Rozdział 1

14.3K 516 9
                                    

Nie liczyłam na wiele idąc na te rozmowę. W końcu to duża firma, pewnie szukają kogoś z doświadczeniem. Czasami zastanawiałam się dlaczego, nie posłucham ojca miałabym teraz dobrze płatna pracę i siedziała we Włoszech, gdzie podobno moje miejsce, tak przynajmniej mówi mój ojciec. Ale nie mogłam, po prostu nie mogłam dać mu tej chorej satysfakcji. Nadal pamiętam jego słowa, gdy dowiedział się, że nie pójdę na prawo i nie będę pracować w jego kancelaria.
- Nie poradzisz sobie sama, a dobrze wiesz, że tylko ja mogę ci pomóc.
- Tato, ale mnie nie interesuje prawo. A poza tym dobrze mi tu nie chce się przeprowadzać.
- Skończysz tak samo, jak twoja matka na zabitej dechami wiosce, ledwo spinając koniec z końcem.
- Od mamy to ty się trzymaj z daleka, dobrze wiesz, że to twoja wina. Naobiecywałeś złotych gór i zostawiłeś z dwójką dzieci.
- Nie zostawiłem jej jak ty się urodziłaś po prostu wyjechałem.
- A po 15 latach wróciłeś zrobiłeś drugie dziecko i zostawiłeś.
- Niech się cieszy, że na was płaciłem, zresztą nieważne będziesz jeszcze żałować, że się nie zgodziłaś.
Tak więc nie mogłam przyjąć jego propozycji, bo potwierdziłabym tylko jego słowa. Już wystarczy mi fakt, że płaci za mieszkanie i kupił mi samochód, co cały czas mi wspomina. Naprawdę nie wiem, jak mama mogła zadawać się z kimś takim. Mój ojciec to hipokryta, którego obchodzą tylko pieniądze. Szkoda mi tylko mamy i Vanessy, która ma gównianego ojca. Pomagam mamie jak mogę, ale z pensji kelnerki niewiele mogę jej dać, tylko dlatego postanowiłam przyjść na te rozmowę. Co prawda ojciec płaciła na Vanesse, ale jednocześnie wymagał, żeby chodziła do prywatnej szkoły i na wszystkie możliwe zajęcia dodatkowe oczywiście płatne, a żyć z czegoś teraz trzeba.
Wchodząc do holu modliłam się, żeby teraz się udało. Ta praca byłaby spełnieniem moich marzeń, a kasa tez jest niezła.
- Dzień dobry. Ja na rozmowę kwalifikacyjną - w recepcji siedziała kobieta dobrze po 40 i ciepło się do mnie uśmiechała.
- Zapraszam windą na 14 piętro, dalej pokieruje panią sekretarka pana dyrektora.
Wychodząc z windy podeszłam do biurka młodej dziewczyny pewnie niewiele starszej ode mnie.
- Nazywam się Nicola Cortez przyszłam na rozmowę kwalifikacyjną.
- Pan Ostrowski już na panią czeka, zapraszam do gabinetu - wskazała mi
drzwi na wprost od jej biurka.
Dopiero teraz zaczęłam się stresować. Podchodząc do drzwi zastanawiałam się czy zapukać. Decyduje się nie pukać, bo skoro na mnie czeka to chyba nie muszę.
Gabinet jest ogromny z oknem na całą ścianę. Zafascynowana widokiem dopiero po chwili zauważam mężczyznę siedzącego za biurkiem. Roman Ostrowski jest posiwiałym, szczupłym mężczyzną, a gdy na niego spojrzałam wstał i podał mi rękę.
- Witam panno Cortez - wita mnie z uśmiechem, gestem ręki wskazuje mi krzesło po przeciwległej stronie biurka.
Przez następne 15 min odrzuca mnie standardowymi pytaniami, odpowiadam mechanicznie, bo po tylu rozmowach umiem je już na pamięć.
- Zna pani 5 języków - czyta z mojego CV.
- Tak biegle mówię po angielsku, niemiecku, włosku, francusku i turecku.
- Zna pani turecki?
- Tak przez rok mieszkałam w Turcji.
- To może się przydać - mruczy do siebie tak cicho, że nie jestem pewna czy to właśnie powiedział. - Szczerze mówiąc potrzebuję kogoś z doświadczeniem - w tym momencie myślałam, że się popłaczę.
Już wstałam, żeby wyjść, ale zatrzymał mnie gestem ręki.
- Tak jak powiedziałem, bardziej szukamy kogoś z doświadczeniem, ale chyba należy dać szansę młodym, a poza tym pani znajomość językowa jest imponująca. Zrobimy tak zatrudnię panią na miesiąc, na okres próbny. Jak się pani wykaże, to podpiszemy umowę na czas nieokreślony. Odpowiada to pani?
- Naprawdę zatrudni mnie pan? - nie mogę uwierzyć w to co właśnie powiedział.
- Tak, jeśli nie będę miał zastrzeżeń do pani pracy to tak. - odpowiada, śmiejąc się, prawdopodobnie z mojej zdziwionej miny, w tym samym momencie moja teoria co do starego szowinisty upada - Zapraszam panią w poniedziałek na 8. Wtedy przedstawię pani obowiązki.
- Obiecuje, że będzie Pan zadowolony. Do zobaczenia. - pożegnała się z dyrektorem i wyszłam.
Gdy wsiadałam do samochodu i kieruję się w stronę mieszkanie, zastanawiałam się jak zareaguje Kori gdy powiem jej, że dostałam tę pracę, w końcu nawet nie wie, że poszłam na tę rozmowę. I w sumie teraz byłam wdzięczna ojcu za te wszystkie kursy językowe i zagraniczne wyjazdy, bo znajomość tych języków naprawdę pomaga.

Daj mi szansę ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz