Rozdział 13

2.9K 149 3
                                    

Obudziłam się o porze takiej samej jak od kilku dni czyli o siódmej. Niestety Gregory'ego już nie było a na mojej szafce nocnej leżała mała karteczka. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam jej zawartość.
"Kochana Rose wybacz mi że nie powitam Cię dziś pocałunkiem na dzień dobry jednak wyznaczono kolejne spotkanie a także wystąpiły jakieś problemy w jednym z pobliskich więzień. Spotkam się z tobą kiedy tylko będę mógł, a w tym czasie Ichabod będziecie uczył Cię tańców dworskich. Jesteś zdolną uczennicą więc nie zajmie Ci to dużo czasu. Całuję Gregory"
Żałowałam że mój narzeczony nie mógł wstać razem ze mną jednak rozumiałam że miał swoje obowiązki. Wstałam z łóżka i przebrałam się. W salonie już czekał Ichabod czytający gazetę.
- Witaj Rose, śniadanie na Ciebie czeka.- Powiedział i wrócił do przerwanej czynności. Szybko zjadłam śniadanie i wraz z bratem szybko udałam się do sali balowej gdzie miała odbywać się lekcja. Ichabod pokazał mi wszystkie kroki a gdy rozległa się muzyką zaprosił do tańca. Już po kilku minutach orientowałam się w systemie kroków i niemal bez problemów tańczyłam walca.
- Od której mój narzeczony jest na nogach?- Zapytałam po kilku minutach.
- Po co Ci to wiedzieć?- Ichabod odpowiedział mi również pytaniem.
- Kiedy pytam mógłbyś być tak miły i odpowiadać na moje pytania.- Mruknęłam.
- Dobrze, dobrze już Ci mówię. Gregory jest już na nogach od trzeciej rano. Wtedy przyszła informacja o zamieszkach w jednym z więzień, do którego twój narzeczony często dostarcza więźniów. Kiedy o piątej miał wrócić do łóżka zwołano spotkanie w tej sprawie na którym on oczywiście musiał być. Z tego co wiem spotkanie skończyło się o ósmej a teraz trwa kolejne.- Mężczyzna zmienił krok dostosowując się do muzyki co i ja uczyniłam.
- Jak długo będą trwały te spotkania?- Zapytałam patrząc przed siebie.
- Tego ja Ci niestety nie powiem. Każde spotkanie trwa minimum dwie godziny ale zazwyczaj więcej bo doradcy Radu często się kłócą.- Ichabod uśmiechnął się i kolejny raz zmienił krok. Po kilku godzinach treningu Ichabod stwierdził że świetnie sobie radzę i odprowadził mnie do pokoju. Była już pora obiadu więc żebym nie musiała siedzieć sama brat towarzyszył mi podczas jedzenia.
- Ichabod masz może kogoś?- Zapytałam spoglądając na niego.
- Tak, na razie to tylko dziewczyna ale planuję się jej oświadczyć. Ma na imię Katrina. A tak w ogóle dlaczego pytasz?-  Mężczyzna był najwyraźniej bardzo zdziwiony, chociaż gdyby mnie ktoś zadał takie pytanie moją reakcja byłaby taka sama.
- Mam przyjaciółkę, która przystawia się do każdego faceta, który się jej podoba, nawet jeśli on już kogoś ma. Dopiero kiedy jej się powie że jest on zajęty to daje spokój. Przy niej trzeba wiedzieć kto, z kim i dlatego.- Ichabod nie wydawał się ani trochę mniej zdziwiony.
- Dziwną masz przyjaciółkę.- Powiedział po chwili.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.- Stwierdziłam mając w pamięci wczorajsze zakupy dobrze ukryte w szafie.
- Może pójdziemy do ogrodu? Tam nas Ann nie znajdzie.- Zaproponowałam a mój brat przytaknął. Kiedy weszliśmy do ogrodu od razu spostrzegłam że jest w nim głównie zieleń i niemal żadnych kolorów. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie judaszowce rosnące po obu stronach wejścia, rabaty lilii i róż. Na ścianie zamku i murze odgradzającym ogród od reszty świata umieściłam bugenwille. Pomyślałam o najpiękniejszym ogrodzie jaki widziałam - o ogrodzie mamy Annabeth. Kiedy otworzyłam oczy efekt był jeszcze lepszy niż sobie wyobraziłam.
- Muszę Ci powiedzieć Rose że nigdy nie widziałem żeby ktoś kilka dni od przemiany robił takie rzeczy.- Ichabod uśmiechnął się do mnie a po chwili skierował wzrok na jezioro.
- Może spróbowałabyś "powiększyć" ryby?- Zaproponował po chwili zastanowienia.
- Że co?- Nie do końca zrozumiałam co chciał mi powiedzieć brat.
- Twoje ryby są niewielkie i w tej chwili mało dekoracyjne. Gdyby udało Ci się doprowadzić je do wielkości dorosłych osobników byłyby ładniejsze.- Ichabod wyjaśnił mi o co mu chodzi i uśmiechnął się. Kiwnęłam głową i podeszłam do jeziora. Wyobraziłam sobie małe rybki, które stopniowo rosły aż w końcu osiągnęły odpowiednią wielkość.
- Brawo Rose.- Gdy usłyszałam głos brata otworzyłam oczy a w tym samym momencie z jeziora wyskoczył na oko pół metrowy karp koi. Uśmiechnęłam się i odwróciłam do brata. Całą resztę dnia spędziłam w ogrodzie dodając różne drzewa i kwiaty. Około godziny dwudziestej Ichabod odprowadził mnie do komnaty i zjadł ze mną kolację. Gregory'ego wciąż nie było jednak brat nie mógł dotrzymać mi towarzystwa ponieważ umówił się z Katriną. Postanowiłam poczytać książkę ale nie robiłam tego długo ponieważ do salonu wpadła Ann.
- Rose cały dzień Cię szukałam.- Powiedziała siadając obok mnie.
- Byłam z bratem.- Odparłam krótko i wróciłam do książki.
- A ty czytasz zamiast się przebrać.- Ann na prawdę zaczynała mnie już wkurzać.
- Nie ma mowy. Gregory wróci późno i będzie z całą pewnością zmęczony.- Mruknęłam nie odrywając wzroku od książki.
- Oj weź na pewno będzie mu miło jeśli będziesz specjalnie dla niego seksownie wyglądać.- Ann nie dawała za wygraną.
- Nie.- Powiedziałam twardo i wstałam z kanapy po czym wypchnęłam przyjaciółkę za drzwi. W tej samej chwili pojawił się Gregory. Wyglądał na strasznie zmęczonego.
- Cześć kochanie.- Powiedział i pocałował mnie.
- Cześć skarbie. Chodź weźmiesz prysznic i położysz się do łóżka, jesteś na pewno bardzo zmęczony.- Powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Jesteś kochana.- Powiedział i znowu mnie pocałował. Mój narzeczony wszedł do komnaty i od razu poszedł do łazienki. Kiedy ja również wzięłam prysznic i poszłam do sypialni Gregory rozmawiał przez telefon a po chwili się rozłączył.
- Jak tam w pracy?- Zapytałam.
- Męcząco. Pełno spotkań i rozwiązywania problemów.- Gregory uśmiechnął się i objął mnie. Po chwili zasnął a ja kilka chwil później.

Tak jak mówiłam udało mi się napisać jeszcze jeden rozdział i go wstawiłam. Co myślicie o postępowaniu Ann i Rose? Czy Rose słusznie wzbrania się przed nowym strojem? Komentujcie, gwiazdkujcie i życzę wam miłego czytania. A właśnie zapomniałam. Mam już tytuł i opis do opowiadania o Mirczy, będzie to "Wilcza Maskarada". Mam jednak problem z tytułem do trzeciej części ponieważ nasuwają mi się takie: "Narzeczona Draculi", "Oblubienica Draculi", "Ukochana Potwora", "Narzeczona Diabła" jednak nie pasują one do perspektywy "Wilczych Opowieści". Może wy coś doradzicie?

Wilczy Księżyc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz