W końcu doszli do kręgielni, gdzie poszli skorzystać ze złożonej wcześniej rezerwacji. Musieli też oczywiście zmienić swoje buty na te do kręgli i podać swoje imiona, żeby znudzona pracownica mogła je wpisać w tabeli. Tory do tego rodzaju zabawy były w tym budynku wyjątkowo duże, więc na spokojnie cała ich siódemka mogła rzucać na jednym, bez potrzeby dzielenia się na jakieś mniejsze drużyny. Tak więc szóstka głównego składu drużyny siatkarskiej wraz z Taehyungiem rozsiadła się na wygodnych kanapach, w oczekiwaniu na rozpoczęcie gry. Na dużym ekranie pojawiły się ich imiona. Jeon lekko odetchnął z ulgą, kiedy jako pierwszego zobaczył "Chima", potem "Tae", a następnie siebie jako "Kook". Za nim zaś była cała reszta drużyny, co odrobinę polepszyło mu samopoczucie. Przynajmniej nikt nie podstawi nogi Taesiowi, kiedy ten będzie wychodził rzucać.

- No to ja idę! - stwierdził wesoło Jimin i poszedł na parkiet, wybierając jedną z najcięższych kul. W tym samym momencie Jungkook przysunął się odrobinę bliżej szatyna, przybliżając usta do jego ucha.

- Pamiętaj, na kulach masz numerki, które oznaczają, jaka jest ich waga. Lepiej bierz te lżejsze, bo jest mniejsze prawdopodobieństwo, że wpadną do rynny.

- Jejku, nie jestem dzieckiem, nie musisz się tak martwić. - jęknął błagalnie i spojrzał na bruneta z lekkim zażenowaniem. - To prawda, że nigdy nie grałem w kręgle, ale przecież nie mieszkam na jakimś pustkowiu, żeby nie wiedzieć tak oczywistych rzeczy.

- No, niby tak, ale... Ej, wcale się o ciebie nie martwię. - zaprzeczył, lecz oczywiście kłamał, a na jego policzkach wykwitł całkiem pokaźny rumieniec.

- Kiepsko, tylko siódemka. - stwierdził Jimin, siadając na kanapie. - Twoja kolej, Tae.

Osiemnastolatek wstał, a Jungkook wewnętrznie z nerwów obgryzał wszystkie swoje paznokcie. Widział, jak chłopak uważnie patrzy na numerki na kulach i po chwili bierze siódemkę, najlżejszą ze wszystkich.

- Jaka ciota. - usłyszał za sobą cichy głos jednego z kolegów. - Kto normalny bierze siódemkę? Przecież tym tylko dziewczyny i dzieci rzucają. - kpił na ucho drugiego, a po chwili obydwoje zachichotali, co spotkało się z morderczym spojrzeniem Jungkooka i Jimina, na co niesforna dwójka umilkła.

Taehyung z kolei w ogóle nie słyszał tych złośliwości w swoją stronę. Ze skupieniem wycelował w sam środek, a wszystkim niemal oczy wyszły z orbit, gdy ten na pozór kruchy chłopaczek zbił całą dziesiątkę.

- I... I co teraz? - zapytał zmieszany Taehyung. - Mam rzucać drugi raz? Jimin rzucał drugi, więc...

- Nie, nie, Tae. Teraz siadasz i ja rzucam, bo ty zbiłeś swoje wszystkie, ale przy następnym rzucie postaraj się zbić jak najwięcej, bo dostaniesz premię. - uśmiechnął się promiennie Jungkook i sam złapał za czerwoną kulę, podchodząc do parkietu. On z kolei zbił całą dziewiątkę, co spotkało się z głośnym gwizdem jego kolegów, a następnie śmiechem, kiedy nieudolnie próbował trafić w ostatni kręgiel.

Nie obchodził go jednak gorzki smak niepowodzenia, bo kiedy się odwrócił dostrzegł promienny uśmiech swojego Taehyunga, co skutecznie odgoniło jego myśli od porażki.

Grali tak długo, aż w końcu ich czas na kręgielni się skończył. Ku zdziwieniu wszystkich najlepszym zawodnikiem okazał się grający w to po raz pierwszy Kim, który z czasem zaczął również używać tych cięższych kul, które nie odjęły mu ani odrobiny umiejętności, a nawet sprawiły, że jego rzuty stały się jeszcze lepsze. Wykończeni chłopcy udali się później do jednej z pizzerii, gdzie zamówili dwie, największe rozmiarowo pizze, które następnie ze smakiem zjedli.

Jimin był pozytywnie zaskoczony zachowaniem Taehyunga. Nawet jeśli nie odzywał się szczególnie dużo, to jednak nie robił im też żadnych problemów i zachowywał się dziwne... ludzko, można by powiedzieć. Jak gdyby całe to jego wielkie ego wyparowało w jednym momencie. A jeśli Jungkook był sprawcą tej diametralnej zmiany u chłopaka, to już można mu bić pokłony, bo zrobić z Kima coś, co potrafi bezproblemowo funkcjonować w społeczeństwie było jednak nie lada wyczynem. Początkowo Park myślał, że dla szatyna tor kręgli będzie wybiegiem dla modelek, gdzie będzie mógł zaprezentować swoją wyższość, a na tak pospolitym jedzeniu jakim jest pizza będzie wybrzydzać, lub w ostateczności wszystko zje nożem i widelcem, a ku swojemu zdziwieniu obyło się bez obydwóch tych rzeczy. Nawet po zbijaniu wszystkich kręgli nie był szczególnie pewny siebie, bo zaraz się rumienił i wracał na swoje miejsce, szepcąc coś Kookowi na uszko.

U'll Be Mine | VkookWhere stories live. Discover now