Clary
Do pokoju nerwowo wbiegli Izzy i Jace. Wyglądali na przerażonych.
-Clary ja...nie wiem jak ci to powiedzieć.-zaczęła Isabell.
-Ktoś porwał twoją matkę.-dokończył
szybko Jace.Zmieniłam swój wyraz twarzy na przerażony. Coś we mnie pękło. Miałam ochotę wybuchnąć płaczem.
-Jak to? Skąd wiecie?-zapytałam szybko.
-Była w drodze do Instytutu i słuch o niej zaginął. Jesteśmy prawie pewni, że coś się stało.
-Prawie. Muszę wyjść. Pójdę do domu, może coś znajdę.
-Clary wiesz, że możesz zostać z nami w Instytucie prawda? Poza tym najlepiej będzie jakbyś to zrobiła, tu jest najbezpieczniej.-powiedziała Izzy.
-Chyba nie będę miała wyboru.
Szybko wstałam i skierowałam się do szafy. Wyciągnęłam kilka rzeczy i wzięłam je do łazienki. Wróciłam przebrana, nadal na mnie czekali.
-Idę z tobą. -powiedzial brunet.
Szybkim krokiem podążyłam w stronę wyjścia, zanim zorientowałam się, że jestem ubrana jedynie w dłuższą koszulkę.
-Alec co z moimi ubraniami?- zapytałam zdziwiona.
-Były podarte i przesiąknięte jadem. Musiałem je wyrzucić i przebraliśmy cie w czyste ubrania.-wyjaśnił brunet, wstydliwe czerwieniąc się.- To znaczy...Izzy cie przebrała.
-Mogę ci pożyczyć coś swojego.-powiedziała ochoczo Isabell.
-Okej.-powiedziałam , ucieszona wizją szybkiego opuszczenia budynku i udania się do domu.
-Na pewno wiesz co zrobiłaś? -zapytał Alec, unosząc jedną brew.
-Nie rozumiem.-powiedziałam.
-Izzy ubrania są dość...odważne.-wytłumaczył Jace.
-Przeżyje, chcę tylko jak najszybciej zobaczyć co z mamą i czy wasze przypuszczenia mogą być słuszne.
-To zaraz ci coś przyniosę.-powiedziała Izzy.
Czekaliśmy kilka minut, rozmawiająć nerwowo. Bardzo obawiałam się o moją mamę. Po chwili Izzy wróciła z ubraniami w rękach.
Podała mi granatową obcisłą sukienkę, skórzaną kurtkę i wysokie koturny. Przeraziłam się icj wysokością. Czy ta dziewczyna walczy w szpilkach?
-To najniższe jakie mam.-powiedziała, wskazując na koturny.
-Nie masz zwykłych trampek?- zapytałam z nadzieją.
-Nie chodzę w nich, dlatego ich nie mam.-wyjaśniła.
-Okej…
-Nie mów, że nie ostrzegałem.-powiedział Jace.
Poszłam do łazienki się przebrać. Wyglądałam jakbym szła na jakąś imprezę. Pomalowałam się kosmetykami, które były na toaletce i byłam gotowa. Sukienka bardzo podkreślała moją talię, a buty wydłużały nogi. Kiedy weszłam do pokoju, spotkałam się z zdziwionym wzrokiem Aleca. Gapił się tak przez dobrą chwilę, dopóki Izzy nie kaszlnęła porozumiewawczo. Brunet spuścił momentalnie głowę zawstydzony.
-To chyba już możemy iść.-stwierdziłam gotowa.
-Pójdę tylko po broń i wyjdziemy.-wytłumaczył Alec.
Po kilku minutach wyszliśmy z Instytutu, kierując się w stronę mojego domu.
-Właściwie to skąd te przypuszczenia, że moja mama została porwana, lub coś się stało. Może po prostu nie mogła przyjść do Instytutu.
-Był alarm oznajmiający pojawienie się demona w okolicy twojego domu. Przypuszczamy, że mogła zostać zaatakowana. Jace i Izzy chcieli ruszyć z pomocą, ale alarm umilkł po kilku minutach. Oznacza to, że albo demon został zabity, albo…
-Nie mogę uwierzyć, że o tym wszystkim mi nie powiedziała. Przecież to nie jest mały szczegół, w gruncie rzeczy pozbawiła mnie części mnie. I jak w ogóle udało jej się to utrzymywać w tajemnicy?
-Miejmy nadzieję, że sama odpowie ci na te pytania.-powiedział brunet.
Zbliżaliśmy się do mojej posiadłości. Moje serce biło co raz szybciej. Chciałam już wejść do domu i usłyszeć mamy głos. Miałam nadzieję, że jednak wszystko będzie w porządku. Otworzyłam drzwi i to co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania.
Wszystko było porozwalane i poprzewracane. Mieszkanie wyglądało jakby przeszło po nim tornado. Nigdy nie widziałam je w takim stanie, a to był dopiero początek…Weszłam z brunetem do mojego pokoju. Był cały spalony. To jakiś nieśmieszny żart?
-Co tu się stało…-zaczęłam myśleć na głos.
-Nie mam pojęcia, ale trzymaj się blisko mnie.
Cały dom w środku to jakaś ruina…
YOU ARE READING
no angels
FanfictionClary Fray uczy się w liceum, wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Simonem. Tam poznaje tajemniczego Alec'a, który wieczne coś ma do ukrycia. Dziewczyna jest zaciekawiona jego sekretami, które są bardziej niebezpieczne niż jej się wydaję. Co zrobi...