-Jung Hoseok! To kolejny raz kiedy lekceważysz swoją pracę i obowiązki. Postanowiłem, że od jutra odejmuję ci z pensji. Mam nadzieję, że to cię czegoś nauczy. To ostatnie ostrzeżenie jakie ode mnie otrzymujesz!

Chodziłem po pomieszczeniu wysłuchując dość dotkliwych skarg na mój temat. Jednak mężczyzna miał rację, zachowałem się niepoważnie. Nie tak jak powinien dobry w swoim fachu policjant. Osoba, która miała za zadanie chronić innych. Dlatego nosiło mną ze stresu.

-Ale szefie, to była nagła sytuacja.

-Nie interesują mnie twoje bezsensowne tłumaczenia, które i tak nic by nie zmieniły. Masz jutro kolejne przesłuchanie z Min Yoongim. Lepiej żebyś się postarał.

-Tak szefie! Nie zawiedzie się pan.

Odpowiedziałem zdeterminowanym głosem unosząc głową ku górze.

-No ja nie wiem Hoseok. Ja nie wiem.

Karciłem samego siebie w myślach, za to co się stało.

Jak mogłem być tak nierozważny?

Rzuciłem się na fotel przecierając zmęczoną twarz rękoma. Przez chwilę patrzyłem się w jeden punkt na ścianie, który w tym momencie wydawał się niesamowicie interesujący. Stwierdziłem, że nie ma co sobie podkładać kłód pod nogi. Teraz musiałem się naprawdę bardziej pilnować. Wziąć się w przysłowiową garść, bo inaczej skończę na ulicy jako bezrobotny.

Sięgnąłem po kartkę z ksero i zacząłem zastanawiać się nad pytaniami, które powinienem zadać przesłuchiwanemu. Fakt, że był to Min Yoongi trochę mnie złamał, bo to wcale nie był całkowicie zdemoralizowany chłopak. Po prostu miał dużo problemów, nie potrafiąc dać sobie z nimi rady samemu. Nawet ja nie wiem jakbym się zachowywał na jego miejscu. Potrzebował trochę pomocy, której nie otrzymał.

Odrzuciłem wcześniejsze myśli krążące wokół przesłuchiwanego, choć musiałem przyznać, że nie było to najłatwiejsze zadanie. Finalnie udało mi się skompletować piętnaście pytań, które powinienem mu zadać. Starałem się jak nigdy wcześniej, by jak najlepiej wypaść przed szefem, aby nie wylecieć z pracy, którą w pewnym sensie kochałem. Nie wyobrażałem sobie samego siebie w innym miejscu profesji niż komisariat. Może dlatego, że miałem swego rodzaju władzę... niewielką, ale jednak. Choć trochę czułem się potrzebny. 

Dumny z siebie, przejrzałem jeszcze raz pytania zapisane na kartce, by upewnić się czy na pewno mają one jakikolwiek sens. Uśmiechnąłem się zadowolony.

Od jutra wszystko się zmieni. Jung Hoseok- najlepszy pracownik miesiąca!

Wstałem gwałtownie z fotela, podniesiony na duchu i skierowałem się do kuchni. Kiedy już przekroczyłem jej próg przypomniało mi się, że miałem iść na zakupy, bo lodówka i spiżarnia świeciły pustakami. Westchnąłem przeciągle, na samą myśl, po czym cofnąłem, by się przebrać w świeże ubrania. Śmierdziałem alkoholem na kilometr, więc nie obyło się bez szybkiego prysznica, który zdecydowanie mnie zrelaksował. Trochę mi zeszło na wysuszeniu się i wybieraniu odpowiednich ubrań. Zanim zorientowałem się, która godzina przeczesałem jeszcze włosy ręką, by wyglądać w miarę jak człowiek. Narzuciłem na siebie płaszcz, który idealnie chronił przed jesienną, nieustępliwą pogodą. Zamknąłem za sobą mieszkanie i wyszedłem z klatki schodowej na parking. Kluczem otworzyłem samochód, później jednak pomyślałem, że oszczędniej, jak i zdrowiej będzie się po prostu przejść. Noc była dość rześka, ale szkoda było nie skorzystać z choćby takiego ruchu.

Mrok opanował otoczenie, co mnie niezmiernie ucieszyło. Wtedy najlepiej mi się spacerowało. Dodawało pewnego klimatu, nutki tajemnicy. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i włożyłem do uszu słuchawki. W trakcie przechadzki puściłem swojego ulubionego wykonawcę, którym był Eminem, a podróż od razu stała się przyjemniejsza. Lubiłem mocniejsze brzmienia, zawsze jakoś bardziej podchodziły w moje gusta niż muzyka popularna, czy wszędobylski tutaj kpop. Sam czasem gdy miałem czas, to pisałem własne teksty, które leżą gdzieś w szufladzie i nigdy nie ujrzały światła dziennego. Szedłem tak ciemnymi ulicami, patrząc cały czas przed siebie. Latarnie tylko dawały delikatną jasność, dzięki czemu najważniejsze punkty były oświetlone. Wstąpiłem szybko do pobliskiego spożywczego, którego kolorowa witryna, aż zachęcała do wydania pieniędzy. Przy okazji spotkałem znajomego ochroniarza, z którym zamieniłem kilka słów. Czasami dobrze  było mieć takie znajomości.

The culprit is only one! «~YOONSEOK~»Where stories live. Discover now