-Chciałeś mnie uderzyć...

Szepnęła cicho robiąc smutne oczka. Prychnąłem tylko w odpowiedzi.

-Gardzę tobą! Jesteś...jesteś jak wszystkie inne! Ugh! Ja tu haruję za dwóch, a ty w tym czasie się zabawiasz?!

Wyrzuciłem zaciskając zęby i ściskając pięść. Dziewczyna odsunęła się ode mnie zalana fałszywymi łzami.

-Jeszcze powiedz mi, że nigdy nic do mnie nie czułaś.

Skierowałem się w stronę szafy i zacząłem wyrzucać wszystkie ubrania należące do kobiety. Sterta ciuchów leżała już na środku pokoju, a ja nie przestawałem ich wyrzucać, również w ten sposób wyładowując swoją wściekłość. HiSoo starała się złagodzić sytuację, ale nie dawałem jej do siebie dostępu.

-Ale Hobi, co ty robisz?

Spytała cicho łkając.

-Chyba nie myślałaś, że tu zostaniesz.

Warknąłem niedowierzając.

-Zabieraj swoje rzeczy i żebym cię tu już nigdy więcej nie widział.

Podniosłem się gwałtownie i chwyciłem za jej ramiona. Zmusiłem ją, by spojrzała w moje oczy, posyłając jej mordercze spojrzenie. Czułem, że nogi jej się same uginają ze strachu.

-N-nie krzywdź mnie...

Zakryła twarz rękami, a ja puściłem ją w końcu obracając do niej tyłem i opierając o parapet. Oddychałem niesamowicie głęboko i szybko by się uspokoić. W tym momencie widok za oknem stał się tak interesujący, aż nie miałem ochoty znów na nią spojrzeć. Nie miałem najzwyczajniej w świecie serca.

-Zabieraj swoje rzeczy i nie wracaj.

Przez dłuższy czas nastała przerażająca, pełna zwątpienia i nienawiści cisza. Dziewczyna po przyswojeniu informacji, pozbierała swoje ubrania i już stała w przejściu.

-A-ale Hobi... ja nie mam gdzie się podziać.

Skierowała się do mnie ze słodkim głosikiem, pełnym skruchy.

Myślisz, że tak po prostu pozwolę ci zostać?

-To już nie moja sprawa. Idź do tego twojego kochasia. Nigdy bym nie pomyślał, że możesz, zrobić mi takie świństwo! Ty niewdzięcznico.

Targały mną wszystkie emocje, aż mną rzucało od środka, jakby wewnętrzny demon. Sam nie wiedziałem co się ze mną dzieje, nie poznawałem samego siebie. Rzadko kiedy przeklinałem jak i denerwowałem. Jestem raczej typem osoby optymistycznej, ale są też granice, które zostały przekroczone.

-Jak możesz tak mówić!

Krzyknęła, po czym wybiegła z płaczem.

-A idź już!

Trzasnąłem drzwiami na jej odchodne, po czym w końcu walnąłem z całej siły w stół.

-Cholera...

Chyba zrobiłem to zbyt mocno, bo ból przeszył całą moją rękę, od dłoni, aż po łokieć. To wcale nie pomogło, tylko jeszcze bardziej pogorszyło sprawę, gdyż niekontrolowanie zacząłem płakać. Opadłem bez sił na krzesło zakrywając twarz w dłoniach. Nie chciałem być miękki, ale emocje wzięły górę. Najzwyczajniej w świecie nie wierzyłem w to, że mogła zrobić mi coś takiego, po tym co razem przeszliśmy.

-Utrzymywałem ją przez rok i tak mi się odpłaca?! Nigdy więcej kobiet w moim życiu...

***

Obudziło mnie światło dochodzące z balkonowego okna w salonie. Firanki zmysłowo falowały przez lekkie powiewy wiatru, a dźwięk ptaków koił zmysły. Zmrużyłem oczy i kilkakrotnie mrugnąłem by przyzwyczaić je do jasności.

Wygląda na to że zasnąłem...

Wstałem ociężale z niewygodnego krzesła, po czym zacząłem ogarniać cały ten bałagan. Kiedy skończyłem skierowałem się do łazienki, odkręciłem kran i przemyłem twarz zimną wodą. Delikatnie otarłem ręcznikiem i westchnąłem przeciągle.

-Dobra Jung... nie myśl o tym, nie możesz rozpraszać się na komendzie. To jedyne co ci zostało.

Spuściłem wzrok i przymknąłem powieki. Musiałem pozbierać się psychicznie, przed rozpoczęciem pracy. Postanowiłem zaparzyć sobie kawy. Jak to zwykle robiłem każdego ranka, tylko że z HiSoo wtuloną do mojego boku.
No nic... dziś dane mi było zrobić to samemu. Powinienem powoli się do tego przyzwyczajać.

Wsypałem dwie łyżeczki kawy i zalałem wrzątkiem. Na sam koniec wlałem mleko słodząc dwie łyżeczki cukru, jak zawsze. Wyciągnąłem z lodówki wczorajsze nie dojedzone ramen i odgrzałem w mikrofali.

***

Przekroczyłem miejsce mojej pracy w całym umundurowaniu. Zostało mi tylko czekać na przesłuchiwanego. Czułem się fatalnie i ostatnią rzeczą na jaką miałem ochotę, to użeranie się z przestępcami. Nagle do mojego gabinetu weszła pani porucznik.

-Dzień dobry. Ma pan tu informacje dotyczące Min Yoongiego.

Postawiła na biurku plik kartek, po czym zasalutowała wychodząc.

-Niech pani poczeka.

-Tak?

Odwróciła się momentalnie, patrząc wyczekująco.

-O której ma się pojawić ten człowiek?

Byłem tego ciekaw, bo nie dostałem żadnych szczegółowych informacji. Jak zwykle, bo szef zawsze zwalał na innych, a sam o tym nigdy nie myślał.

-Powinni go wprowadzić za około pół godziny.

***

The culprit is only one! «~YOONSEOK~»Where stories live. Discover now