10.

5.6K 389 193
                                    

Drżącą ręką podałam telefon funkcjonariuszowi. Popatrzył na wyświetlacz i kiwnął głową, po czym wyszedł z pomieszczenia. Nie mogłam nic z siebie wydusić. Czyli to jednak nie koniec. Ten człowiek chce zrujnować moje życie. Chce mnie zniszczyć, zabić moich ostatnich bliskich, każdego z kim mam styczność. Moja mama jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Przynajmniej moja siostra wyjechała na wakacje z dala ode mnie. Nie mam jej tego za złe, ona chciała od tego odpocząć. Ile ja bym dała, żeby też móc stąd wyjechać, ale przyrzekłam sobie, że znajdę tego człowieka. Nie wycofam się za żadne skarby.

Do pokoju wszedł ten sam policjant z ponurą miną. Usiadł ciężko na fotelu i szukał czegoś w telefonie. Czekałam aż coś powie, ale ciągle milczał. W końcu zniecierpliwiłam się.

- Co się dzieje? - zapytałam.

- Ktoś jest pod domem. Zadzwoniłem po pomoc, ale będą dopiero za jakieś pół godziny. Wtedy może być już za późno. Nie wiadomo co ten człowiek wymyśli.

Ciężko odetchnęłam. Czego mam się spodziewać? Nie wiem. Niewiedza jest najgorsza. Żołądek mnie ściska na samą myśl, co się może wydarzyć. Jak długo ma to jeszcze trwać? Nie łatwiej byłoby mnie zabić od razu? Nikt więcej by już nie ucierpiał.

Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu. Mimowolnie zaczęłam się bać, ale chwilę później okazało się, że była to komórka policjanta. Ten odebrał połączenie, a ja siedziałam wyczekująco na moim fotelu.

- Jasna cholera! - powiedział po dłuższym milczeniu - Dobra, będziemy w kontakcie.

- Co się stało? Kto dzwonił? - zapytałam zniecierpliwiona.

- Ten człowiek chyba coś podpalił, bo na zewnątrz unosi się wielki dym. Podobno policja nic nie widzi i nie mają jak działać.

Mogłam się spodziewać, że wymyśli coś, aby pozbyć się masy policji. Na co ja mogłam liczyć? Nigdy się go nie pozbędę. Będzie mnie prześladował do tej cholernej śmierci. Jego nie da się złapać. On WSZYSTKO planuje idealnie. Nie popełnia żadnych błędów. Jak to możliwe?!

- Co teraz zro... - zaczęłam, ale przerwałam słysząc huk dochodzący z zewnątrz.

Popatrzyłam z przerażeniem na funkcjonariusza. Ten tylko zmarszczył czoło i wystukał coś w telefonie.

Za oknem rozniosły się kolejne strzały. Byłam przerażona, ale nie mogłam wydusić z siebie nic. Moja mama już od dłuższego czasu milczała patrząc bez emocji na dywan. Pewnie musi się okropnie bać. Jak mogłam się tutaj wprowadzić?! Ściągnęłam na nią wielkie niebezpieczeństwo. Dlaczego byłam taka nierozważna?! Co ja sobie myślałam?!

- Co się dzieje?! - wydusiłam.

- Ten człowiek zaczął strzelać do policjantów. Nie jest dobrze. - powiedział krótko mężczyzna.

Siedziałam w ciszy, gdy nagle policjant bez słowa i z prędkością świata wyszedł z pokoju. Popatrzyłam pytająco na moją mamę, która chyba także nie wiedziała o co chodzi. W pewnym momencie usłyszałam strzał. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że strzał tym razem dochodził z wnętrza domu, przerażająco blisko pokoju w którym się znajdowałam. Moje serce zaczęło bić w oszałamiającym tempie. Co ja mam teraz zrobić?! Usłyszałam kroki. Mógł to być policjant, ale coś podpowiadało mi, że nadzieja ta jest żmudna.

- Mamo, schowaj się do szafy. Ten człowiek chyba tutaj jest. Ja sobie dam radę.

Ona tylko kiwnęła głową i zrobiła to, o co ją prosiłam. Postanowiłam coś zdziałać. Nie może mnie tutaj znaleźć, bo jest duże prawdopodobieństwo, że odkryje obecność mojej mamy, a na to nie mogę pozwolić. Powoli uchyliłam drzwi. Rozejrzałam się. Na pierwszy rzut oka nie zobaczyłam nic dziwnego lub strasznego. Musiałam zdać się na odwagę i wyszłam z pomieszczenia. Jak najciszej oglądałam każdy skrawek domu. Już myślałam, że nie zobaczę nic przerażającego, gdy na dywanie w korytarzu moim oczom ukazał się policjant. Ten sam, który był ze mną i mamą w pokoju i który wyszedł z niego bez słowa. Z jego prawego boku sączyła się krew.Bardzo dużo krwi. Do oczu nadeszły mi łzy. Szybko sprawdziłam puls, aby po chwili zorientować się, że nie żyje. Z moich ust wydobył się cichy jęk rozpaczy.

Siedziałam tak kilka minut płacząc nad ciałem mężczyzny, który zmarł dlatego, że bronił mnie. Po chwili usłyszałam skrzypiące drzwi. Ten psychopata tutaj jest. Szybko na palcach opuściłam korytarz i skierowałam się dalej. Bardzo bałam się co zobaczę w dalszych częściach domu i słusznie. To co zobaczyłam w moim salonie przyprawiło mnie o histerię i wielkie przerażenie. Na środku stolika leżała odcięta ręka. Na jej nadgarstkach był zawinięty bandaż. Była to ręka czarnowłosej dziewczyny ze szpitala. Upadłam na kolana.

Czyli jednak. Jednak to prawda. Jak mogli mi wmówić, że ta dziewczyna uciekła ze szpitala?! Ona została zamordowana, a teraz jej ręka leży u mnie w salonie! Co ja teraz zrobię?! Moje życie stało się jednym wielkim koszmarem, a ludzie wokół mnie tylko cierpią. Naraz usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS'a.


Od: Nieznany

Już znalazłaś rękę swojej koleżanki? Tak w ogóle to fajny masz pokój. I ta szafa taka... Przestronna.


Przerażona przeczytałam wiadomość jeszcze raz. Tak bardzo się boję! Ile jeszcze mam to wszystko wytrzymać? Czym prędzej wyszłam z salonu, gdzie na środku korytarza, leżała kolejna ręka. Wyszczerzyłam oczy. Także miała bandaż na nadgarstku. Rzuciłam się biegiem do mojego pokoju. Z bijącym sercem otworzyłam szafę, ale to co zobaczyłam nie mogło równać się z niczym.


_______________________________________

Jak widzicie kolejny rozdział już jest :P

Zaczęła się szkoła, dlatego rozdziały nie będą już pojawiać się tak często. Myślę że kolejny będzie dopiero za tydzień :(

Muszę wam też podziękować za ponad 1000 wyświetleń i ponad 100 gwiazdek! Dziękuję! :*


Godzina 3.13 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz