Ich własna, leniwa głupota.

1 1 0
                                    

Cofam się o kroki trzy,

klęczę już przed nimi,

słuchając ich plugawych

wyznań. Spychanych do świata.


Ich słowa ranią mą duszę.

Ich wymowa kaleczy mój umysł.

Czczone od pokoleń, wulgarne,

nie mające konica ani sensu,

kłamstwa, które wzburzyły,

moje rozgniewane ciało.


Logika ich mija i znika

obwiniając ją o to, co

sens ma, ale w mniemaniu

obraża cały nienormalny świat.


Zamykając się na absolutną prawdę.

Obwiniając serca, umysły i dusze.

Na iluzję jaką pokazuje ich świat.

Monochromatycznie ciągną ciężar,

własnego myślenia, aż do dna. 


Jednostka przemawia do nich

jednym wielkim echem odbijając

się od słabych, ich poczynań.

A wielkość resztek wykazuję,

sobie swoją niemądrą drogę.



Przyziemna lirykaWhere stories live. Discover now