Rozdział XV

4 0 0
                                    

- Dobrze – młoda kobieta siedziała przy biurku szukając czegoś w papierach. Założyła kosmyk ciemnych włosów za ucho – tak jak myślałam, masz najwyższy wynik IQ jak do tej pory.

- To chyba nie najgorzej? - Odezwał się chłopak siedzący naprzeciwko brunetki. Ta dopiero po chwili podniosła na niego wzrok.

- To bardzo dobrze, ale utrudnia to trochę nasze zadanie. Ułatwiłoby twoje, ale... nie o to chodzi, żeby nie było za szybko prawda?

- Skoro wszyscy mamy inteligencję powyżej normy to – chłopak złapał się za głowę – ten cały proces jest męczący, już mi się wszystko miesza.

- O to chodzi prawda Ian? - Kobieta uśmiechnęła się do niego. - Słońce, wszyscy macie powyżej normy i dobrze, bo macie jakiekolwiek szanse na... - zaczęła układać dokumenty – tak czy inaczej twój mózg mógłby się za bardzo bronić, a to nie byłoby wskazane, więc ktoś inny...

- Też tam będę. Czy to nie wychodzi na to samo?

- Daj już spokój z tymi pytaniami! - Kobieta wstała z krzesła przewracając je na ziemię. Ian wytrzeszczył oczy – Przepraszam – powiedziała kobieta. - Po prostu przyjmij, że niektóre rzeczy są jakie są i tyle. Skończmy na dziś. I, Ian?

- Tak? - Chłopak uniósł brwi.

- Będzie dobrze.

Chłopak wychodzi z pomieszczenia przez drzwi których fakturę zna już na pamięć. Odwraca głowę i zerka w stronę kobiety – Do widzenia - mówi i omiata wzrokiem pokój, który kojarzy mu się idealnym porządkiem. Idzie wąskim korytarzem pełnym ludzi. Jedna z dziewczyn przechodzi tak blisko niego, że czuje jej włosy w swoich oczach, delikatnie ją odpycha – Sorki – mówi dziewczyna w pośpiechu i odchodzi. Długo nie myśląc Ian podchodzi do drzwi, otwiera je, czuje na sobie powiew świeżego powietrza. Światło razi go w oczy.

***

- Ian, co za mord? Przecież Kai tylko... znaczy się, chyba... - Chloe podskakuje do Iana, gdy tyko ten się budzi.

- MORD, a nie morderstwo. Wszystko będzie dobrze. Czemu to światło tak razi? - Ian marszczy oczy i podnosi się na łokciach. Katie przewraca oczami i patrzy na Kaia.

- Myślisz to co ja?

- A od kiedy siedzę w twojej głowie, dziewczyno. To, że nikt nas nie lubi nie znaczy, że...

- Dobra, nie musimy się przyjaźnić, tylko po co tyle mówić? Ian grasz na zwłokę? Wiesz, ja mam dużo czasu. - Katie przejechała ręką po głowie.

- I bardzo brudne włosy – roześmiała się Chloe. - Kai, Katie, dajcie spokój. Nie macie dość tych kłótni? Nie powinniśmy stać w miejscu, bo kończy nam się czas. Może kolejna pułapka przybliży nas do wyjścia, albo pomoże znaleźć jedzenie, czy coś.

- Chloe ma rację, musimy działać dalej, bez względu na... – James spojrzał na Iana – bez względu na to, co się do tej pory wydarzyło. Ian, powiesz może coś więcej?

- Coś mi się przypomniało. Chociaż to mógł być tylko sen. Kai chyba mi coś poprzestawiał przy uderzeniu i stąd te wizje.

- Na prawdę tak uważasz, czy tylko obawiasz się naszej reakcji? - Zapytał James, widząc kątem oka jak Kai go naśladuje. - Nie zmienię swojego stylu mówienia i tonu głosu, bo jest dla ciebie za bardzo...

- Wyniosły? - Podpowiedział mu Kai.

- To nie jest istotne. Wracając do Iana. Myślisz, że to mogły być tylko sny?

MrokWhere stories live. Discover now