10

3.2K 248 49
                                    

Łukasz

Kiedy oderwaliśmy się od siebie na mojej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia, ale kiedy znów spojrzałem na chłopaka mimowolnie się uśmiechnął

- Czemu przyszedłeś? - spuściłem wzrok - Mówiłeś, że nie możesz się spotkać

- Tak, bo nie mogłem ale kiedy pomyślałem, że znowu możesz sobie robić krzywdę musiałem tu przyjść - podszedł do mnie i mocno przytulił - Pokażesz mi.. - ucichł na chwilę - ..te rany?

- Muszę? - nie ukrywałem niezadowolenia

- Jeżeli nie chcesz to nie - uśmiechnął się blado

Nie pokazałem mu tych ran, dlatego, że nie chce, aby ktokolwiek je oglądał. To nie jest rzecz którą się chwali, przypominając sobie jaki koszmar musiałem przeżyć.

Adam

Wreszcie powiedziałem mu, że go kocham. Nareszcie od tak dawna poczułem smak jego słodkich ust. Mogłem go przytulić, spojrzeć w jego piękne brązowe oczy i w nich utonąć. Ale nie wiem czemu strasznie chciałem zobaczyć ten rany i wycałować każdą w ramach przeprosin, nie mogłem naciskać, ale w końcu będziemy musieli porozmawiać na ten temat.

- Ale obiecuję, że kiedyś to zrobię - uśmiechnął się i usiadł na łóżku klepiąc miejsce obok siebie

Od razu znalazłem się obok mojego przyjaciela... nie wiem czy mogę go tak nazwać. Tak samo jak niewiem czy mogę nazwać go moim chłopakiem

- Dobrze, wierzę Ci - też się uśmiechnąłem

Nie mogłem przestać wpatrywać się w jego twarz. Spoglądając na jego oczy, a czasem na malinowe usta. Próbowałem patrzeć gdzieś indziej, ale Łukasz jest bardziej interesujący. Po kilku próbach przegrałem ze sobą i bez żadnych przeciwwskazań patrzałem się na niego.

Otaczała nas przyjemna cisza. Wiedziałem, że niedługo brunet ją przerwie, wywnioskowałem to po wyrazie jego twarzy, ewidentnie coś go dręczyło

- Adam?

- Tak?

Spojrzał na mnie przelotne następnie zawieszając swój wzrok na podłodze

- Od-oddasz mi moja żyletke?

Właśnie teraz przypomniałem sobie, że wciąż w mojej ręce znajduje się ostrze za pomocą którego mój przyjaciel robił sobie krzywdę.

Spojrzałem na swoją dłoń, a następnie na Łukasza

- Nie - niekontrolowanie moja odpowiedź przybrała chłodny ton

- Czemu? - spojrzał na mnie z oburzeniem

- Jak to czemu?! Nie pozwolę ci się znowu krzywdzić.

- No okej, już nie będę -uśmiechnął się sztucznie - Więc możesz mi ją oddać?

- Skoro już nie będziesz to ona będzie ci tylko przeszkadzać

- Nieprawda - znowu spuścił wzrok - A tobie po co?

- Mi? Po nic, wezmę ja i wrzucę

Łukasz

Czy on musi mnie tak denerwować?

Nie może po prostu mi jej oddać i po sprawie tylko się ze mną kłóci? Jezu jak chce żyletke to niech sobie sam kupi.

Może i teraz nie jest mi potrzebna, ale nie wiadomo co może stać się za kilka miesięcy,  a może tygodni no ewentualnie dni

Ale dobrze niech sobie ją weźmie. Może wtedy pomyśli, że juz tego nigdy nie zrobię i nie będzie się martwił?

- Okej, weź ją sobie - spróbowałem uśmiechnąć się jak najbardziej niesztucznie

Widać było na jego twarzy zdziwienie, które po chwili zamieniło się na uśmiech

Jeżeli naprawdę będę chciał to po prostu wezmę nóż - dobrze, że nie umie czytać mi w myślach

- Łukasz?

- Hm?

- Jesteśmy.. - przerwał i spuścił wzrok - znowu przyjaciółmi?

''Przyjaciółmi''?

Po tym pocałunku tylko przyjaciółmi?

Znowu jak zwykle za dużo sobie na wyobrażałem. -Łukasz głupi jesteś

- Tak - starałem się powiedzieć to dość wesoło, ale chyba nie wyszło

Chłopak nagle rzucił się na mnie i mocno objął. Zaczął coś mamrotać, ale niewiele zrozumiałe jedynie to, że się bardzo cieszy, oczywiście odwzajemniłem ten gęst.

Po dłuższej chwili chłopak oderwał się ode mnie i ja dopiero teraz ogarnąłem, że za oknem jest już ciemno. Szybko wyciągnąłem telefon i sprawdziłem godzinę 20:01. Spojrzałem na Adama, a on blado się uśmiechnął

- Muszę już iść

- Dobrze

Wstałem i odpowedzialem go do dzwi

- Spotkamy się jutro w szkole? - zapytał niepewnie

- Tak 

Znów mnie przytuli tylko że tym razem delikatne i krótko. Posłał mi szczery uśmiech i poszedł. Ja stałem jeszcze chwilę w drzwiach i patrzyłem jak idzie, kiedy zniknął mi z pola widzenia nie wszedłem do domu, postanowiłem pójść na krótki spacer.

Po drodze nikogo nie spotkałem, było bardzo cicho wręcz idealnie do rozmyślania.

Myślałem o tym w którym momencie zrobiłem błąd.

Chce żeby każda myśl o mnie wywołała u niego szczery i taki piękny uśmiech.

Chce żeby był moim chłopakiem, jakby dziwnie to nie brzmiało.

Nie interesuje mnie to, że możemy zostać niezaakceptowani.

Jeżeli będę z nim, nie będzie mnie to interesować.

Więc czemu wtedy nie zapytał się ''Łukasz jesteśmy parą?"

Przecież już powiedział mi,  że mnie kocha. Może dla niego to już jest oczywiste, a może czeka aż ja to zrobię

Kiedy zaczęło robić się zimno postanowiłem wrócić do domu.

Spakowałem się na jutro do szkoły wziąłem szybki prysznic i poszedłem spać.

O jeden krok za dalekoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz