedzieć "harpun".
Poszedłem za nim i wyciągnąłem swoją metalową flaszkę alkoholu. Dopiero teraz mi się o niej przypomniało.

Napiłem się i powiedziałem do siebie: "Oby nie spotkały mnie tu żadne dziwne przygody" i uśmiechnąłem się bo w sumie to je lubiłem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Napiłem się i powiedziałem do siebie: "Oby nie spotkały mnie tu żadne dziwne przygody" i uśmiechnąłem się bo w sumie to je lubiłem.

Starzy Wrogowie [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now