Rozdział 5

19 2 0
                                    

   Następnego dnia, równo o ósmej rano, zostałam obudzona, przez jak się potem okazało, moją pokojówkę. Zdziwiłam się, gdyż nie byłam przyzwyczajona do takich wygód. Zawsze spałam do dziewiątej rano i ubierałam się sama. Dlatego perspektywa własnej pokojówki zaskoczyła mnie, ale i zawstydziła. Robiłam jednak dobra minę do złej gry. Miałam swoje zadanie i musiałam je wykonać. 

   Zeszłam do sali tronowej cała zestresowana. Dziś miałam poznać brata Briana - Jasona Branta. Miałam ochotę schować głowę w piasek i udawać, że kiedyś nic się nie stało. Gdy byłam młodsza wyznałam Jasonowi, że mi się podoba. Pokreciłam tylko zażenowana głową na to wspomnienie. Miałam wielką nadzieję, że chłopak już o tym zapomniał. 

   Weszłam do sali. Wszystkie oczy skierowały się na moją osobę. 

- Oto Jamie Vinter. Przyszła żona twojego brata. - oznajmił król. Uśmiechnęłam się sztucznie na jego słowa. Jason spojrzała na mnie zdziwiony. 

- Jamie, to ty? Jak Cię ostatnio widziałem... - nagle przestał mówić, jakby momentalnie zabrakło mu słów. 

- Jason, wystarczy. Odłóżcie tę rozmowę na póżniej. - ostrzegł go król. Spuściłam wzrok, gdyż nie mogłam wytrzymać wzroku Jasona. Chciałam, żeby to wszystko jak najszybciej się skończyło. 

- Po skończonej rozmowie poszłam do swojego pokoju. Nie miałam najmiejszej ochoty spędzać z więcej czasu z Brianem i jego rodzinką. Leżałam na łóżku, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Podniosłam się ociążale z łoża i poszłam otworzyć drzwi. Ku mojemu zdziwieniu, a zarazem przerażeniu, w drzwiach stał Jason. 

- Cześć. Przyszedłem skończyć wcześniejszą rozmowę. powiedział, uśmiechając się onieśmielająco. Zaniemówiłam z wrażenia.

- Wszystko w porządku? Zrobiłaś się blada. - zapytał wyraźnie zaniepokojony.

- Tak. - odpowiedziałam ledwo słyszalnie. Chłopak pokiwał głową, aby potwierdzić, że usłyszał moją odpowiedź. 

- Idziemy się przejść? Przy okazji pogadamy. - zapytał zachęcająco. Pokiwałam twierdząco głową, bo nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. 

- To super. - ucieszył się - chodźmy - mówiąc to przepuścił mnie w drzwiach i razem wyszliśmy na korytarz. 

Tak jak zawsze zachęcam do komentowania i oceniania rozdziału. Jeśli macie jakąś konstruktywną uwage to zapraszam do podzielenia się nią ze mną :) 

Szmaragdowe lustroМесто, где живут истории. Откройте их для себя