Rozdział 4

203 34 2
                                    

Boże, jest 23:23, a mi przyszedł pomysł na rozdział...
Z ciekawostek: Jutro mam test z niemieckiego i właśnie skończyłam się uczyć.
Jutro chyba dźwigiem nie wstanę...
Trudno, Otayuri ważniejsze
乁 (⏒ ͜ʖ ⏒) ㄏ

(Ps. Wstałam i nawet zdążyłam przeczytać nowy rozdział KS!

Czy tylko według mnie to jest takie dziwne, że aż fajne?)

~*~*~

Gdy drzwi z zamierzonym hukiem zamknęły się, blondyn opadł na świeżo zaścielone łóżko. Nie mógł w to uwierzyć. Własna, rodzona matka chciała zniszczyć kolejny etap w jego życiu. Najpierw dzieciństwo, teraz metanoia? Zbyt dobrze znał tą kobietę, żeby stwierdzić, że za grzecznym „przyjedź do mnie" kryje się „nie będziesz wsparciem dla tego małego gnojka. Masz w tej chwili wyjechać!", czy coś w tym stylu.

Westchnął przeciągle, próbując się uspokoić. Jednak na próżno, bo gdy tylko do jego uszu dotarła krzątanina Nikolaia, dolna warga ponownie zaczęła niebezpiecznie drgać.

Ruchy staruszka były powolne, jakby wykonywane od niechcenia. Prawda była taka, że każdy ruch w jakimkolwiek stopniu przybliżający go do wyjazdu strasznie bolał. Nie przez starość, czy chorobę, ale przez coś znacznie gorszego.

Wyrzuty sumienia. Gorszego cholerstwa na świecie nie uświadczysz.

Dziadek posprzątał ze stołu, domyślając się, że zielonooki i tak już go nie tknie, o ile wyjdzie dziś z pokoju. To już byłby cud. Następnie skierował się po swoje rzeczy.

Zasunięcie skórzanej walizki wydawało się teraz czymś wymagającym dużo siły, bo starzec robił to powoli, jakby licząc każdy ząbek. Gdy dwa równoległe suwaki zderzyły się, ujął rączkę walizki i wyszedł z pokoju. Idąc korytarzem zatrzymał się pod ciemnymi drzwiami z karteczką „bez kota nie podchodź". Ach ten Jurij, uwielbiał koty, zwłaszcza te wielkie, które przy wysokości pięciu centymetrów były wyjątkowo często spotykane. (Nikolai, nie zmieniaj tematu...) Stał chwilę, rozważając czy nie wejść i nie pożegnać się z wnukiem.

W końcu doszedł do wniosku, że jeżeli będzie chciał porozmawiać to wyjdzie. Udał się do drzwi i po chwili kroczył między niedużymi domkami wróżek.

A Jurij w tym czasie siebie nie poznawał. Drugi raz w ciągu raptem kilku godzin, płakał. Jak małe dziecko leżał na łóżku, wylewając swoje żale w postaci słonych łez na poduszkę.

Kiedy stał się taką beksą?

~*~*~
Znowu krótko, ale musicie to znieść. 🙇
Następny będzie długi!

SPOILER ALERT!!!
*

*

*

*

*

*

*

Pojawi się Otabek 💖

White & Black ~OtaYuriTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang