°

W poniedziałkowy poranek Jungkook jak zwykle powolutku dreptał do szkoły. W jego żołądku powstała dziwna mieszanka stresu i podniecenia. Pragnął znów zobaczyć swój obiekt westchnień i miał nadzieję, że ów obiekt również chciał go zobaczyć. W końcu doszło między nimi do czegoś więcej. Głupi buziak w policzek, którego znaczenia nie dało się opisać słowami. Dla Jeona był to znak, że być może jego miłość wcale nie jest skazana na klęskę, a nawet zrodzi się z tego piękny związek. Posiadanie Kima było spełnieniem jego marzeń. Trzymanie go za rękę, dotykanie jego szczupłego ciałka i składanie drobnych pocałunków na jego ustach. Czy to nie brzmi cudownie?

Oczywiście, że tak. A Jungkook dążył do tego, by tę cudowność spełnić.

Niestety, na pierwszych przerwach nie dojrzał nigdzie tej szczególnej osoby. Latał po całej szkole jak opętany - od biblioteki po wszystkie klasy, w których starszy miał mieć zajęcia, jednak zawsze natrafiał na Parka, który na pytanie "Gdzie jest Taehyung?" jedynie wzruszał ramionami.

Przed lekcją wuefu skierował się do swojej szafki, powoli tracąc nadzieję na spotkanie szatyna. Wyciągnął z szafki swoje spodenki i białą koszulkę, gdy nagle usłyszał za sobą odchrząknięcie. Odwrócił się, a jego oczom ukazał się tak długo wyczekiwany przez niego obrazek.

- Hej. - zaczął Taehyung, drapiąc się po karku. - Pani z biologii zapytała mnie, kiedy w końcu poprawisz swoje oceny. Nadal nie mieliśmy porządnych korepetycji, więc... Czy mógłbyś jutro do mnie przyjechać, żeby poprawić chociaż jedną kartkówkę?

- Jutro mam trening. Może być pojutrze? - zapytał ze skruchą. Kompletnie zapomniał o tej pieprzonej biologii, a w końcu oceny same się nie poprawią. Nie mógł się też pouczyć sam, bo wtedy cały jego plan wyszedłby na jaw.

- W porządku. - westchnął Kim. - Kończę o piętnastej, czekaj na mnie przy szafce. - odwrócił się i już zamierzał odejść, gdy nagle czyjaś ręka zacisnęła się na jego niemal świętym ramieniu. - Hę?

- I to tyle? - zapytał z niedowierzaniem Kook.

- A czego oczekiwałeś? Fajerwerków? - zapytał lekko zdziwionym tonem, strzepując rękę młodszego ze swojej koszuli. - Chciałem tylko ustalić, kiedy się pouczymy. Co miałem zrobić? Podejść do ciebie tanecznym krokiem, stepować i przy okazji żonglować talerzami?

- Nie o to mi chodziło. - potrząsnął głową, a jego twarz pokrył ledwo widoczny rumieniec. - Chodziło mi o... No wiesz, ten piątek...

Spojrzał na twarz starszego, wyczekując jakiejkolwiek reakcji. Ten zastygł w miejscu, aż nagle speszył się, a jego policzki oblała dorodna czerwień.

- Ty... Nie wypominaj mi tego! - niemalże pisnął i zawstydzony zasłonił twarz rękoma, by w ciągu następnych sekund odwrócić się na pięcie i odejść.

Jeon z delikatnym uśmieszkiem przyglądał się Kimowi, który jak w amoku plątał się po korytarzu, co chwilę zderzając z innymi uczniami, chcąc tylko jak najszybciej zejść z oczu młodszego. Brunet po raz pierwszy zobaczył tego kujonka zawstydzonego i speszonego, a widok ten był zdecydowanie jednym z najrozkoszniejszych na całym świecie. Poza tym, Taehyung po raz pierwszy nie nakrzyczał na niego w ten sposób, w jaki krzyczał zazwyczaj. Tym razem po prostu pisnął z pretensją i zawstydzeniem, jak to zazwyczaj robi się w stosunku do przyjaciół. Odrzucił swą pyskatą stronę, a Jeon musiał przyznać, że zdecydowanie wolał go takiego. Chociaż tak naprawdę kochał każde oblicze Kima, jakie zostało mu ujawnione.

°

Następny dzień należał do tych dni, które dłużą się w nieskończoność. Naprawdę. Lekcja wychowawcza skutkowała krzywym spojrzeniem wychowawcy, który dość jasno dał Jeonowi do zrozumienia, że stale obserwuje jego nadal niepoprawione oceny. Brunet ze skruchą obiecał przystąpić do wszystkich popraw, jednak musiał się też trzymać ustalonego z Taehyungiem planu - jedne korepetycje, jedna poprawa. I tak szczęście, że pani z biologii nie trzymała się dwóch tygodni popraw. Inaczej już dawno miałby, brzydko mówiąc, przesrane.

U'll Be Mine | VkookNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ