To nie może być...

-No otwórz do cholery te oczy!

Podniósł głos, a ja momentalnie to uczyniłem, aż przeszedł mnie zimny dreszcz. Tak jak przypuszczałem był to nikt inny jak Min Yoongi. Ten którego przesłuchuję. Który jest przestępcą. Który zabił człowieka.

Dlaczego? 

Wytrzeszczyłem oczy i na wszelki wypadek przetarłem je. Chciałem się upewnić czy to, aby na pewno nie koszmar, czy jakaś dziwna jawa. Jednak niestety, to się działo naprawdę. Moje ciało momentalnie się spięło, a myśli szalały w głowie. Zniknął za ścianą niepostrzeżenie, a ja chciałem stąd jak najszybciej zniknąć. Już z zamiarem wstawania się podnosiłem, ale chłopak wparował do  salonu trzymając w ręku wzorzysty kubek. Podał mi go z miną tak obojętną, aż w pewnym sensie przerażającą.

-Wypij to.

Jego ton był chłodny i ostry jak brzytwa, tak jakby szczerze mnie nienawidził, choć wcale się nie znaliśmy.

-C-co to jest?

-Nie panikuj, nie otrujesz się... albo?

Zapytał sam siebie spoglądając w nieznany mi punkt gdzieś z tyłu.

-Wybacz, ale nie skorzystam.

Zaśmiałem się nerwowo.

-Nie wkurzaj mnie.

Oddałem mu kubek, ale ten przyłożył go na siłę do moich ust, popychając mnie na oparcie wersalki. Zacząłem niekontrolowanie kaszleć, bo woda zbyt szybko trafiła do mojego przełyku, co sprawiło, że się krztusiłem.

-Z-zwariowałeś?!

Naskoczyłem na niego, a ten zaśmiał się.

-Nie panikuj. Przecież nic ci nie jest.

-Mogłeś mnie zabić?!

-No i dobrze, przynajmniej jeden problem z głowy.

Wzruszył tylko ramionami i wstał. Poruszył moje nerwy nie na żarty, jednak ochłonąłem widząc jego głupi uśmiech. Jedna rzecz mnie zastanawiała, odkąd zorientowałem się, że nie jestem w swoim wygodnym łóżku.

-Jak tu trafiłem?

Wydukałem z siebie, domagając się odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie. Min przez chwilę tempo na mnie patrzył, jakby niedowierzał. Przystanął na chwilę, widziałem że myśli nad odpowiedzią.

-Przytoczyłeś się pod moje drzwi, całkiem pijany... nie mogłem przez to wyjść z domu, więc nie dałeś mi innego wyboru jak zaciągnąć cię do środka. Równie dobrze mogłem cię zostawić gdzieś przy koszach na śmieci, ale miałeś szczęście, że byłem wczoraj na tyle łaskawy, aby wpuścić cię tutaj.

Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia.

Czyżby Min Yoongi, całkowicie obcy mężczyzna, udzielił mi pomocy? Przecież to jest... niespotykane, aby ten człowiek z własnej woli zrobił coś takiego. Chociaż znam go zaledwie dwa dni, to i tak wyglądał na osobę, która ma wszystko i wszystkich w głębokim poważaniu.

-To woda z cytryną. Podobno pomaga na kaca. Mi akurat nie, ale może na ciebie zadziała.

Posłałem mu tylko podejrzliwe spojrzenie, a potem wypiłem duszkiem cały płyn. Spojrzałem jeszcze na niego niepewnie, na co odwrócił od razu wzrok. Trwała między nami niekomfortowa cisza, lecz może po dziesięciu minutach robiło mi się już trochę niedobrze. Machnąłem ręką na znak, aby coś mi dał. Przecież nie chciałem mu tutaj nabałaganić. Min dostrzegając moją nagłą reakcję pobiegł szybko do kuchni, szukając czegoś w szafkach. Motał się tak bardzo, że wyglądało to tak jakby po raz pierwszy je w ogóle otworzył.

Czułem się coraz gorzej. Wszystko podchodziło mi do gardła. Chłopak pospiesznie podbiegł do mnie z czerwoną miską w ręku. Bez wahania pochyliłem się nad nią i zwróciłem wszystko co zbierało się we mnie przez chyba tydzień. Zaskoczył mnie fakt, że Min przytrzymywał mi głowę.

-Nieźle zabalowałeś.

Powiedział śmiejąc się pod nosem.

-Myślałem, że tacy ludzie jak wy, są zawsze ułożeni, nie wychylający się... a tu takie zaskoczenie. Najwidoczniej się myliłem.

Niezbyt zwracałem uwagę na jego nie miłe zaczepki, bo byłem akurat zajęty czymś zupełnie innym. Kiedy już wszystko ze mnie spłynęło, od razu poczułem ulgę. Oparłem się bezwładnie o tył skrzypiącego nieprzyjemnie mebla, wzdychając.

-Dzięki.

Wymamrotałem, a mój oddech był niesamowicie ciężki. Klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół jak po dużym wysiłku, kropelki potu zdobiły moje czoło, a usta miałem nieco rozchylone. Ciemnowłosy przez moment mi się przyglądał, więc znów przemówiłem.

-Dobry z ciebie chłopak.

Od razu przybrał zupełnie zszokowaną minę, która diametralnie przemieniła się w złość.

-Nie pieprz tyle. Chyba ten alkohol wyjątkowo źle na ciebie działa.

Wstał gwałtownie, po czym obrócił się na pięcie i rzucił się na fotel. Zarzucił nogi na stół, podpierając ręką głowę. Bawiąc się łańcuchem, spojrzał na mnie obojętnym wzrokiem przeczesując całą moją osobę. Zastanawiałem się dlaczego za każdym razem to robił. Trochę zacząłem się krępować, więc stwierdziłem, że przynajmniej opróżnię to naczynie. Nie chciałem wyjść na jakiegoś bałaganiarza.

-Gdzie łazienka?

Obróciłem się w jego stronę, a on tylko wskazał palcem na drzwi przede mną.

-Tak ciężko się domyśleć?

Pokręcił głową, a ja powtórzyłem przedrzeźniając jego ton głosu pod nosem.

-Tak ciężko się domyśleć...

-Słyszałem!

Zaśmiałem się pod cicho kręcąc głową rozbawiony. Wszedłem do pomieszczenia, które było bardzo niewielkie. Znajdowała się tam tylko toaleta i umywalka.

To gdzie on się myje?

Zadałem sobie to pytanie. Widać było, że u niego dość ciężko z majątkiem. Nawet nie miał kto tu posprzątać. Westchnąłem tylko szorując naczynie. Było mi go żal jeszcze bardziej, choć nie chciałem się do tego przyznać.
Przekierowałem się do kuchni, aby schować miskę, ale nie do końca wiedziałem gdzie. Zawołałem więc.

-Gdzie to włożyć?

-Wciśnij obojętnie gdzie!

Odpowiedział mi krzyk dochodzący z pokoju obok.

-Ale w tedy tego nie znajdziesz!

-Boże jaki ty jesteś irytujący... człowiek w spokoju nie może posiedzieć i odpocząć.

Wszedł sfrustrowany do kuchni. Zbliżył się wyrywając mi rzecz z ręki.

-Daj to.

Wysyczał, przez co odsunąłem się o krok. Ten człowiek był nieprzewidywalny pod każdym względem. Lepiej było nie ryzykować.

*+*+*


The culprit is only one! «~YOONSEOK~»Where stories live. Discover now